Gdy mówi się o Kościele, to pojawiają się tematy: pieniądze, władza, frakcje itp. A dlaczego nie medytacja, charyzmaty, kontemplacja, kierownictwo duchowe? Przecież opisując jakiś przedmiot, sięga się po jego cechy charakterystyczne, a nie po to, co wspólne z innymi.
Nie chodzi mi o to, że w Kościele nie ma pieniędzy czy władzy, ale o jednostronność i brak rzetelności w procesie poznawania. Rozumiem, że jeśli ktoś zna się na polityce, to łatwiej mu opisać Kościół jako rodzaj partii politycznej, bo narzędzia do analizy politycznej ma gotowe, ale na takiej zasadzie chemik ma prawo opisać człowieka jako jedynie duże skupisko pierwiastków i związków chemicznych, a tynkarz stwierdzić, że Michał Anioł zrobił kiepskie wykończenie stropu w kaplicy Sykstyńskiej, bo mógł użyć lepszych farb. Czy to jest analiza, która daje obiektywny obraz?
Dochodzi do tego, że ludzie, którzy pragną głębszego życia duchowego myślą, że muszą szukać tego, gdzieś daleko na Wschodzie. A przecież Kościół przez dwa tysiące lat wypracował piękne szkoły duchowości i nosi w sobie całą mądrość mistyków.
Więc chciałabym dziś poruszyć temat związany właśnie z jednym z owych skarbów Kościoła - temat kierownictwa duchowego.
Najpierw przyjrzyjmy się samej nazwie. Jest ona nieco myląca, bo sugeruje, że ktoś kimś kieruje, a nie do końca jest to prawdą. Wszyscy jesteśmy braćmi w drodze do nieba i w chrześcijaństwie nie istnieje funkcja duchowego guru. Tylko Jezus jest naszym Mistrzem, a my wszyscy - uczniami. Jednak, tak jak w dobrej rodzinie, starszy brat może pomóc młodszemu.
Niektórzy, by uniknąć tego nieporozumienia, preferują nazwę "towarzyszenie duchowe" zamiast "kierownictwo" i być może tak jest lepiej.
Każdy z nas doświadczył, choćby namiastki kierownictwa duchowego, bądź to słuchając pouczenia w konfesjonale, bądź rozmawiając z kimś o swoim życiu duchowym.
W sensie ścisłym, chodzi o takie spotkanie dwóch osób, którego celem jest dobro duchowe jednej z nich (druga też korzysta, ale jest to skutek uboczny :-)) A może trzeba powiedzieć, że jest to spotkanie trzech osób? - Bóg, kierownik i osoba korzystająca z kierownictwa. Zasadniczo istotna jest obecność tych dwóch ostatnich, a kierownik jest jedynie sługą i pomocnikiem ich spotkania.
Tym właśnie różni się kierownictwo od wszelkich innych form relacji. W centrum nie znajduje się relacja kierownik-osoba kierowana. Nie jest to przyjaźń duchowa, ani koleżeństwo. Kierownik ma zostać w cieniu, by zajaśniało działanie Boga w duszy powierzonego mu człowieka.
Zatem ważna jest intencja z jaką podejmuje się ktoś kierownictwa i z jaką ktoś szuka kierownika. Jeśli szukasz relacji z Bogiem, być może jest ktoś, kto ci w tym pomoże.
Kto? No cóż, trzeba by się rozejrzeć wkoło siebie. Może to, być kapłan (często kierownictwo duchowe jest połączone z sakramentem spowiedzi, ale, oczywiście, nie jest z nim tożsame), może zakonnik lub osoba świecka, która ma doświadczenie w życiu duchowym. Dobrze, żeby taka osoba miała jakieś przygotowanie z tej dziedzinie. Jednym słowem - "szukajcie, a znajdziecie" :-) Warto.
Dlaczego dzisiaj tak wiele osób, zwłaszcza kapłanów, nie ma czasu na to, żeby ppomagać ludziom w kierownictwie duchowym. Czy sami tego nie potrzebują, skoro nie rozumieją tej potrzeby u szukających. Módlmy się, może o czas dla nich, albo o Boże światło.
OdpowiedzUsuńJak już temat się pojawił to i zapytam... A czym się kierować przy wybieraniu "kierownika duchowego"?
OdpowiedzUsuńKiedyś z dobrym znajomym księdzem rozmawialiśmy i powiedział, że ludzie przychodzą i pytają czy zostanie ich kierownikiem po czym na odpowiedź dlaczego odpowiadają "bo lubię księdza kazania"; powiedział, że mówi wtedy nie...
Więc jak odszukać osoby, która będzie w tym dobra i faktycznie nas poprowadzi? Szukać na pewno warto, ale trafić już ciężko..