poniedziałek, 29 września 2014

"Dawca pamięci"

    Zdecydowanie nie jest to film, który można by obsypać Oskarami. Nawet oświetlony blaskiem takich gwiazd jak Meryl Streep czy Jeff Bridges, niknie w tłumie innych produkcji SF. Fabuła, choć oparta na bestsellerowej powieści Lois Lowry z 1993, wydaje się dość banalna, a akcja toczy się nudnawo. Oto w idealnie spreparowanym społeczeństwie przyszłości żyje się spokojnie i bez konfliktów
, nie pamiętając o dawnych wojnach, rasizmie czy rywalizacji. Wszystko jest uładzone jak równo przycięty angielski trawnik. Jednak ceną tego ładu jest wszechobecna inwigilacja ze strony sprawującej władzę Starszyzny oraz stymulowane farmakologicznie wyzbycie się emocji. Jest tylko jeden człowiek, który nie jest poddany tym ograniczeniom - Dawca pamięci (Jeff Bridges). Zgodnie z procedurą przechowuje on na użytek Starszyzny wspomniania z życia sprzed złotego czasu pokoju. I zgodnie z procedurą ma tę wiedzę przekazać wybranemu młodemu człowiekowi o imieniu Jonas (Brenton Thwaites). Jednak coś idzie nie po myśli Przewodniczącej Rady Starszych (Meryl Streep)  i młodzieńcowi zaczyna się bardziej podobać świat z emocjami i kolorami (biedni mieszkańcy Społeczności widzą wszystko monochromatycznie). Postanawia więc wyzwolić lud od jego niewoli... pardon, od jego pełnego ładu i  szczęśliwości bytu. Namawia do tego koleżankę Fionę (Odeya Rush) i dalej już idzie z górki. Wszyscy zaczynają postrzegać kolory i przeżywać emocje i żyją długo i .... chyba nieszczęśliwie, bo pewnie z czasem bez farmakologicznego wspomagania powrócą kłótnie i zazdrości.
   Jednym słowem, taki sobie film.
   Jest jednak coś, co sprawia, że można by tę produkcję postawić na jednej półce z dziełami filozofów. Pod nieco mdłą skórką fabuły, kryje się pytanie o to, czy możliwym jest lepszy świat (niektórzy w przeszłości już próbowali tego nie tylko w kategoriach eksperymentu myślowego, ale, na nieszczęście, i w realu! - por. komunizm). I co więcej jest w tym filmie jakaś niesamowita apologia naszej rzeczywistości, w której "dobrym można być tylko wtedy, gdy możliwe jest także zło". Przesłanie przekazane bez ostentacji i nienachalnie. Ale takie, że zamyka usta zauchwałym krytykom Stwórcy, którzy patrząc na nasz niedoskonały świat, rzucają w stronę nieba śmiałe: "No, no. Mógł się Pan trochę bardziej postarać "



   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz