wtorek, 30 stycznia 2018

Nie bój się, wierz tylko

Jakie są granice wiary? Kiedy można sobie odpuścić, mówiąc: "Już pozamiatane. Nic się nie da zrobić"? lub ogłosić kapitulację tak jak słudzy Jaira w dzisiejszej Ewangelii: "Po co trudzisz Nauczyciela. Twoja córka umarła". Koniec. Kropka. 
Gdy ojciec martwego dziecka słyszy do Jezusa: "Nie przestawaj wierzyć", musimy zmierzyć z tą prawdą, że nie istnieją granice wiary w Bożą moc. Bo dla Boga wszystko jest możliwe. 
Jednak temat jest niezmiernie delikatny. Szczególnie, gdy mamy do czynienia z ludzkim cierpieniem i ze śmiercią.
Wiara w Bożą moc, nie oznacza, uzurpacji tej mocy i dyktowania Bogu jak i kiedy ma działać. 
Obrazek z życia wzięty: Kobieta dowiaduje się od lekarza, że dziecko, które nosi w łonie prawdopodobnie umarło. Jednak ktoś przekonuje ją, że Bóg jest mocen wskrzesić dziecko i budzi w niej nadzieję, że jednak urodzi się żywe. Wydaje się, że wszystko idzie po linii dobrej, mocnej wiary. Przecież Bóg może to zrobić! Jednak tak się nie dzieje i kobieta pozostaje nie tylko zbolała z powodu utraty dziecka, ale także rozdarta przez zawiedzioną nadzieję.
Gdzie przebiega ta cienka granica pomiędzy niewiarą, która nie pozwala Bogu na objawienie mocy, a zuchwałą uzurpacją mocy, która wprowadza zamieszanie i rani ludzi?
Znam odpowiedzi tych, którzy stoją na skrajnych stanowiskach:
Agnostycy (nawet ci praktykujący) powiedzą: Dajcie spokój z tymi cudami! Są prawa natury i to wystarczy.
Zażarci wielbiciele znaków i cudów powiedzą: Czegoś po prostu tu zabrakło. Trzeba było się modlić aż do skutku, do przełomu. Może mieli za mało wiary? Może kobieta popełniła jakiś grzech? Może... Na pewno gdyby było ok, to dziecko by ożyło..."
To są proste, zbyt proste odpowiedzi.
Kiedy czytamy Dzieje Apostolskie widzimy nadprzyrodzone działanie Boga. Ale podam jeden przykład:
W rozdziale 16 opisana jest jedna z takich właśnie cudownych interwencji Boga: Paweł i Sylas siedzą w więzieniu i, gdy w nocy modlą się i śpiewają hymny, zostają cudownie uwolnieni: drzwi się otwierają, kajdany opadają z rąk i nóg. Bóg może wszystko!
Ale Paweł nie tylko wtedy był więziony. Już pod koniec 21 rozdziału znowu jest w lochu i.... Tak dobrze się domyślacie. Nic się nie dzieje. A przecież też zapewne się modlił i śpiewał hymny. I też miał tę samą wiarę. Nawet mocniejszą, bo wspartą doświadczeniem, że Bóg może otwierać więzienia. I co? 
Gdy myślę o tym. A myślę często (i to nie teoretycznie, bo modlimy się w tych dniach o cudowne uzdrowienie dla Darka, który jest w stanie krytycznym), to przychodzi mi do głowy pewna intuicja: Wiara jest bez granic. Jest jak włączenie wtyczki do gniazdka. To bardzo prostackie porównanie, bo tu chodzi o relację z Bogiem, o zaufanie, o przyjaźń i miłość, ale niech będzie. Jest jak włączenie wtyczki do gniazdka, tak, że może płynąc prąd mocy Bożej. Ale nie trzeba zapominać, kto jest źródłem mocy, a kto kabelkiem. Bóg jest suwerenny. I takim musimy go pokazywać tym, którzy proszą nas o modlitwę. Ostatecznie chodzi o to, by zrealizowała się Boża wola.
Nie znaczy to, że Bóg nie chce dobra, o które prosimy, ale może mieć inny scenariusz. Lepszy.
W samym sercu chrześcijaństwa nie są znaki i cuda (co nie przeczy temu, że jest na nie bardzo wiele miejsca), w centrum jest Wola Boża i zaufanie.
P.S. Wierzę głęboko w to, że Bóg ma moc podnieść Darka i przywrócić go do pełnej sprawności. Amen.



