Tak, tak, właśnie takie wrażenie może mieć ktoś, kto słuchał i uczestniczył w ŚDM (należę do tych szczęśliwców), a potem czytał rewelacje niektórych gazet i portali...
Było ich dwóch!
Jednego spotkali owi dziennikarze, a drugiego młodzież i reszta 2,5 milionowej rzeszy ludzi.
Zresztą trudno się temu dysonansowi poznawczemu dziwić.
Można to było przewidzieć wcześniej, gdy przedstawiciele mediów z uporem maniaka zadawali wszystkim pytanie: Czego się spodziewasz po wizycie Papieża Franciszka?
Jeśli się spodziewam, to znaczy, że będę słuchać i patrzeć z tezą, z jakimś założeniem, z wybiórczą wrażliwością, skoncentrowana jedynie na tym, co odpowiada na moje oczekiwania.
W tym spodziewaniu ukryty jest filtr, który uniemożliwia przyjęcie przesłania Papieża.
I rzeczywiście, na skutki nie trzeba było długo czekać.
Jak na zawołanie pojawiły się "przesłania", tylko że nie Papieża, ale tych spodziewaczy.
Kiedy Bp Grzegorz Ryś przygotowywał ewangelizatorów ŚDM-u na spotkanie z Papieżem, powiedział: Po prostu słuchajcie i patrzcie. Słuchajcie, co mówi i patrzcie, co robi. Bo to jest prorok, więc ważne są nie tylko słowa, ale i gesty...
Zrobiłam tak.
I otrzymałam niesamowite przesłanie wzywające mnie do nawrócenia serca.
Nawet nie próbuję się tym dzielić, bo to zbyt osobiste doświadczenie.
Wierzę jednak głęboko, że Papa Francesco przyniósł je każdemu z nas.
Dlatego teraz, gdy ŚDM się skończył, warto odłożyć gazety i na spokojnie poczytać/posłuchać (po raz pierwszy lub kolejny) tego, co mówił Papież. Najlepiej wszystko po kolei. Aż się ułoży z tego jakaś wizja i prawdziwe zrozumienie, co On tak naprawdę chciał nam przekazać.
Skosztowałem tego i owego od Papy Francesco, ale nim to przetrawię, postanowiłem wiedziony instynktem zwrócić uwagę na jedno zdanie Sister Bogny:
OdpowiedzUsuń"Nawet nie próbuję się tym dzielić, bo to zbyt osobiste doświadczenie" - szkopuł w tym, że właśnie To nadawałoby się najlepiej do "zjedzenia" i ewentualnego rozmnożenia - tak myślę!
"Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!"
Przemyślę, to może jak się ułoży w sercu i głowie...
UsuńOsobiście nie brałam udziału w ŚDMie z kilku powodów ważnych dla mnie...głównie, nie ten czas i nie to miejsce.
OdpowiedzUsuńJednak dane mi było czasem usłyszeć jakieś słowo Papieża i dotarło. Wstrzelił prosto w serce z byciem na przedwczesnej emeryturze oraz by zamienić wygodną kanapę i ruszyć w drogę.
Siadło i pewnie będzie mocno siedzieć... tym bardziej, że ruszam właśnie w drogę.
Czas na zamianę kanapy na wygodne buty, czas na danie się prowadzić.
To co prawiemerytko, chcesz naprawdę poznać czym jest Miłosierdzie? Zapraszam na przygodę życia. Weź ze sobą jedynie sandały i płaszcz i serce otwarte! :-)
UsuńWłaśnie tak robię... :)
UsuńOd czwartku droga będzie celem, a nie jej docelowy punkt;).
To świetnie. A jeśli za to nic nie dostaniesz,nawet wzajemnego uśmiechu, to nadal będziesz chciała podążać tą Drogą? A jeśli w zamian wyzwą ciebie, poniżą i wzgardzą , to nadal będziesz czynić Miłosierdzie? Jeśli nikt ci w tym nie pomoże nadal będziesz bezinteresownie służyć?
OdpowiedzUsuńOdniose się jak wrócę za 2 tyg, by uczyć się służby poza internetem. Najlepszy Tata nigdy nie zostawia dzieci bez pomocy, więc czy potrzeba więcej?
UsuńTak. To moja droga, która wybieram na najbliższ 2 tyg. Może zmienić wiele, albo nic.
Najlepszy tata nie zostawia, ale wychowuje czasami tak, że płacz nie omija przez wiele, wiele dni, a wypłakać się w przyjazne ramię nie ma gdzie. Ta Droga nie jest łatwa, a może inaczej jest ogromnie wymagająca, trudna i nieznana. Na Drodze spotyka się mnóstwo osób różnej maści, charakteru i złej/dobrej woli. Warto wiedzieć po co się kroczy by przy kolejnym upadku móc znów się podnieść nawet gdy będzie (po raz kolejny) bardzo ciężko! Zmienia zawsze i czasami bezpowrotnie. Decydując się kroczyć tą Drogą decydujemy się na zmiany, które czasami mocno doświadczają , nawet od tych, od których byśmy się tego najmniej spodziewali! Trzymaj się mocno Jego dłoni i to bardzo mocno! Dobrodziejstw!
