No i się skończyło. Pocieszam się, że w niebie weekend majowy będzie trwał i trwał ;-)
Wczoraj spędziłam z moimi Siostrami piękne chwile u Kamedułów na Srebrnej Górze.
Niezwykła to sprawa: kilkunastu facetów, którzy robią wszystko, żeby ukryć się przed światem, ściąga do siebie pół Krakowa. Wokół klasztoru istne oblężenie!
Pewnie, że jest w tym jakaś przekora i ciekawość. Nie można wejść na co dzień? No to koniecznie trzeba tam być w dni otwartej furty (jest takich dni w roku 12).
Ale jest też niesamowita, magnetyczna siła świadectwa. Srebrna Góra trwa niezmienna, wierna. Jak ostoja pośród zawirowań i mód świata.
Znak Opatrzności Boga nad Krakowem.
O. Marek Szeliga przeor bielańskiej pustelni
P.S. A Kameduli nosili się tak, zanim modnym stał się styl "na drwala" :-)
O! Nieźle, nieźle! To rzeczywiście istny lifting duchowy. Sama chciałabym też tam pojechać. Czy taki pobyt jest płatny? Gdzie można uzyskać szersze info?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Na ich stronie są informacje o tych dniach otwartych.
OdpowiedzUsuńJak ryby, które za długo leżą na brzegu, giną, tak i mnisi, którzy zwlekają z powrotem do celi albo wdają się w rozprawy ze świeckimi :D
OdpowiedzUsuńGłównie to przyciąga ciekawskie osobniki płci żeńskiej. Raz byłem na Srebrnej Górze w taki dzień i już więcej nie będę. Do tamtej pory bywałem,jak nie było dni otwartych. Cisza,spokój,pełne skupienie. Czas po wielu latach,wybrać się na Bielany...
OdpowiedzUsuńSrebrna Góra pachnie wiecznością...
OdpowiedzUsuń