czwartek, 25 stycznia 2018

Pod Damaszkiem - w drodze do jedności

Tydzień modlitw o jedność chrześcijan kończy się jak co roku w Święto Nawrócenia św. Pawła. I nie jest to bez znaczenia. Możemy modlić się o upragnione pojednanie do upadłego, ale krok ku niemu robimy tylko wtedy, gdy się nawracamy. Albo raczej, gdy dajemy się Bogu nawrócić, tak jak Szaweł pod Damaszkiem.
 Po drodze do miasta szedł dumny faryzeusz święcie przekonany o słuszności swych racji, a skutkiem tego przekonania była wrogość wobec wszystkich, którzy odważyli się myśleć inaczej. Wrogość aż po chęć zabijania. Spotkanie z Chrystusem rozbiło w proch jego sposób myślenia. To było coś więcej niż tylko zmiana poglądów. Niż zamiana judaizmu (Paweł nigdy nie przestał być Hebrajczykiem) na nową religię. Chrystus, który objawił się Szawłowi, pokazał mu, że jest obecny w tych, z którymi on walczy. Czyż nie w tym tkwi sama istota przesłania Jezusa? Nawrócić się na chrześcijaństwo, to zrezygnować z walki z drugim człowiekiem. Na zawsze. Bezwarunkowo. Nie ma żadnego ale... Walkę można prowadzić jedynie z mocami ciemności o człowieka. Nigdy przeciwko człowiekowi.
I nie oszukujmy się, że chodzi nam o czyjeś zbawienie, gdy ze złością atakujemy jego przekonania. Emocje zdradzają nasze prawdziwe intencje: walczysz z człowiekiem. A więc nie nawróciłeś się jeszcze. Walczysz z człowiekiem, więc jeszcze nie spotkałeś Jezusa, który wybiłby ci ten pomysł z głowy. Walczysz z człowiekiem, zatem potrzebujesz dopiero stać się chrześcijaninem.
Zatem każdy z nas, niezależnie po której stronie barykady ugrzęźliśmy, potrzebujemy upaść na twarz pod bramami Damaszku i zacząć od początku. Od pytania: "Kto ty jesteś, Panie?". I stać się chrześcijaninem.

Nawrócenie Pawła - Caravaggio

wtorek, 23 stycznia 2018

Łaska przychodzi po cichu

Niezmiennie od ponad dwóch lat, czyli od chwili, gdy napisałam ten tekst, jest on na top liście najczęściej czytanych postów. "Gdy już brak nam nadziei", bo o ten tekst chodzi, ma ponad dwieście komentarzy, w większości z prośbą o modlitwę w trudnych chwilach. Wierzę głęboko, że jest to miejsce, gdzie możemy się wzajemnie wspierać i prosić Boga o pomoc.
Dzisiaj znalazłam tam świadectwo, że ta modlitwa rodzi konkretne owoce. Przytaczam je w całości z dwóch przyczyn: Po pierwsze, niech ono będzie umocnieniem nadziei tych, którzy ciągle czekają na Bożą interwencję. A po drugie, dla naszej refleksji, że często łaska nie przychodzi spektakularnie, w jednej chwili, a jednak Bóg wkracza w nasze życie i je przemienia. Czy umiemy to zauważyć? Pamiętam, jak opornie zaczynaliśmy wierzyć, że naprawdę Bóg uzdrowił Pawła z raka wątroby i HCV. Nie było wielkiego "bum!" po modlitwie. Żadnych fajerwerków. Dopiero po kilku miesiącach przekonały nas wyniki badań.
Jeśli Twoja modlitwa nie przynosi nagłej zmiany, nie rezygnuj. Łaska może przyjść jak świt, stopniowo rozjaśniając Twoje ciemności (oczywiście mówię o naszej szerokości geograficznej, bo przy równiku słońce wyskakuje jak Filip z konopi :-))))
Wiele łaski Wam życzę i wiele nadziei. Dobrej lektury świadectwa:

