Ekstremalne wydarzenia wydobywają z naszych serc zarówno najszlachetniejsze porywy, jak i przyziemne odruchy. Jak w ogniu złotnika - czyste złoto i żużel.
Co zrobić z tym żużlem?
Kiedy pod wpływem lęku rodzi się agresja, albo gdy naturalny instynkt przetrwania przepoczwarza się w bezwzględny egoizm, czujemy się podwójnie zagubieni. Nie dosyć, że mamy do czynienia z trudnym doświadczeniem, to jeszcze zawodzi nas nasza nieuporządkowana, zraniona grzechem natura.
Co wtedy?
Zanim zaczniemy rzucać grudkami tego żużlu w drugiego (jeśli już rzuciliśmy, w duchu ucałujmy te zranione przez nas miejsca), zbierzmy je i przynieśmy przed Pana.
Kiedy stajemy przed Nim z tym wszystkim, co wydobyła z naszych serc ta koszmarnie trudna sytuacja pandemii, On bierze w swoje poranione Dłonie te twarde grudki żużlu i przemienia w najcenniejsze diamenty pokory.