Paweł po raz pierwszy przyjechał do Siedlca półtora roku temu na rekolekcje „W Duszy Jezusa uzdrowienie naszych dusz” razem ze znajomymi z Monaru. Miał dwadzieścia kilka lat i był przybity. Dowiedział się, że jest chory na HCV, ma marskość wątroby i raka wątroby.
środa, 24 czerwca 2015
piątek, 19 czerwca 2015
125. rocznica urodzin m. Pauli Zofii Tajber
Taki oto artykuł napisałam z tej okazji do podlaskiej prasy:
"„Urodziłam się w Polsce, pod zaborem rosyjskim dn. 23go czerwca, o godzinie piątej po południu, 1890go roku w Białej Podlaskiej, z bogobojnych, przykładnych, majętnych rodziców”– tak opowiadanie o swoim życiu zaczyna M. Paula Zofia Tajber – białopodlasianka, kandydatka do chwały ołtarzy i Założycielka Zgromadzenia Sióstr Najśw. Duszy Chrystusa Pana.
czwartek, 18 czerwca 2015
Nierówna walka
Takie coś mam jako tapetę.
Ten zły pelikan to czas...
Dziś spóźniłam się na wszystko, na co się dało...
środa, 17 czerwca 2015
Niepozorne ścieżki
Taki mały test na początek: jakie wyobrażenie powstaje w Waszej głowie, gdy słyszycie ewangeliczne hasło "wąska ścieżka"?
.
.
.
.
Bo w mojej przez długi czas jawił się obraz górzystej dróżki, pnącej się stromo w stronę szczytu. Wniosek? Droga do Królestwa Niebieskiego łatwa nie jest. Trzeba się namęczyć, żeby tam dotrzeć. Po prostu czerwony szlak dla zawodowców. Czekany, liny i raki... Było to bardzo demotywujące...
Na takie, a nie inne skojarzenia, wpłynęła zapewne lektura "Drogi na górę Karmel" św. Jana od Krzyża i wiele innych książek, które podjęły ten obraz nadając mu już wyraźnie "wysokogórski" charakter.
Na szczęście, w którymś momencie po prostu powróciłam do uważnej lektury Ewangelii. No i szok. Jezus nie mówi tam, że droga prowadząca do życia jest trudna i że niewielu ma wystarczające siły, by nią iść. On mówi, że mało jest takich, którzy ją znajdują! (por. Mt 7, 14), a to robi różnicę. Co więcej, obraz wąskiej ścieżki jest wzmocniony symbolem ciasnej bramy, więc takiej, przez którą przechodząc trzeba schylić głowę (jeśli ktoś ma twardy kark, rozwali sobie o nią dumny łeb). Zatem nie chodzi tu o siłę duchowych mięśni i chrześcijaństwo wyczynowe, ale o ... pokorę i wrażliwość, która pozwala wbrew modom i światowym tendencjom odszukać w prostych i niepozornych okolicznościach i wydarzeniach środek do zdobycia największego skarbu - Królestwa Bożego.
Powróćmy więc do wyobrażenia tej ewangelicznej drogi: niepozorna ścieżka, o której nie wspomina nawet GPS, na którą nikt nie zwraca uwagi. Coś co łatwo przegapić, będąc zapatrzonym w główne, modne ulice pełne przechodniów. Bo droga prowadząca do życia może być i jest niepozorna.
wtorek, 16 czerwca 2015
Innowacyjność po chrześcijańsku
Jest w Ewangelii taka przypowieść, której pozytywnym bohaterem jest szuja, oszust i złodziej. Facet nie dość, że za jakieś przekręty został zwolniony z pracy, to jeszcze zanim z niej odszedł wyprowadził majątek z firmy, żeby się ustawić na przyszłość. A Jezus go chwali! :-o (por. Łk 16, 1-8)
Chwali go za zdolność radzenia sobie z zmieniających się okolicznościach, za zmysł twórczego rozwiązywania problemów i za determinacje w dążeniu do celu.
I to jest godne pochwały. Tak, cel miał przyziemny i metody niecne, ale był twórczy, pomysłowy i oryginalny. Nie siadł na ziemi i nie zaczął biadolić, jaki to los okrutny, że go z roboty wylali, ale zaczął kombinować jak sobie w tej sytuacji poradzić.
I o to chodzi.
O innowacyjność. Nieschematyczność myślenia. Zdolność do zmiany wobec zmieniających się warunków.
I nie mam tu na myśli słynnego już powiedzenia P. B. Komorowskiego, że "trzeba zmienić pracę i wziąć kredyt". Jezus tę przypowieść mówi w kontekście celu ostatecznego - zdobycia Królestwa Bożego. O to trzeba powalczyć. Nie siłą mięśni, ale właśnie strategią. Własną, osobistą strategią, która zmienia się wobec zmieniających się okoliczności życia. Bo każdy jest inny i musi znaleźć swój sposób.
Owszem, można sobie narzekać, że świat okrutny i laicyzowany, albo marzyć, że gdybym żyła gdzie indziej i kiedy indziej i w ogóle indziej (fajny wyraz, nieprawdaż?), to bym mogła zostać święta, a tak, to kicha. Szału nie ma.
Ale to do niczego nie prowadzi.