"Niespełna miesiąc od momentu, gdy w poprzednim swoim komentarzu poprosiłem Was o modlitwę, zaczynam doświadczać łaski odnajdywania nadziei. Przychodzi cicho, bez obwieszczających jej przybycie trąbiących heroldów, ale staje się coraz bardziej odczuwalna i uchwytna. Samemu trudno mi w to uwierzyć, ale doświadczam jej obecności już trzeci dzień. Wobec tego bardzo chciałem podziękować za Wasze modlitwy, i zapewniam, że staram się przynajmniej raz dziennie westchnąć Panu w Waszych intencjach. Od siebie pozostaje mi prosić Was o kolejne modlitwy - dar rozumu - abym otrzymanych Łask nie roztrwonił a nauczył się z nich dobrze korzystać i może nawet pomnażać. Niech Dobry Bóg obdarza Was nadzieją i spokojem. Trzymajcie się. Trzymajmy się Krzyża". Tomasz

środa, 17 stycznia 2018

Blog wojownika

Znam Darka od wielu lat. Jest prawie moim rówieśnikiem. Lider zaprzyjaźnionej wspólnoty, mąż, ojciec. Teraz prawdziwy wojownik walczący ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Zaczął pisać bloga. Wzrokiem, bo palce nie nadążają za mózgiem. Warto zajrzeć:

piątek, 12 stycznia 2018

Uboczny efekt głosowania nad aborcją

Trzymam się z dala (nie zawsze skutecznie) od politycznych tematów, ale rzecz przecież dotyczy fundamentalnej wartości życia ludzkiego. Ostatnie głosowania w Sejmie nad projektami obywatelskimi nt. ochrony życia poczętego budzą wielką nadzieję i to nie tylko dlatego, że odrzucono projekt "Ratujmy kobiety" i przyjęto do prac komisji projekt pro-liferski, ale także z powodu nowego (by nie rzec nowoczesnego :-) świeżego powiewu wartości w poselskich ławach. Ja wiem, że kilka jaskółek wiosny nie czyni. Ale któż z nas nie uważa polityki za stęchły staw, w którym rachuba polityczna i doraźne cele przysłaniają świat wartości. A jednak! Stało się coś pięknego. Znalazło się kilku (i to wcale nie po tej stronie sceny, gdzie upatrywalibyśmy nadziei), którzy okazali się bardziej wierni przekonaniom niż partyjnej dyscyplinie. To cieszy. 
Jest w tym także mocny znak i wezwanie.
Jakże często potępiamy i całkowicie odsądzamy od czci tych, którzy "nie są z nami".
A tu głupia sprawa. Mamy czyn jak z obrazka do kanonizacji. Bo przecież ta decyzja kosztowała.  Nawet całkiem dosłownie miała swoją cenę. Sprzeciwienie się własnemu ugrupowaniu, to jak stanięcie pomiędzy dwoma obozami w czasie wojny. Tam wróg, a swoi też przeciwko. To nie jest takie małe coś. 

