środa, 6 sierpnia 2014

Między sercem a ustami

   "Co z ust wychodzi, pochodzi z serca" mówi Jezus. To dość zmienia naszą wiedzę na temat anatomii człowieka, ale wierzmy bardziej  Panu, niż książkom :-))))

   Zatem serce tworzy układ z ustami i jest z nimi bezpośrednio połączone. To brzemienna w skutki prawda. Słowa, które wypowiadamy zdradzają zawartość naszego serca nieuchronnie. Nieuchronnie. Bo jak z dobrego drzewa rodzą się dobre owoce, tak ze złego - złe. I kropka. Jesteśmy zdekonspirowani!
   Oczywiście, można kłamać, można grać i oszukiwać. Ale jak wiadomo kłamstwo ma krótkie, szpotawe nóżki, więc nawet o tym nie myślmy.
   Co robić? Chcemy, by nasze słowa były dobre, krzepiące itd., a... wychodzi jak zwykle. Bo nasze serca są jak zatrute źródło. Przesadzam? Być może, ale nie przypuszczam, by wśród czytelników ten bloga, były osoby niepokalanie poczęte (no może jedna - Maryja. Ufam, że czyta?! :-o), zatem pogódźmy się z tym, że już na "dzień dobry" zostaliśmy podtruci grzechem pierworodnym. Do tego nasze własne, prywatne (często ulubione) grzechy. A rany zadane grzechami innych? To wszystko ropieje.
    Wow... Aż się ponuro zrobiło od tego, co napisałam...
    Ale to nie po to, byśmy się dołowali. Prawda o grzechu jest tylko punktem wyjścia o przyjęcia zbawienia.
   Bo jest lekarstwo! Jedno, jedyne na całym świecie. To Krzyż Jezusa.
   W księdze Wyjścia jest opisany taki moment, gdy Izraelici idą przez pustynię i w Mara znajdują wodę, ale jest gorzka, niezdatna do picia. Są źli i rozgoryczeni. Narzekają. (czy my nie tak czujemy się, gdy znajdujemy się w miejscu, gdzie pada wiele słów, ale żadne z nich nie wzmacnia, nie pomaga. I gdy my sami nie potrafimy wydobyć z siebie dobra?)
  Pan wskazał wtedy Mojżeszowi kawałek drewna. Kazał mu wrzucić go do wody i ta stała się słodka.
 Słodka.
  Takie może stać się twoje serce i takie mogą być twoje słowa. Nie patrz na innych. Nie czekaj na to, co oni zrobią. Przytul Krzyż Jezusa do serca. Zanurz Go w nim.
 To takie proste.




  

2 komentarze:

  1. Jakiś czas temu (w Wielkim Poście konkretnie), w czasie jednej z modlitw wspólnotowych, które na Brzęczkowicach odbywały się w środy, Pan Bóg pokazał nam bardzo wyraźnie, że przytulając Jego Krzyż nie adorujemy cierpienia, ale Miłość. I to faktycznie daje nowy smak życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam dzisiaj sen... I co jest jeszcze bardziej niezwykłe niż sen o Ukrzyżowanym to "odpowiedź" - może bardziej wyjaśnienie, albo ciąg dalszy w pewnym sensie, na ten sen na blogu, tutaj... Kiedy człowiek pragnie wreszcie przestać się irytować i wypowiadać w zniecierpliwieniu gorzkie słowa, a wypowiadać słodkie - biec do Ukrzyżowanego i przytulić się do Krzyża...

    OdpowiedzUsuń