wtorek, 20 maja 2014

Życie wygrane, życie ofiarowane...

     Zbliża się 51. rocznica śmierci M. Pauli Zofii Tajber. Dziś, gdy trwa jej proces beatyfikacyjny, patrzymy na jej życie z pewnej perspektywy, ale kiedy zaczynała swoją niezwykła podróż za Jezusem, nie wszystko było oczywiste. Droga, którą prowadził je Bóg była co najmniej zawiła.
     Urodziła się w Białej Podlaskiej w 1890 roku jako...  15. i ostatnie dziecko w stosunkowo zamożnej, polskiej rodzinie. Jednym słowem - beniaminek. Jednak okres beztroskiego dzieciństwa nie trwał długo. Rodzina przeniosła się do Żytomierza na Wołyniu (obecnie Ukraina), gdzie wkrótce zmarła matka Zosi. Zosia miała wtedy 12 lat.
    Wokoło powoli rozpadał się w kawałki ówczesny świat. Pierwsze pomruki rewolucji w Rosji i niepokoje, które ostatecznie doprowadziły do wybuchu światowej wojny, były jakby tłem przeżyć wewnętrznych przyszłej Założycielki. Jej świat wewnętrzny także się bowiem rozpadał. Wiara wyniesiona z domu w zderzeniu z pseudonaukową bezbożnością marksizmu, okazała się zbyt słaba, by ochronić ją przed kryzysem religijnym. Zofia w wieku 18 lat porzuciła praktyki religijne i zaczęła szukać sensu swojego życia poza Kościołem. Jednak nie umiała znaleźć niczego, co by w pełni zaspokajało jej głód prawdy. Studiowała muzykę w Kijowie, Berlinie, Warszawie, ale muzyka, była jedynie namiastką tej harmonii, za którą tęskniła.
     Zofia nie przestała wierzyć w Boga Stwórcę. Jej chłonny umysł umiał z otaczającego ją świata wydobyć prawdę o Tym, który go powołał do istnienia. Jednak odrzuciła wiarę w Jezusa, a w związku z tym wiarę w Kościół i jego sakramenty. Dała się uwieść modnemu wówczas poglądowi, że religia to namiastka potrzebna słabym, prymitywnym ludziom, którzy szukają w niej pociechy, i których naiwność jest wykorzystywana przez kler.
     Ten stan trwał przez osiem lat. Z upływem czasu, Zofia coraz bardziej widziała iluzoryczność ideologii, której uległa, ale nie umiała znaleźć drogi do prawdy. Bóg sam musiał odnaleźć swoją zagubioną owieczkę. Stało się to 2 kwietnia 1915 roku w Wielki Piątek. Zofia weszła do kościoła św. Mikołaja w Kijowie, by obejrzeć Boży Grób. Weszła jako niepraktykujący widz, a wyszła jako żarliwa wyznawczyni Ukrzyżowanego Jezusa*. Tak zaczął się następny etap jej życia, ale o tym... następnym razem, czyli CDN :-)

Zofia Tajber Kijów 1917 (czyli już po nawóceniu :-)

* o samym wydarzeniu nawrócenia Zofii więcej w poprzednich postach

2 komentarze:

  1. Urocza kobieta.Jednak nie umiała znaleźć niczego, co by w pełni zaspokajało jej głód prawdy, bo niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu. Zofia to przeczuwała dlatego szukała, ale nie łatwo było ją przekonać. Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych. Chwała Mu za to.

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna historia
    Paola

    OdpowiedzUsuń