Dobro jest uniwersalne i nie mieszka na lewicy czy prawicy, ale w sumieniach ludzi. 
Warto tę lekcję odrobić.


wtorek, 9 stycznia 2018

I have a dream

Mam marzenie, że pewnego dnia Boża obecność i łaska przezwycięży przygnębienie, smutek i beznadzieję tak wielu ludzi, którzy cierpią tylko dlatego, że nie znają Jezusa i nie mają nadziei.
Mam marzenie, że to dokona się przez nas, bo to my jesteśmy Mistycznym Ciałem Jezusa, Jego objawieniem pośród dzisiejszego świata.
Jezu, objaw się w nas i przez nas. Amen.

sobota, 6 stycznia 2018

Już czas, by Pan się objawił

Jeśli chcesz oglądać wielkie rzeczy Boże w swoim życiu, nie czekaj aż one same się staną. Epifania (objawienie) jest owocem wiary. Tak działo się z narodzinami Jezusa i tak dzieje się dzisiaj.
Zanim narodził się Jezus, zanim Aniołowie ukazali się pastuszkom, w ukryciu domu w małej mieścinie Nazaret, jedna kobieta uwierzyła, że Bóg może wszystko. Żadne cuda nie wspierały tej wiary. Ona uwierzyła na słowo. Zanim na niebie pojawiła się gwiazda i Mędrcy padli do stóp Króla, dwoje ludzi, Maryja i Józef musieli przez wiele dni bardziej ufać temu, co Bóg mówił, niż swojej ludzkiej wiedzy i doświadczeniu. To nie jest łatwe, gdy trzeba bardziej postawić na pochodzący od Boga sen niż na twarde fakty na jawie! A jednak oni wytrwali na tej drodze wbrew wszystkiemu, idąc do Betlejem bez duchowych fajerwerków i cudownych zdarzeń. I Król mógł się objawić!
Tak to się dzieje i dziś.
Zanim dokonają się wielkie dzieła Boże, wobec których wszyscy padną na kolana i powiedzą: "Nigdy nie widzieliśmy takich rzeczy!", ktoś musi wcześniej zawierzyć słowu obietnicy, że to jest możliwe. Ktoś musi uwierzyć na słowo, że Bóg dokona rzeczy nowych i wielkich, bo dla Niego nie ma nic niemożliwego. Ktoś musi, czasem długo, nosić w sobie i pielęgnować ziarno Słowa, gdy ono obumiera w glebie jego serca, gdy nic się nie dzieje, albo dzieje się wprost przeciwnie, aż pojawi się owoc widoczny dla oczu.
Tak to się dzieje.
Oczywiście, Bóg może zrobić inaczej. Sam wkroczyć z mocą w przestrzeń niewiary, by obudzić ludzkie serca, ale, mam wrażenie, że czyni to niechętnie i w ostateczności. Przecież ma nas, swoich uczniów. To my jesteśmy tym "ktosiem", na którego wiarę czeka świat.
Już jest najwyższy czas, by Pan mógł się objawić przez wiarę moją i twoją. Nie potrzeba do tego nadzwyczajnej doskonałości czy mądrości. Tylko wiary. Wiary w Słowo Obietnicy.
Dzisiaj ludzie lubią proste instrukcje, więc będzie instrukcja obsługi :-)
1. Czytaj każdego dnia Biblię i mów do Boga o swoich duchowych pragnieniach.
2. Słuchaj, co obiecuje Słowo.
3. Uwierz, że skoro Bóg tak mówi, to tak jest.
4. Żyj tak, jakby się ono już spełniło.
5. Czekaj
6, Czekaj
7. Wytrwaj, gdy nic się nie dzieje
8. Nie zmieniaj postawy, chociaż nic się nie dzieje
9. Oglądaj wielkie dzieła Boże :-)

Tak to jest.




czwartek, 4 stycznia 2018

Na nowo...

Witajcie w nowym roku! :-) Jak tam Wasze noworoczne postanowienia? Trzymają się jeszcze? U mnie padły zanim na dobre się narodziły. Infekcja je zmiotła. Ale i bez infekcji mają one zazwyczaj motyle życie: piękne i krótkie.
Na szczęście, prawdziwa nowość życia nie rodzi się z postanowień, ale z łaski. A łaska została nam dana. Na to by ją przyjąć dobry jest każdy dzień. Jeśli początek roku nastraja Cię do tego bardziej, to skorzystaj dzisiaj:
Bóg daje Ci nowe życie.
Serio.