czwartek, 22 maja 2014

Życie wygrane, życie ofiarowane CD

     Oczywiście, to tytułowe CD oznacza ciąg dalszy a nie, że jest to nagrane na CD :-) Bo właśnie życia M. Pauli będzie ciąg dalszy.
      Wiemy już że w Wielki Piątek roku 1915 doświadczyła nawrócenia tak jak Szaweł pod Damaszkiem. Bóg z mocą wkroczył w jej życie, objawiając swoją miłość i łaskę. Ale myliłby się ten, kto by sądził, że wszystko zrobiło się "samo".
Owszem, Bóg zrobił swoje, ale On nie robi też nic za człowieka. Zofia spotkała żywego Jezusa, ale sama musiała z tego spotkania wyciągnąć wnioski i włożyć wysiłek, by przestawić zwrotnicę swojego życia. Zaczęła czytać książki religijne, modlić się, a przede wszystkim zaczęła przystępować do spowiedzi. To nie było łatwe! Zofia odnalazła Boga, ale musiała na nowo "pomieścić się" w Kościele. Uświadomiła sobie również, że nie jest bierzmowana i zaczęła żarliwe przygotowanie do przyjęcia tego Sakramentu. Trwało to.. dwa lata! Wreszcie w roku 1918 przyjęła Bierzmowanie z rąk Ks. Bpa Dubowskiego w jego prywatnej kaplicy.
     Wkrótce pojawiło się w niej pragnienie, by poświęcić swoje życie Bogu w zakonie. Ale nie było to łatwe do zrealizowania pragnienie. W roku 1918 zakończyła się I wojna światowa, ale Wołyń szybko stał się polem nowej wojny, tym razem polsko-bolszewickiej. Na dawnych terenach zaboru rosyjskiego katolickie życie zakonne praktycznie się istniało, a Rosja bolszewicka na pewno nie zamierzała go odbudowywać. Pozostawała jedynie możliwość wyjechania gdzieś do zakonu. Ale Zofia chciała wiedzieć, czy jest to wolą Bożą.
     Gdy w styczniu 1919 modliła się w tej kwestii w kościele w Żytomierzu, otrzymała od Boga znak. Zaraz po wyjściu ze świątyni zagadnęła ją pewna całkiem obca kobieta, proponując... wspólne założenie nowego zakonu. Zofia uznała, że jest to odpowiedź na jej modlitwy i chętnie włączyła się w to dzieło. Był to jakby pierwszy impuls, który podpowiedział jej drogę. Kobieta, którą Bóg się posłużył dość szybko wycofała się z tworzenia zakonu, ale Zofia już wiedziała, że to jest jej droga.
     Nie miała jednak żadnego pojęcia o życiu zakonnym, a tym bardziej o jego regułach i tworzeniu. Pod kierunkiem Ks. Bpa Dubowskiego zaczęła spisywać swoje zrozumienia i natchnienia, które stopniowo kształtowały się w wizję zakonu poświęconego Duszy Jezusa, który będzie się przyczyniał do odrodzenia ludzkich dusz zagubionych w odmętach materializmu. 
     Z czasem do Zofii dołączyły dwie pierwsze kandydatki i ziarnko nowego zakonu zaczęło kiełkować. 
     Był rok 1920. Wojska polskie odparły atak bolszewików pod Warszawą ("cud nad Wisłą") i odrzuciły je na wschód. Front przetoczył się także przez Żytomierz i na krótko został zdobyty przez Polaków, którzy jednak wkrótce się wycofali. W tej niesprzyjającej sytuacji Zofia odczytała wyraźnie wezwanie, by przedostała się do Polski i tam tworzyła Zakonu ku czci Duszy Jezusa. Postawiła wszystko na jedną kartę i wyruszyła w drogę zostawiając za sobą całe swoje dotychczasowe życie i rodzinny Żytomierz, do którego już nigdy nie miała wrócić.
     Ona, córka bogatego fabrykanta jechała do Polski nie mając dokumentów i wydając ostatnie pieniądze na podróż. Miała tylko świadomość misji i to musiało jej wystarczyć. Gdy odradzono jej tę podróż jako niebezpieczną, mówiła, że jeśli to sprawa Boża, to dotrą do celu bezpiecznie, a jeśli nie, to nawet dobrze jak zginą, bo i tak za dużo jest na świecie herezji...
     I Bóg Ojciec ochraniał swoją wybrankę i to cudownie. A cud ten dokonał się przy granicy polskiej w Zwiachlu. Ale o tym następnym razem :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz