środa, 31 sierpnia 2016

Kiedy świadkiem jest tylko lustro...

Witam wszystkich po wakacyjnej przerwie.
Ta przerwa to coś więcej niż tylko brak wpisów na blogu. Milczenie baaaaardzo służy głoszeniu, gdyż słowo musi najpierw dojrzeć w ciszy. Bez tego głoszenie przeradza się w czczą paplaninę, a tej jest już i tak za wiele.
Dobrze tę prawdę oddaje zdanie, które ostatnio znalazłam w Gościu Niedzielnym. Marcin Jakimowicz w wywiadzie z Maciejem Wolskim mówi: "Dawid nie bał się potyczki "w świetle reflektorów" z Goliatem, bo stoczył wiele ukrytych bitew, gdy nikt go nie widział." A M. Wolski odpowiada: "Najważniejsze bitwy wygrywamy w domu, gdy nikt nas nie widzi. To klucz do naszego życia. Myślę, że Bóg powołuje nas ze względu na wybory, których dokonujemy w ukryciu." GN 35(2016)
Otóż i to.
Medialna obecność skłania bardziej do dbania o wizerunek, PR, odbiór itd. Odruchowo człowiek przegląda się bardziej w oczach innych, niż w lustrze swojego sumienia i łatwo wtedy stracić odniesienie do niezmiennych wartości. By zachować równowagę, potrzeba czasu, gdy oglądamy siebie jedynie w oczach Boga. Gdy, z dala od presji otoczenia, możemy w ciszy posłuchać Słowa i stanąć w prawdzie przed Tym, który widzi głębiej.

To odwieczne napięcie między treścią a formą.
Oczywiście, nie znaczy to, że treść Dobrej Nowiny ma być przekazywana byle jak, owinięta w gazetę albo w szary papier. Nie. Trzeba zadbać o to, by forma - opakowanie zachęciły, zwłaszcza tych, którzy jeszcze nie znają jej słodkiego smaku i nie sięgną po Ewangelię bez zachęty/przynęty :-).
Ale dbając o opakowanie, nie można zapomnieć o zawartości.
Bo głoszenie Dobrej Nowiny ma swoje zasady - możesz dać tylko to, coś sam przyjął.
Możesz przekazać prawdę o Miłosierdziu Boga, gdy sam doświadczysz bycia dłużnikiem winnym 270 ton złota, któremu Pan darował dług. Możesz mówić o Bożej miłości, jeśli pozwalasz się kochać Bogu nie próbując sobie zasłużyć na Jego uznanie. Możesz...
Możesz, jeśli najpierw, w ciszy, stajesz przed lustrem Słowa i pozwalasz, by Ono cię przeniknęło.
Owszem, można być "dostawcą" Słowa. Przewieźć je na motorynce jak pizze z dostawą do domu i samemu zostać głodnym. Wtedy Jezus powie: "zachowujcie co mówi, ale jego uczynków nie naśladujcie". Ale co to za głoszenie. Dajmy spokój. Szkoda na to czasu...


7 komentarzy:

  1. ..."zachowujcie co mówi, ale jego uczynków nie naśladujcie" - to przecież mowa przeciwko UCZONYM W PIŚMIE I FARYZEUSZOM, a nie dostawcy pizzy? No chyba, że ten intruz spełnia te kryteria :-) pś

    OdpowiedzUsuń
  2. "Możesz mówić o Bożej miłości, jeśli pozwalasz się kochać Bogu nie próbując sobie zasłużyć na Jego uznanie."

    Tak, chyba najtrudniej przyjąć to, co jest za darmo, za co nie możemy zapłacić, bo to nas stawia w sytuacji małego dłużnika. Płacąc możemy jakoś urosnąć we własnych oczach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najtrudniej jest przyjąć "niezasłużoną" miłość i "niezasłużone" cierpienie - tak myślę...

      Usuń
  3. Pomimo, że nie zasługujemy to jednak możemy coś wyżebrać. Bóg się nie narzuca, co najwyżej proponuje i czeka na ruch z naszej strony. Jednym słowem, dyskretnie ukrywa się w Słowie...

    «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!» (Łk 5, 4)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam coś mega lirycznego na przynętę, to "młode wino", które może rozerwać niektóre bukłaki :-) https://www.youtube.com/watch?v=VRUWtag5EFk

    Podoba mi się ten czerwony "dostawca pizzy", od dzisiaj niech to będzie mój nic :-) dp

    OdpowiedzUsuń
  5. Słów kilka w kontekście głębi i dzisiejszej Ewangelii.

    Krzyżem jest odziedziczona po przodkach mentalność "starego człowieka". Co ciekawe, Pan nie nawołuje swoich uczniów do odrzucenia tego balastu, ale do jego noszenia, pomimo organicznej niechęci. Hmm...270 ton kruszcu, może to węgiel, a może samo złoto...? pś

    OdpowiedzUsuń
  6. Mówi się, że węgiel (po wydobyciu na powierzchnię, na światło) to "czarne złoto". Maryja na wielu wizerunkach ma ciemną karnację, jest jakby okryta cieniem...) pś

    OdpowiedzUsuń