wtorek, 21 czerwca 2016

Świadectwo uzdrowienia

"Mam na imię Paweł. Od dziecka w moim życiu było wiele trudności. Rodzice się rozeszli, byłem wychowywany przez dziadków z dala od rodziców.
W różny sposób rozwiązywałem dziecięce problemy, jednym z nich było sięgnięcie po narkotyki w wieku 12 lat. Uzależniłem się. Przez kilkanaście lat prowadziłem życie zniewolony przez używki.
Utraciłem rodzinę, mieszkałem po melinach. Byłem w tragicznej sytuacji , po sobie oraz po innych ludziach zobaczyłem oraz zrozumiałem co to znaczy być na dnie.
Po wielu próbach leczenia trafiłem do ośrodka Monar w Czerwonym Dworku gdzie przy wsparciu grupy i terapeutów zdołałem odzyskać kontrolę nad swoim życiem.  Niestety konsekwencją wieloletniego brania jak i nie tylko była znaczna degradacja stanu zdrowia. Tj, Zaraziłem się wirusem HCV, przez co po czasie moja wątroba była w agonalnym stanie, ponadto wykryto u mnie guza wątroby.
Byłem załamany, lekarze odsyłali mnie na kolejne i jeszcze kolejne badania. Specjalista z Warszawy powiedział że jedyną szansą dla mnie jest transplantacja chorego narządu.
Wszystkie te wydarzenia sprawiły że zacząłem jasno widzieć że pomoc jest tylko w Bogu. Jednakże myśli o tragicznym zakończeniu mnie nie opuszczały. Po którejś kolejnej potwierdzonej diagnozie wątroby w towarzystwie przyjaciół pojechaliśmy na rekolekcję do Siedlca do Siostry Bogny.
Pojechałem tam w bardzo złym stanie ducha, byłem zrezygnowany na granicy rozpaczy. Zwierzyłem się Siostrze Bognie z moich problemów i zacząłem uczestniczyć w rekolekcjach.
W trakcie rekolekcji zostałem zaproszony na modlitwę wstawienniczą prowadzoną przez wspólnotę modlitewną. W mojej intencji modliły się także Siostry Zakonne oraz Ojciec Zakonny z Zgromadzenia Kapucynów. Ojciec udzielił mi sakramentu namaszczenia chorych. Ze swojej strony także gorąco prosiłem Pana Boga o łaskę i uzdrowienie.
Po powrocie z rekolekcji zauważyłem zmianę w moim samopoczuciu fizycznym i psychicznym. Otoczenie to potwierdzało, często słyszałem od nich: „Ale dobrze wyglądasz”. Po jakimś czasie pojechałem do szpitala na kolejne kontrolne badania, po analizie badań zdziwiona lekarka powiadomiła mnie że śladów po guzie nie ma. Z badań wątrobowych wynikało że wszystko jest w normie.
W drodze do szpitala miałem przeczucie że wszystko będzie dobrze. Jednak po potwierdzeniu informacji poczułem ogromną ulgę, radość, szczęście, poczułem się lżejszy o ciężar który mnie przytłaczał.
Chwała Panu !, Dziękuję za łaskę uzdrowienia. Paweł"


Niech będzie Bóg uwielbiony :-)

8 komentarzy:

  1. Bądź uwielbiony Boże! Życzę dużo dobra

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje świadectwo umacnia nas wszystkich - cały Kościół. Chwała Panu i niech nadal Twoje serce otwiera się na Jego Serce +++

    OdpowiedzUsuń
  3. We mnie też, twoje świadectwo Pawle, wzbudza wielką
    wdzięczność Bogu. Ciesze się wraz z Tobą
    i dziękuję że moje oczy mogły oglądać wielkie dzieła Boże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego dopiero w sytuacji granicznej, przyciśnięci do muru umiemy wykrzesać z siebie ziarno prawdziwej wiary? Być może, właśnie takie ma znaczenie, owo "wchodzenie przez ciasną bramę"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Chwała Panu! Niech to świadectwo przynosi naprawdę dobre owoce! +

    OdpowiedzUsuń
  6. Siostro, zorganizujmy taki dzień uwielbienia Pana Boga! To naprawdę byłoby pięknym i dobrym czasem. Spotkajmy się razem w obecności żywego Pana Boga! Spotkajmy się!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Byliśmy tam wtedy, modliliśmy się... cudownie! :)

    OdpowiedzUsuń