Niedawno wróciłam z sesji poświęconej roli mediów społecznościowych. Jednym z prelegentów był Pan Paweł Szefernaker (od kilku dni sekretarz stanu), niewątpliwie autor zwycięskiej strategii kampanii prezydenckiej w tychże mediach. Dowcipnie i lekko opowiadał o sukcesach i doświadczeniach w szukaniu sposobu dotarcia do wyborców z przesłaniem, które by przebiło się przez nieprzychylną narrację mediów głównego nurtu.
No i jak wiemy, wtedy to się udało. Wszyscy pamiętamy Andrzeja Dudę odczytującego w prima aprilis tweety o "plastikowym Maliniaku" z "Czterdziestolatka"" :-)). Genialny i prosty sposób, by uwolnić się od dorobionej przez oponentów gęby "sztywniaka".
Ale, gdy P. Szefernaker skończył mówić, ktoś z sali wstał i przypomniał o innym aspekcie tej strategii - o ludziach, którzy w intencji Prezydenta modlili się i pościli...
Myślę o tym już nie w kontekście polityki, ale ewangelizacji. Bo i tu potrzebne są obydwa te elementy: działanie z wykorzystaniem nowoczesnych, czasem niekonwencjonalnych narzędzi i gorąca, płynąca z zawierzenia modlitwa, połączona z postem.
To wystarczy. Sukces gwarantowany.
A gdyby tak przygotować w mediach społecznościowych strategię ewangelizacji np. dla muzułmanów?
Za odważne?
Ale przecież nie otrzymaliśmy ducha bojaźni, tylko przybrania z synów, czyż nie? A Prezydent Duda, też na starcie kampanii wyglądał słabiutko na tle mocniejszego konkurenta. Jak Dawid z Goliatem.
Wygląda na to, że historia lubi się powtarzać.
To wystarczy. Sukces gwarantowany.
A gdyby tak przygotować w mediach społecznościowych strategię ewangelizacji np. dla muzułmanów?
Za odważne?
Ale przecież nie otrzymaliśmy ducha bojaźni, tylko przybrania z synów, czyż nie? A Prezydent Duda, też na starcie kampanii wyglądał słabiutko na tle mocniejszego konkurenta. Jak Dawid z Goliatem.
Wygląda na to, że historia lubi się powtarzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz