Czy Wy także, patrząc na to wszystko, co dzieje się wokoło, łapiecie się za głowę i myślicie: "Boże, co ja mam wobec tego wszystkiego zrobić? Jak zareagować? Co myśleć? Co powiedzieć? Czy w ogóle mówić, a może raczej milczeć i modlić się?
Ja tak mam.
I przypuszczam, że wielu czuje podobnie. To dylemat ludzi, którzy, z jednej strony, nie zamierzają wziąć udziału w trwającej wojnie, która dzieli ludzi na swoich i wrogów. Z drugiej zaś strony, czują, że całkowita bierność, nie jest neutralnością, ale jakąś formą dezercji.
Z pomocą przychodzi nam stara chrześcijańska zasada:
Co zrobiłby na moim miejscu Jezus?
Zdaję sobie sprawę, że ta zasada wymaga ogromnej uczciwości i prawości serca. Przecież łatwo można nagiąć teksty Ewangelii do swoich poglądów.
Ale kiedy uczciwie pytam Jezusa, to przychodzi odpowiedź. Jego odpowiedź.
Chcę się z Wami podzielić tą odpowiedzią, która przyszła do mnie:
"Jezus jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość.(..) by [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości." Ef 2,14.16
W sobie zadawszy śmierć wrogości