wtorek, 23 stycznia 2018

Łaska przychodzi po cichu

Niezmiennie od ponad dwóch lat, czyli od chwili, gdy napisałam ten tekst, jest on na top liście najczęściej czytanych postów. "Gdy już brak nam nadziei", bo o ten tekst chodzi, ma ponad dwieście komentarzy, w większości z prośbą o modlitwę w trudnych chwilach. Wierzę głęboko, że jest to miejsce, gdzie możemy się wzajemnie wspierać i prosić Boga o pomoc.
Dzisiaj znalazłam tam świadectwo, że ta modlitwa rodzi konkretne owoce. Przytaczam je w całości z dwóch przyczyn: Po pierwsze, niech ono będzie umocnieniem nadziei tych, którzy ciągle czekają na Bożą interwencję. A po drugie, dla naszej refleksji, że często łaska nie przychodzi spektakularnie, w jednej chwili, a jednak Bóg wkracza w nasze życie i je przemienia. Czy umiemy to zauważyć? Pamiętam, jak opornie zaczynaliśmy wierzyć, że naprawdę Bóg uzdrowił Pawła z raka wątroby i HCV. Nie było wielkiego "bum!" po modlitwie. Żadnych fajerwerków. Dopiero po kilku miesiącach przekonały nas wyniki badań.
Jeśli Twoja modlitwa nie przynosi nagłej zmiany, nie rezygnuj. Łaska może przyjść jak świt, stopniowo rozjaśniając Twoje ciemności (oczywiście mówię o naszej szerokości geograficznej, bo przy równiku słońce wyskakuje jak Filip z konopi :-))))
Wiele łaski Wam życzę i wiele nadziei. Dobrej lektury świadectwa:

"Niespełna miesiąc od momentu, gdy w poprzednim swoim komentarzu poprosiłem Was o modlitwę, zaczynam doświadczać łaski odnajdywania nadziei. Przychodzi cicho, bez obwieszczających jej przybycie trąbiących heroldów, ale staje się coraz bardziej odczuwalna i uchwytna. Samemu trudno mi w to uwierzyć, ale doświadczam jej obecności już trzeci dzień. Wobec tego bardzo chciałem podziękować za Wasze modlitwy, i zapewniam, że staram się przynajmniej raz dziennie westchnąć Panu w Waszych intencjach. Od siebie pozostaje mi prosić Was o kolejne modlitwy - dar rozumu - abym otrzymanych Łask nie roztrwonił a nauczył się z nich dobrze korzystać i może nawet pomnażać. Niech Dobry Bóg obdarza Was nadzieją i spokojem. Trzymajcie się. Trzymajmy się Krzyża". Tomasz

4 komentarze:

  1. Dziękuję Siostro, bardzo potrzebne o na czasie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy modlitwa przynosi owoce i im dłużej się modlę tym jest chyba gorzej. Mój syn jest słaby z matmy i w ub roku zdawał maturę której nie zdał.Modliłam się do Boga Który Jest Wszechmogący by mu pomógł.Mówiłam do Boga że tylko On może zmienić rzeczywistość, wysyłałam intencje modlitewne do klasztorów ,nawet do Jerozolimy.Syn nie zdał a córka mojej siostry która z matematyki była zielona zdała.Mojej siostry Bóg nie interesuję ale jak stwierdziła chyba stał się cud.W moim domu nie było cudów.Po co mi ta modlitwa ,chodzenie na adoracje , błogosławienie nauczycieli gdybym piła piwo przed telewizorem efekt byłby ten sam.Syn by nie zaliczył ale nie miałabym żalu a teraz wszystko skończone nie pójdzie już na studia bo jak po takiej przerwie się nauczy.Wczoraj zupełnie się załamałam, na portalu Dotyk Boga są czytane świadectwa osób uzdrowionych, jedna osoba napisała że Bóg ją uzdrowił pomimo że żyje w cudzołóstwie.To wywróciło mój świat do góry nogami.Ja też się modlę o uzdrowienie i go nie widzę ,,staram się żyć Słowem Bożym tak jak chce Bóg, zrezygnowałam z antykoncepcji (bo to jest złe w oczach Boga) i mając 50 lat uczę się wykresów dni płodnych.Mam pod górkę jest mi z tego powodu ciężko, dochodzą do tego kłótnie z mężem który chce bym się zabezpieczyła.Ale nie mogę tego zrobić bo nie chce grzechem oddalać się od Boga.Nauczania Witka Wilka znam już na pamieć który mówi że nie doświadczamy Boga bo grzeszymy .Dlatego staram się nie grzeszyć i nie żyć w grzechu ciężkim.Jestem załamana bo moje oczy widzą że Bóg wysłuchuję grzeszników.Zapytam się więc Boga tj pytali się Go apostołowie------Co ja z tego będę mieć że zostawiam rodzinę , grzech i idę za Tobą bo moja droga wiedzie krętą wąską drogą ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg udziela nam hojnie swych łask i nie skąpi błogosławieństwa.Anonimowy-rozumiem Pani frustrację i rozgoryczenie-ma pani do tego prawo,jak każdy człowiek.Uczniowie Jezusa,którzy byli z Nim na co dzień,tez miewali mnóstwo pytań,wątpliwosci i oczekiwań.Bóg stworzył nas jednak z miłości i dla miłości.Wlał w nasze serca nadzieję i kocha nas mimo naszych wad i słabości.Proszę,niech pani nie wątpi w Jego dobroć i miłosierdzie,bo choć jest Niepojęty,to przede wszystkim jest Wszechmocny.Bóg nie myśli tak jak my,ale zna do głębi nasze umysły i serca-zna i rozumie Pani żal i pretensje.Dlaczego zatem milczy?Bo jest bardzo cierpliwy i ma swój tajemniczy plan wobec Pani i Pani syna.Czasem to co nam wydaje się słuszne i potrzebne,w oczach Boga ma błahe znaczenie.Ale to właśnie Bóg wie co jest dla nas najlepsze.Proszę zdać się na Jego wolę,a z czasem przekona się Pani o Jego dobroci.Proszę ufać-tylko tyle i aż tyle mogę pani poradzić.Sama miewam wątpliwości,ale z biegiem czasu,im bardziej ufam,tym mniejsze moje rozterki,które wciąż nosze w sercu.Grunt,żeby się nie poddawać,co i mnie-przyznaję, często przychodzi z trudem...

