piątek, 7 listopada 2014

Cisza w środku

Hałas na zewnątrz - z tym można sobie jakoś poradzić: uciec, założyć dźwiękoszczelne okna lub stopery do uszu. Gorsza sprawa ze zgiełkiem  i tumultem, który rozlega się wewnątrz nas.
Wystarczy proste ćwiczenie:
Usiądź spokojnie w samotnym, cichym miejscu, zamknij oczy, postaraj się o niczym nie myśleć i co?
Błoga cisza? Ukojenie? Nie! Coś w nas szepce, mruczy, a nawet krzyczy. Jednym słowem są w nas różne głosy... Co? Wy tak nie macie i radzicie mi udać się do odpowiedniego specjalisty? I nie jest to otolaryngolog? :-)))))
Ale poważnie. Nie chodzi oczywiście o zaburzenia, ale o wewnętrzny hałas, który każdy z nas nosi w sobie. Okazuje się, że gdy mamy wreszcie upragnioną (lub przymusową) chwilę ciszy to... trawimy ją na wewnętrzne dyskusje z naszymi oponentami, na nakręcanie się powtórnym przeżywaniem jakiś trudnych wydarzeń itd. Tak mamy. Właśnie wtedy ujawnia się nasze wewnętrzne roztrzepanie.
To niemiłe wrażenie. Niektórzy wolą nie dopuszczać do tej konfrontacji z samym sobą i przezornie unikają chwil ciszy, oczywiście, pod pretekstem "nie da się" (pomijam sytuacje, gdy naprawdę nie ma czasu).
Im rzadziej na samotności rozmawiamy sami ze sobą (znów mnie odeślecie do tego samego lekarza :-)), tym głośniej te głosy w ciszy krzyczą. Jak niewysłuchane dziecko, które, korzystając z okazji, chce zwrócić na siebie uwagę. A my jak zapracowani rodzice, zawsze jesteśmy poza domem. Nie mamy czasu, by wsłuchać się w swoją duszę. I czasem dopiero, gdy ona już wyje, odkrywamy, że "źle z nami". 

Brakuje nam czasu. To prawda. Ale jeśli coś jest towarem deficytowym, to tym mądrzej trzeba go używać. Może warto poświęć trochę czasu dla dobra swojej duszy? Na "poprzebywanie" ze sobą w obecności Boga. Pozwól się sobie wygadać przed Nim, może wypłakać, wyzłościć..., czyli, jak mówi psalmista "wylej przed Nim swą duszę".
Aż będziesz mógł powiedzieć:
Wprowadziłem ład do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
 jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza. 
Ps 131


Fot..Kaandamn
 

11 komentarzy:

  1. Prosto i pięknie :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wiele ciszy w swojej codzienności. Złoszczę się na siebie, rozmawiam z Bogiem, radze się Go, ale chyba za mało Go słucham.Słuchać, by usłyszeć co mój Bóg mówi do mnie, jak powinnam postąpić w danej, trudnej sytuacji. Dwa tygodnie temu wróciłam z rekolekcji na których usłyszałam, że w drobnych sprawach mam sama podejmować decyzję. Bóg obdarza nas darami i to ja kierując się mądrością mam decydować. A ja pytałam Boga o zdanie codziennie, wiele razy w bardzo błahych sprawach jak np. które mam kupić buty. Wiadomo, powinnam dużo modlić się prosząc Boga o mądrość. A dopóki tej mądrości nie mam, to co robić by na siebie i na innych tak się nie złościć podejmując złe decyzje?
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę wybaczyć, ale nie bardzo rozumiem co to znaczy: "dopóki tej mądrości nie mam". Myślę, że każdy z nas podejmuje decyzje, tak jak potrafi i jeśli szczerze szuka dobra, to są one wystarczająco "mądre". Są one ograniczone, może nieidealne, ale najlepsze na jakie nas stać i to wystarczy. Ludźmi po prostu jesteśmy. Więc nie trzeba się złościć, bo może poprzeczka do której chcemy doskoczyć nie istnieje...

      Usuń
    2. "Noc nocy przekazuje wiadomość (Ps 19,3). Oto co nas winno pocieszać: moje nieudolności, moje wstręty, moje ciemności, nawet moje błędy głoszą chwałę Przedwiecznego. Cierpienia mojej duszy czy ciała również opowiadają chwałę Bogu..." - M.M.Philipon OP ''Trójca Święta w moim życiu". str, 112
      Jezu, ufam Tobie!
      Maria

      Usuń
  3. http://boskiemotywatory.pl/655/bog_mowi_w_ciszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Słowa "Bóg nie powołuje uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych" są piękne.
      Jezu, ufam Tobie!

      Usuń
    2. To prawda, też zwróciłam na nie uwagę. Nie wiedziałam, że jest tak motywująca i podnosząc na duchu strona - dziękuję za jej polecenie. Maria

      Usuń
  4. O ciszę warto zawalczyć ... Nie chciałabym używać patetycznych słów, ale myślę, że w jakimś sensie w ciszy i we wsłuchiwać się w Słowo Pana znalazłam ocalenie i uzdrowienie. Jakiś czas temu zostawiłam wszystko i wyjechałam ( nie było to proste - bo rzeczywiście odcięta się całkowicie od dotychczasowego życia), aby przemyśleć ważne sprawy. Gdy przez kilka dni pobyłam w całkowitej ciszy - z nikim nie rozmawiałam, okazało się, że noszę w sobie wiele zranień, bólu, żalu ... okazało się, że te problemy, które chciałam rozwiązać, w rzeczywistości nie są najistotniejsze. Tak rozpoczął się proces poznawania siebie, swoich emocji, pogodzenia z własną historią życiową. Trwał on kilka lat, było ciężko, ale było warto podjąć ten trud. Dzisiaj już jestem inną osobą. Właśnie przypomniała mi Siostra, że znowu przyszedł czas na chwilę ciszy. ... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za to świadectwo, C'est ça! Właśnie o to mi chodziło...

      Usuń
  5. To prawda, że każdy z nas ma obowiązki - jedni może mniej inni tak dużo, że pewnie ciężko się zatrzymać. Ale wydaje mi się, ( tak jest przynajmniej u mnie , że często szukamy różnych wymówek, usprawiedliwiamy się itd. a w rzeczywistości , jeśli się zastanowimy to czasami marnuje czas. Czasami u mnie w pracy ktoś przez kilkanaście minut tłumaczy, że z powodu braku czasu czegoś nie może zrobić a właśnie już w tym czasie można było już tą daną rzecz zrobić. Sama też mam takie zachowania na sumieniu. Z własnego doświadczenia wiem, że bez zatrzymania się , przemyślenia pewnych spraw nie mogłabym pracować w szkole. Pewnie tak to już jest, że to co ważne i wartościowe dla nas, wymaga wysiłku. Tak jest też z ciszą - warto o nią powalczyć, M*

    OdpowiedzUsuń
  6. A może też czasem uciekamy od ciszy, bo uciekamy od prawdy o sobie, swoim życiu? W ciszy opadają wszystkie maski, które nosimy, przebywając wśród ludzi...

    OdpowiedzUsuń