Wiecie, co jest bardziej pewne niż śmierć?
.
.
.
Powtórne przyjście Pana.
Bo On przyjdzie na pewno. I może się to wydarzyć za naszego życia. Za miesiąc, jutro, dziś wieczór...
Ale to nie jest chodliwy temat.
Ks. Peter Hocken mówił kiedyś, że właśnie dlatego bardzo lubi Adwent, bo jest to jedyny czas w Kościele, gdy można bezpiecznie głosić powtórne przyjście Jezusa bez narażania się na opinię oszołoma religijnego :-)
Ja też lubię Adwent. Nie tylko dlatego, że perspektywa paruzji wiele rzeczy stawia z powrotem na właściwym miejscu (po co się martwić, jak to i tak wszystko minie...). Lubię Adwent, bo to dla mnie czas milczenia.
Oczekiwanie nierozerwalnie łączy się z milczeniem. Bo ten, kto czeka naprawdę - nasłuchuje. A kto nasłuchuje, mówi: "ciiii..." i kładzie palec na ustach.
Ci, którzy śledzą mojego bloga od dawna, wiedzą, że na czas Adwentu zawieszam działalność w sieci. To jest mój sposób na milczące oczekiwanie Pana.
Niektórym się to nie podoba ("przecież w Adwencie trzeba tym bardziej głosić..."), ale trudno, już tak mam i się nie zmienię.
Jak chcecie, możecie w tym czasie sięgnąć do starszych tekstów (jest ich ponad 300) i, jeśli któryś z nich wyda się Wam krzepiący i zdatny do wzbudzenia wiary w człowieku, to udostępnijcie do na Facebooku czy Twitterze. Wilk będzie syty i owca (czyli ja) cała :-)