Przeraża Cię ilość wyzwań, obowiązków, ludzi, którzy czegoś od Ciebie oczekują i spraw, które muszą być "już" zrobione? I jeszcze ta niewyobrażalna ilość informacji, którą trzeba przyswoić, by mniej więcej orientować się sytuacji. To jest codzienna tortura naszego wygodnego, cywilizowanego życia. Brrr...
Nie ma co czekać, aż świat zwolni obroty, albo że przejdziesz na emeryturę i będzie lepiej. Bo ten pęd jest w nas.
Dlatego potrzebujemy kontemplacji.
Wbrew pozorom, ten, kto umie się zatrzymać i "stracić" czas na nieproduktywne wpatrywanie się w Jezusa, jest o wiele bardziej ogarnięty w swoich zobowiązaniach.
Po pierwsze: czysta percepcja (zanim zaczniemy kombinować i działać) daje jasne poznanie jak sprawy wyglądają naprawdę. Więc kontemplatyk może trafnie osądzić co jest ważne, a co można zostawić.
Po drugie: chwile wycofania się do swojego wnętrza i zatrzymania szalonej aktywności, pozwala regenerować siły.
Po trzecie: jeśli wiesz, gdzie idzie Jezus i idziesz za Nim, to Jego zwycięstwo staje się twoim zwycięstwem.
Warto wygospodarować w ciągu doby 30 min. na pełne miłości patrzenie w Oczy Jezusa. Czasem mam wrażenie, że od tego zależy, czy nie zwariujemy w tym świecie.
Dziękuję Siostro
OdpowiedzUsuńDziękuję. Potrzebowałam tych słów 💝
OdpowiedzUsuń