Kochani!
Od jutra zaczynamy rekolekcje w Smolnicy k Gliwic. Chcę Was prosić w tych dniach o modlitwę za tę parafię i za mnie, żeby nasz Pan mógł swobodnie w nas i przez nas działać i przeprowadzać swoje zbawcze dzieło.
Kiedy myślę o tych rekolekcjach, rozumiem je jako mój malutki udział w wielkiej sztafecie wiary, która na tych terenach z większą lub mniejszą intensywnością trwa od wieków. Wszak ludzie modlili się tu i przyjmowali sakramenty przez wiele set lat. Niemym świadkiem tego jest, obecny w zbudowanym za gierkowskich czasów kościółku, piękny gotycki tryptyk. Nawet jeśli w dużej części jest on rekonstrukcją dawnego ołtarza w Smolnicy, to i tak robi ogromne wrażenie. Jak jakiś rajski ptak przeniesiony w naszą strefę klimatyczną.
Tak więc, nie będzie to pierwsza ewangelizacja. Lud tu pobożny. Od wieków.
Jednak z budowaniem Królestwa Bożego inaczej jest niż z budownictwem sakralnym. Nie wystarczy postawić kościół, a potem jedynie go konserwować. Świątynią Boga jest żywy człowiek - niezwykle cenny i kruchy materiał budowlany. Właściwie tylko zatwardziałe serce grzesznika jest przyrównane do kamienia. Ci, którzy są świątynią Boga przypominają raczej, jak mówi św. Paweł, gliniane naczynia.
Glina najbardziej jest narażona na rozbicie, gdy stwardnieje. Dlatego ciągle na nowo potrzebujemy być "stwarzani", jak miękka glina w ręku Garncarza. Być formowanym nieustannie, bez pretensji do bycia już doskonałym, ukończonym dziełem - to nasz ideał.
Bo jesteśmy powołani do życia, a życie to rozwój, a rozwój to zmiany.
Dlatego każdego dnia uczestniczymy w budowaniu Królestwa Bożego, gdy poddajemy się powiewowi Ducha Świętego, który tchnie kędy chce.
W ten sposób wszystko jest zawsze nowe, zawsze świeże. Mimo wiekowej tradycji. Albo raczej dzięki niej.