Ciągle wraca do mnie temat "serca z ciała" i "serca kamiennego". To ważny temat. Właściwie decydujący o jakości życia. Albo raczej, decydujący o tym, czy żyjesz naprawdę. Z kamiennym sercem bowiem można jedynie imitować życie.
Jednak nad sercem nie mamy pełnej władzy. Jego "zatwardziałość" jest skutkiem wielu czynników niezależnych od nas: trudne doświadczenia, zdrady, zawiedzione nadzieje.... Któż z nas tego nie zna? Ileż razy można startować z nową otwartością w świecie, który na różne sposoby próbuje nas wyrolować? Nasze serca się starzeją, tracąc ten niepowtarzalny walor delikatności i czułości. A szkoda, bo właśnie tego światu dzisiaj najbardziej potrzeba. Tak, bardziej dzisiaj potrzeba delikatnej, czułej obecności niż wzrostu gospodarczego i wielkich dzieł (także w dziedzinie kościelnej).
Co zatem możemy zrobić, żeby nie poddawać się duchowej kardiosklerozie? Oczywiście, to Duch Boży, przemienia nasze serca i zawsze i wszędzie musimy Go prosić, by rozpuszczał w nas skrzepy nieprzebaczenia, urazy, krzywdy i samousprawiedliwień. Pamiętacie te słowa:
"Posyła słowo i lód topnieje
Powieje wiatrem i wody płyną".
Właśnie tak działa Bóg - topi twardość naszych serc przez Słowo i Wiatr. Przez miłość.
Jednak my sami także musi dbać o nasze serca, by każdego dnia zachowywać je zdolnymi do czułości i delikatności.
W dzisiejszym czytaniu znajdujemy jedną z rad, w jaki sposób to czynić, szczególnie w chwilach cierpienia i bolesnych doświadczeń:
"Wylej swoje serce jak wodę
w obecności Pana"
Zanim ból stężeje w tobie jak lód. zanim "weźmiesz się w garść", z postanowieniem, że sam musisz sobie dać radę, zanim pomyślisz, że jesteś zdany tylko na siebie,
przyjdź do Pana i wylej przed nim wszystko, co masz w sercu. Wszystko. Bez wahania i obaw, że nie będziesz dobrze zrozumiany. Nawet, jeśli masz pretensje do Boga. Wylej to.
Zobaczysz, że cierpienie straci moc "mrożenia" twojego serca. Tak. bo najgorsze, co może nas spotkać, to nie cierpienie, ale sytuacja, gdy w cierpieniu tężejemy w zimny głaz.
Niech Bóg nas przed tym chroni.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA co, jeśli skamieniale z samoobrony serce stało się faktem?
OdpowiedzUsuńKiedy nawet nie ma nadziei?
Does your blog have a contact page? I'm having trouble locating it but, I'd
OdpowiedzUsuńlike to send you an e-mail. I've got some suggestions for your blog
you might be interested in hearing. Either way, great blog and I look
forward to seeing it expand over time.
Jak wylać serce gdy w sercu pustka i chłód?
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć, trafione w sedno!
OdpowiedzUsuńDawno na ten blog nie zaglądałam, dziś zajrzałam i wpis jak akurat dla mnie, w odpowiednim czasie. Dobrze, że zajrzałam.
OdpowiedzUsuń„Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". (Mt 25,8)
OdpowiedzUsuńJestem prawie pewien, że oliwa z przypowieści to czułość, paliwo dla serca, by nie stężało w srogiej powadze.
Dodam, iż niektóre rzeczy są bezcenne i nie można ich kupić na mieście, a jeśli nawet to Pan je zaraz rozpozna, że to na pokaz paliwo "chrzczone" :)