      Usuń
    2. ...Moje życie to też pasmo nieszczęść i nieszczęśliwych zwrotów akcji.Jeszcze kilka lat temu byłam zła na Stwórcę jak Pani...Ale dziś staram się nie uciekać tak w przeszłość,ani nie rozmyślać tyle nad przyszłością.Ważne jest to co tu i teraz.Ja wiem,ze to nie jest łatwe i wcale łatwo mi się o tym nie pisze.Próbuję tylko Panią pocieszyć i zapewnić,że Bóg słucha naszych modlitw.Mnie często udziela swych łask i czyni małe cuda w moim życiu.Tak samo jak Pani,staram się być dobrym człowiekiem.Ale ja z kolei wspinam się na tę stromą górę do Nieba bez asekuracji-nie mogę przyjmować Sakramentów Św.za którymi bardzo tęsknię,często nie mam z kim o tym pogadać i jeszcze częściej mnie nie rozumieją...A mimo to,Pan czuwa nade mna i moimi bliskimi.Ja też od roku uczę się wykresów metodą Rotzera,aby nie popełniać już więcej grzechu antykoncepcji...„Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mt 9,12)Pan przyszedł,umarł i zmartwychwstał dla nas,nie wykluczając na krzyżu nikogo.Mnie też się czasem wydaje,że Bóg mnie nie słucha,bo milczy...Albo jest zbyt zajęty,bo mi nie pomaga...Gdybym jednak często poddawała się takim myślom,to wpadłabym w rozpacz i depresję.Przecież ja tez jestem grzesznikiem i po ludzku nie zasługuję na Bożą dobroć,ale kto z nas zasługuje?Czyż Jezus nie powiedział,że kocha nas bezinteresownie,nie biorąc pod uwagę naszych zasług,czy słabosci?Ale to Szatan chce,abyśmy tak myśleli i czuli,żeby odsunąć nas od Boga,a w końcu żebyśmy Go znienawidzili.Tego chce Pani?Ja chcę tego co nasz Tatuś-zbawienia dla całego świata.Kluczem do przemiany serca jest modlitwa sercem-uwielbiam takie "sam na sam" z Panem Bogiem.Ale nawracanie się to proces,który trwa latami,a nawet przez całe życie.Proszę się nie poddawać,mimo braku konkretnych cudów,czy milczenia Boga.Proszę też pamiętać,ze każdy dzień,który Pani przeżyła,to cud-Dar od Boga.Cudem jest też Pani syn.Proszę pomyśleć ile dobra daje Pani i Pani bliskim,Boża miłość-Jezus patrzy na każdego z nas z tak czułą troska,współczuciem i miłością,że gdybyśmy prawdziwie spojrzeli Mu w oczy,to nasze serca roztopiły by się jak wosk w mgnieniu oka:-)Życie na ziemi,to pielgrzymka,która prowadzi wąską drogą,często pod górkę.Nie jesteśmy tu w nagrodę.Ale Bóg jest miłosierny,a to Jego największy przymiot.Dlatego wydał swego Syna na śmierć,aby otworzył nam Bramy Nieba,ktore stoją dla nas na końcu tej okrutnej i bolesnej drogi.A tam czeka na nas najlepszy Ojciec,jak w przypowieści o synu marnotrawnym-z wyciągniętymi ku nam,ramionami,gotowy nas przyjąć z radoscią.Tutaj jesteśmy tylko na chwilę i szkoda czasu na narzekanie.Proszę też pamiętać,ze najwazniejsze sa nasze intencje.Jeśli sa one dobre,a mimo to,nam nie wychodzi,to dla Boga liczą się nasze zamiary,choć czyny też są ważne.Jednak nie na wszystko mamy wpływ,dlatego mamy ufać Panu.Cieszmy się i dziękujmy Bogu za to,co mamy:-)Tak,Bóg wysłuchuje grzeszników,ale jest to powód do radości,a nie do załamania.Nawet Święci nie byli bez wad...Pozdrawiam Panią i proszę Boga,aby udzielił Pani i Pani bliskim swego błogosławieństwa.Amen.

      Usuń