Katar już niejednego pokonał. Tym razem, niestety, naszych szczypiornistów :-(
Pozdrawiam zatem wszystkich zakatarzonych i zdrowych czytelników bloga.
A najbardziej gości, którzy pojawili się tu pierwszy raz (z słupków oglądalności, wynika, że jest ich całkiem sporo). Zatem, witam i, jak to mówią czasem w telewizorni, "pozostańcie, Państwo, z nami" :-)