Jezus mówi, że wierzącym będą towarzyszyć znaki i wymienia je (Mk 16).
To jest konkret.
nie, nie zamierzam się tutaj wdawać w diagnozy, co to się podziało, że niby wierzymy, a znaków jakoś mało...
Chcę dzisiaj zająć się po prostu jednym z tych znaków, który mnie szczególnie zachwyca.
I nie jest to uzdrawianie! :-)
Jezus zapowiada: "Nowymi językami mówić będą".
Mówienie jest zdolnością do komunikowania się z innymi osobami. Ten znak jest wymieniony jako drugi, zaraz po wyrzucaniu demonów. Myślę, że nieprzypadkowo. Najpierw trzeba wyrzucić złego ducha, który jest mącicielem i kłamcą. On skłóca ludzi, izoluje ich od siebie i pogrąża w samotności. Gdy zostaje zdemaskowany i wyrzucony, przychodzi czas na mówienie "nowym językiem".
Pięćdziesiątnica przełamała to przekleństwo, które zaciążyło nad nami od czasów Wieży Babel. Wtedy, z powodu pychy "języki się pomieszały". Jednak, gdy Apostołowie napełnieni mocą Ducha Świętego wyszli z Wieczernika i głosili Ewangelię, wszyscy mogli ich zrozumieć.
Oczywiście, miało to wymiar nadzwyczajny. Bez kursu mówili równocześnie w języku Partów, Medów, Elamitów i ilu ich tam było! Cud!
Sama spotkałam osobę, która w sposób cudowny dostała od Boga język polski. Pomyślicie, to nic nadzwyczajnego, bo my też tak mamy :-) Ale ona była Czeszką! Bóg używał jej potem do ewangelizacji tego najbardziej ateistycznego kraju Europy, gdy przywoziła do Polski ludzi na rekolekcje i tłumaczyła. (Sama też się modlę o to, by Bóg w łaskawości swojej wlał do mojej głowy jakimś lejkiem język angielski. I wierzę, że On tego dokona! :-)
Ale nie o te nadzwyczajności najbardziej chodzi. One są znakiem, czyli wskazują na coś istotniejszego.
Na jedność, komunikację, relację, spotkanie.
Już teraz możesz używać tego znaku z mocą.
Po prostu mów do ludzi dobre, otwierające słowa.