Wszystko trzeba wykorzystać jako potencjalną szansę, okazję. Wystarczy trochę innowacyjnego zmysłu, by popatrzeć na te same okoliczności od innej strony. Bo wszystko ma tę lepszą stronę. Jestem tego pewna. Gdyby jej nie było, Bóg zorganizowałby to inaczej. On liczy na naszą innowacyjność.
To co? Marzymy o indziejszości czy bierzemy się za innowacyjność?
O żeż, a tu już wtorek... :-/
sobota, 13 czerwca 2015
Głoszenie - robisz to źle
Wyobraźcie sobie, że Paweł na Areopagu zamiast głosić Jezusa zabitego i zmartwychwstałego, zacząłby na oczach pogan dyskutować z judeochrześcijanami o tym, czy obrzezanie jest potrzebne czy nie i czy można spożywać mięso ofiarowane bożkom (w tamtych czasach te kwestie mocno rozpalały emocje wśród wierzących).
piątek, 12 czerwca 2015
Ukojenie dla duszy
Na różne sposoby staramy się to osiągnąć. Czasem tracimy nadzieję, że jest to możliwe. Ale ciągle, mimo wszystko, nosimy w sobie tę tęsknotę: znaleźć ukojenie dla swojej rozdygotanej i zestresowanej duszy.
Wbrew pozorom droga do tego celu nie prowadzi przez ucieczkę do wszelkich trudów i ciężarów. Jezus mówi:
"Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie" Mt 11,29-30
czwartek, 11 czerwca 2015
A wakacje tuż, tuż...
Jest takie stare powiedzenie, że "po Bożym Ciele niepotrzebny ksiądz w kościele...", ale jest ono całkowicie nieaktualne i dobrze. Właśnie zaczyna się czas intensywnej pracy duszpasterskiej - czas wakacyjnych rekolekcji.
Coraz więcej ludzi przeznacza część/całość! swojego urlopu na formację duchową. Chcą czegoś więcej niż jedynie niedzielnej mszy. Myślę, że byłoby ich więcej, gdyby parafie organizowały i zachęcały do takich wyjazdów, gdzie w pięknych "okolicznościach przyrody" można pomodlić się i posłuchać o Bogu żywym i dobrym.
środa, 10 czerwca 2015
Trzy tematy
Może to nie są sprawy, którymi chciałabym się najbardziej zająć, ale pominięcie ich milczeniem byłoby brakiem szacunku dla czytelników bloga. Zatem przegląd wydarzeń tygodnia według Anonimowego komentatora:
"My tu gadu gadu w temacie hejtu, a tu nie dalej jak wczoraj zakończył się właśnie "Weekend o znakach Bożej obecności". W sobotę, w Sarajewie złamał się papieski Pastorał, który naprędce sklejono a w niedzielę w W-wie wiatr porwał Hostię ze Stołu Pańskiego, po czym Prezydent - elekt podniósł... Czy wobec tych faktów mogę prosić Siostrę o komentarz?"
wtorek, 9 czerwca 2015
Miłość bliźniego bez iluzji
Wczoraj było o nienawiści. I nie tylko w polityce i w internetach, ale ogólnie, w naszych, ludzkich zachowaniach. Dziś zatem popatrzmy od pozytywnej strony - od strony miłości bliźniego.
Mamy problem z tą miłością. Pomijam tu rzeczy oczywiste jak egoizm i rywalizacja. Chodzi mi o kłopoty na poziomie poznawczym. No bo czym owa miłość bliźniego jest? Jak jest zawartość tych dwóch słów? I czy nie jest przypadkiem tak, że stają się one puste właśnie dlatego, że mamy w tej kwestii nierealne wyobrażenia?
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Szkoła dla nienawistników
Takie czasy nadeszły, że partia miłości będzie organizować szkolenia w hejtowaniu. Nazwijmy rzeczy po imieniu, po polsku. Hate to nienawiść, a hejter to nienawistnik internetowy (dla mnie to gorszy gatunek, bo połączony z tchórzliwym ukrywaniem się w anonimowości sieci).
Jestem człowiekiem i potrafię zrozumieć, że kogoś świerzbi klawiatura i pod wpływem emocji napisze coś agresywnego - taki hejt w afekcie. Nie jest to rzecz chwalebna, ale cóż, zdarza się (swoją drogą, można by potem napisać "sorry, poniosło mnie".. Wiem, wiem, to marzenia jedynie...). Natomiast hejtowania z premedytacją, z wykształcenia (po szkoleniu) i na zimno - nie zniosę. A tym bardziej płatnego hejterstwa. Jest forma umysłowej prostytucji.
piątek, 5 czerwca 2015
Modlitwa jest OK
"Mam teraz duży mętlik w głowie i duszy. Bardzo wiele pytań bez odpowiedzi. Bardzo wiele uczuć ......Modlitwa nie zawsze mi pomaga albo nie jest taka żarliwa aby przynosić ulgę i odpowiedź." - taki oto komentarz znalazłam pod ostatnim moim tekstem.
Chciałabym skomentować to zdanie, bo pewnie jest więcej osób, które noszą w sobie takie myśli.
środa, 3 czerwca 2015
Znana melodia
W tych dniach uczestniczyłam w sesji o życiu zakonnym prowadzonej przez O. Raniero Cantalamessa. (stąd moje milczenie na blogu).
Słowa tego 81-letniego zakonnika były jak ożywcza wiatr i źródlana woda.
Słowa tego 81-letniego zakonnika były jak ożywcza wiatr i źródlana woda.
Subskrybuj:
Posty (Atom)