sobota, 29 marca 2014

Jezus mocniejszy


     Przeczytałam w Ewangelii: "Gdy ktoś silny i uzbrojony strzeże swego pałacu, jego mienie jest bezpieczne. Lecz gdy nadejdzie mocniejszy od niego, pokona go, zabierze uzbrojenie, któremu zaufał i rozdzieli zdobyte na nim łupy"  (Łk 11,20-22). Świetnie - pomyślałam. To jest to czego mi potrzeba.
Od dawna męczy mnie poczucie bezradności, gdy widzę ludzi, który wyglądają jak "bezpieczne mienie" złego ducha. Spętane bezsilnością lub namiętnością ręce i nogi, zakryte kłamstwem oczy... Nie mają szans, by się wyrwać z tej niewoli sami. Na szczęście jest Jezus! On jak superman spadnie z nieba, pokona szatana i wyzwoli tych biednych ludzi. Przecież robił już takie akcje przed dwoma tysiącami lat. Jednym słowem: Panie Jezu, do dzieła!
     Niedługo jednak cieszyłam się tą moją wygodną i głupawą interpretacją biblijnego tekstu. Dotarło do mnie, że Bóg ma inny scenariusz. Można go streścić w następującej odpowiedzi:
    "Dzisiaj od tego mam ciebie"
     Zrozumiałam, że Bóg nie chce nas w roli biernych widzów. Nic bez nas. Jesteśmy Mistycznym Ciałem Jezusa i Pan chce działać poprzez nas. Chce naszej modlitwy, postu, głoszenia Jego Słowa, dobrych czynów, zaangażowania, wysiłku, ofiary, by poprzez nie zwyciężać i zbawiać. 
     Tak, jesteśmy słabi, ale przecież nie wysyła nas do tej walki samych. On jest w nas. Zatem, uwaga! Nadchodzi mocniejszy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz