Przyszły mi dziś do głowy te gorzkie słowa Jezusa: "Wzięliście klucze poznania, sami nie weszliście, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli".
I poczułam, że do mnie te słowa się odnoszą. Bo, rzeczywiście, mam klucz do drzwi tak ważnych jak droga ewakuacyjna w czasie pożaru. I trzymam go sobie w kieszeni, zamiast użyć go, wejść i innym wskazać drogę.
Czym jest ten klucz, zaraz wyjaśnię.
Najpierw o pożarze. Nie wszyscy tak rzecz postrzegają, ale, jeśli spojrzeć na sprawy uczciwie, to niewątpliwie dusimy się w dymie czy raczej zadymie konfliktów, agresji, egoizmu, a w związku z tym podtruwamy się także zniechęceniem i brakiem wiary w drugiego człowieka i samego siebie. Zawodzą ludzkie instytucje, umowy i zasady. Zwierz, pomimo eleganckich strojów, wychodzi z bliźnich i, żeby być uczciwym, z nas również. Zgadza się? Może nie chcemy o tym myśleć, ale jest to bardzo przygnębiające. Tym bardziej, gdy wyczerpały się różne pozytywistyczne pomysły na rozwój człowieka. Którędy do wyjścia?
Tę sytuację już dawno (w czasach, gdy wielu jeszcze wierzyło, że komunizm przywróci nam raj na ziemi) przenikliwie oceniła M. Paula Tajber, gdy mówiła, że ludzie odwracając się od Boga, nie tylko stają się jak zwierzęta, ale wprost szatanieją. Mocne słowa!
I właśnie wtedy otrzymała ona klucz do wyjścia z tej sytuacji. Klucz nie całkiem nowy, bo stary jak ewangelia, a równocześnie taki specjalny na nowe czasy.
Klucz ten nam przekazała, zakładając Zgromadzenie Duszy Chrystusowej, a ja... zamiast go używać, piszę tu na blogu o głupotach.
Koniec z tym!
Zatem do dzieła otwierania!
Klucz ten to Dusza Jezusa, która jest jedynym źródłem odrodzenia ludzkich dusz. Nie możemy bowiem sami siebie zmienić, udoskonalić. Nawet przy najlepszych chęciach możemy jedynie poprawić nasze zewnętrzne zachowanie, a i to, kosztem ciągłego napięcia woli i kontroli. Ale wtedy nie jest się zbyt szczęśliwym.
Dusza Jezusa jest źródłem prawdziwej świętości, rozumianej jako dobroć, zdolność do miłości, wrażliwość na piękno i prawdę. Czyli jednym słowem, jest to dusza prawdziwie ludzka w pełnym tego słowa znaczeniu. Taka, jakimi mogą i powinny stać się nasze dusze. Ponieważ to ona jest wzorem naszego człowieczeństwa. "Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi." Rz 8,29 - pisze św. Paweł.
Nie zostaliśmy skazani na bycie troglodytami, tęskniącymi jedynie za arystokracją duszy. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. A skoro grzech zniekształcił to piękno, trzeba nam powrócić do źródła - do Duszy Jezusa, żeby przypomnieć sobie, co to znaczy być człowiekiem.
I więcej! W duszy Jezusa odnajdujemy nie tylko wzór (bo dalej bylibyśmy skazani na upodabnianie się o własnych siłach), ale także łaskę, która stopniowo, krok po kroku przybliża nas do wzoru.
Jak to się może stać?
Po pierwsze według starego polskiego powiedzenia "kto z kim przestaje, takim się staje". Droga odrodzenie jest drogą przyjaźni z Jezusem, przebywania w Jego obecności. M. Paula do znudzenia powtarzała: "Żyć z Jezusem, żyć Jezusem, żyć w Jezusie, żyć przez Niego..."
On stał się człowiekiem. Ma ludzką duszę i dlatego możemy z Nim nawiązać relację przyjaźni. Właśnie dlatego w Ewangelii Jezus wzywa, by "pójść za Nim", czyli uczyć się chodzić po Jego śladach, naśladować Go. Nie musimy od razu być idealni (apostołowie nie byli i Jezus cierpliwie ich uczył), ale nie wolno nam "wypaść" poza krąg obecności Jezusa, poza krąg Jego światła. Wtedy stopniowo, tak jak ktoś kto dłuższy czas opala się w promieniach słońca, będzie po nas widać skutki działania Boskiego Słońca - Jezusa.
Że to dosyć powolny proces? No cóż, katedry budowano latami, a tu jest budowana świątynia Boga na wieczność...
P.S. Oczywiście, to tylko mały jeden zameczek do drzwi odrodzenia. Więcej o kulcie Duszy Jezusa, następnym razem...
Dzięki, fajna ta droga...:)
OdpowiedzUsuńPrzyjąć wzór i łaskę to w pewnym sensie zakwestionować siebie, a to już nie jest takie fajne.
UsuńSkoro Siostra ma klucz do drzwi ewakuacyjnych, a ja jestem strażakiem to współpraca jest możliwa. No cóż, raz kozie śmierć, muszę zaryzykować wejście do tego płonącego domu i to bez używania topora, bo wiem, że Siostra mi otworzy, z drugiej strony :-)
OdpowiedzUsuńwspółpraca zawsze mile widziana :-)
UsuńWszystkim Dzieciom Abrahama dedykuję tę piosenkę :-) ps
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=6rtUGGarBW8
Bardzo lubię zaglądać na Siostry bloga,podoba mi się jego prostota i szczerość.Stał się on dla mnie inspiracją do założenia własnego,gdyby Siostra zechciała na niego zajrzeć byłabym bardzo wdzięczna: sklaraosu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńIm więcej dobrego słowa w sieci, tym lepiej :-) pozdrawiam :-)
Usuń"Odszedł od zmysłów", odeszła od zmysłów...?
OdpowiedzUsuńA jednak nie, bo jak "wieść gminna niesie":
"Wielkie zasady muszą być wcielane w okoliczności miejsca, czasu i osób." (Papież Franciszek)
"szatanieją" - podoba mi się to określenie, sugeruje "obyczaje z piekła rodem"./ps
OdpowiedzUsuńRefleksja po rekolekcjach: Jezu żyjący we mnie chcę trwać w Tobie, byś przemieniał mnie w Siebie. Amen
OdpowiedzUsuńNiech Duch Święty prowadzi Cię Siostro w "dziele otwierania"
Kapitan Beefheart z Krakowa ;
OdpowiedzUsuń"Szatan nigdy się nie objawi, bo posiada tak wielką kulturę, że nigdy się nie przyzna do tego, że istnieje."
No i co z tym zrobimy?