UsuńDwie maski człowieka stają się być dziś normą. Wkładamy tę jedną gdy wychodzimy do pracy, inną gdy spotykamy się ze znajomymi, a jeszcze inną np na pielgrzymkach. A jacy jesteśmy naprawdę? Czego tak naprawdę boi się człowiek, że przybiera tak różne oblicza? Udajemy różne osoby, a później chcemy dowiedzieć się jacy to naprawdę jesteśmy. Komu tak naprawdę służysz człowieku? Dobrej sławie, mamonie, opinii ludzkiej, hierarchom? Komu służysz i kim tak naprawdę jesteś? By zobaczyć Prawdę trzeba oczyścić swoje fałszywe ja, oczyścić swoje serca i otworzyć się naprawdę. To tak niewiele, ale jak ciężko jest to uczynić. Ciężko bo znów nas ktoś zrani, bo znów zostaniemy oszukani, bo znów "coś" stracimy. Poddajemy nasze zachowanie opiniom innych, pokazujemy się z najlepszej strony aby wspaniale i pięknie o nas mówiono. A jacy jesteśmy wtedy gdy nikt nie patrzy, gdy nikt nas nie chwali, gdy za zapłatę naszej pracy, poświęcenia nic nie dostajemy, a może nawet dostajemy jeszcze większą pogardę. Ludzka pazerność i pożądliwość ku temu by mieć przynosi straszną rzecz. Wszystko to wiąże się z egoistycznym nastawieniem na zysk, nawet za cenę wyzysku innych. Wiele jest takich, którzy tak czynią, niewielu, którzy pokornie znoszą uciski i niosą cierpliwie swój krzyż. A ty, komu chcesz służyć? Potrafisz nieść swój krzyż , czy go odrzucasz?
OdpowiedzUsuńŁadnie piszesz, szkoda tylko, że nie masz odwagi się ujawnić. Słowa są pianą, ważne są decyzje, podjęcie ryzyka... Owca, zdaje się to uczyniła!
UsuńTy zdaje się także nie masz tej odwagi, a i z drugiej strony lubisz wystawiać szybko innym ocenę. Pewnie jakiś spec-nauczyciel. Słowa nie są pianą, są kolejnym krokiem do podjęcia czynu. Słowa są bardzo ważne. Baranów , którzy rzucają słowa na wiatr nie brakuje.
UsuńPytasz mnie, a sobie postawiłeś/ postawiłaś te pytania?
UsuńW pewnym momencie i tak musisz porzucić maski. Jak śpiewa Zeus "w obliczu śmierci i tak będziemy bezbronni jak noworodki". Więc czy warto?
Może to dobry czas by stanąć w prawdzie sobą.
Pytania rodzą się z pewnej potrzeby. Nie powstają bezmyślnie, bezrefleksyjnie. Zanim staniemy w obliczu śmierci, warto jak sama podkreślasz stanąć w Prawdzie przed samym sobą i zdać z egzamin z tego kim się jest naprawdę, a nie tylko takim człowiekiem za jakiego uważają mnie inni, zwłaszcza nam spolegliwi. Taka postawa czystego serca wymaga ogromnego wysiłku, a kanapowcy, czy obecnie plażowicze-gapowicze wolą życie bez takiej ingerencji. Co tam spirala , pigułki, antykoncepcja, aborcja. A kto to zauważy? Co tam obgadywanie, oczernianie. Przecież wszyscy tak robią. Co tam in vitro. Co tam pornografia. Wszyscy tak robią. Będę się wyróżniać. Wyspowiadam się kiedyś i będzie po sprawie. Kto by się tym przejmował. Chcę żyć na pełnej petardzie. Chcę czerpać z życia jak najwięcej. Tu są ciągłe ograniczenia, ciągle mi zabraniają. Ksiądz gada jedno, a czyni drugie. Sam nie jest lojalnym sługą, to ja mam być? Dookoła tyle jest złodziei, tyle krętaczy i manipulantów. Ciągle pazerni na pieniądze. Wyzyskiwacze. Więc czy warto? Tak, warto stanąć w Prawdzie! Jednak, później trzeba bardzo uważać bo nie ma tylu chętnych by dopomóc żyć! Egzystowanie jest wyczerpujące. Zabiera ogromnie dużo zdrowia. Chcesz poczuć się jak nędznik, jak tułacz, jak bezdomny, jak bezrobotny. Chcesz doświadczyć wielu upokorzeń, pogardy, obojętności?! To się dzieje naprawdę. Stanięcie w Prawdzie. Nic nie udając. Owca wystawiona na pożarcie przez stado głodnych wilków. Doprawdy te pytania nie powstały bez doświadczeń. I szczerze przyznam, że nie mam już siły. Pukam do kolejnych drzwi. Kto mi je otworzy?
Usuńkochani, jesteście w moim domu, więc bardzo proszę o wzajemny szacunek i życzliwość. Są fora i inne miejsca, gdzie można dyskutować. Tu umieszcza się, jak sama nazwa wskazuje - komentarze do tekstu... pozdrawiam i dziękuję za zrozumienie... :-)
OdpowiedzUsuńA gdzie tu siostra widzi brak życzliwości? To jest rozmowa , wymiana zdań na temat. Mnie dalekie są linczowania innych. Bardzo proszę nie szukać czegoś, czego nie ma bo można popaść w skrajną histerię. Wszak o wzajemny szacunek i życzliwość dziś najtrudniej, ale poza internetem. Pokoju w sercu i wygodnej kanapy.
Usuń"Ludzie są tacy pretensjonalni!" - czy naprawdę wszyscy udajemy?
OdpowiedzUsuńNieKurduplatnie odpowiem, że tak! Udając kurduplatnego nie miej złudzeń, że minąłeś się z powołaniem! Innymi słowy jeśli Pana Boga nie masz na pierwszym miejscu, to wszystko masz w 4 literach!
Usuń