Jeszcze póki co nasza wieś spokojna. Ale już nie jest ona z kraja, bo koronawirus przedostał się do krajów i z lewa i z prawa. Co dnia śledzimy doniesienia mediów o rosnącej liczbie zachorowań i czekamy, szykując maseczki i środki odkażające.
Są jednak też inne zarazy, o wiele bardziej złośliwe, które mają zasięg globalny, a jednak nie wywołują paniki i nie są izolowane. A roznoszą się bardzo szybko.
Mam tu na myśli przede wszystkim wrogość.
Przenosi się ona drogą emocjonalną. Zaraza przenika do naszych emocji i nie ma maseczek ani środków antyseptycznych, które by przed tym chroniły. Po prostu, ktoś cię zruga, oszuka, obmówi, poniży lub okaże obojętność, a jego wirus wnika w twoje emocje, produkując nowe komórki agresji.
Jest to pandemia, które nie umieją powstrzymać rządy, służby ani wojsko. A nawet wprost przeciwnie! Jest to pandemia nakręcana przez wiele struktur społecznych, chociaż jej skutki są opłakane dla nas wszystkich.
Dlaczego nikt nie alarmuje? Nie szuka szczepionki? Nie izoluje zarażonych?
Bo wszyscy jesteśmy zarażeni, w tym także ja, pisząca te słowa. Nawet, gdy oburzamy się na agresję w mediach czy w polityce, czy w sąsiedztwie, to jest to oburzenie hipokryty, który pokazuje placem na kogoś, by odwrócić spojrzenia od siebie. Kogo izolować i kto miałby to robić, skoro wszyscy jesteśmy w strefie zapowietrzonej?
To co napisałam do tej pory, nie brzmi optymistycznie. Brzmi okropnie. Lepiej już poczytać sobie "Dżumę" Camusa. Jednak ten ponury pejzaż jest tłem nie dla egzystencjalizmu, ale dla czystego światła Ewangelii.
Jezus przychodzi do nas, jako Jedyny Nieskażony i siada z nami do wspólnego stołu.
"[Celnik] Lewi wyprawił dla Jezusa wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników." (Łk 5, 29-32)
Jezus nie tylko jest odporny na ten szczep, ale ma także skuteczne lekarstwo, które przemienia nasze serca z kamiennych w serce z ciała.
On, obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość (...) , wprowadzając pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości. A przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko, bo przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca. A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga (Ef 2, 14-19)