środa, 13 września 2017

Wola Boża - strach się bać!

Po raz kolejny sięgnę do fragmentu komentarza. 
"Proszę, nie piszcie, że pójść za wolą Bożą równa się znaleźć się w niebie i spijać same słodycze. Bo to kłamstwo. Czasem wola Boża jest taka, że strach się bać."
Nie ma dwóch zdań, temat woli Bożej, zgadzania się na nią, poddania się Bogu, zaufania jest polem walki duchowej.
Moim zdaniem największej walki duchowej. Bo, jeśli zgrzeszysz jakoś, ale ufasz Bogu, to przyjdziesz do Niego ze skruchą i doświadczenie Jego przebaczenia i miłosierdzia sprawi, że jeszcze mocnej do Niego przylgniesz. Ale jeśli diabłu uda się podważyć w nas zaufanie do Boga, to zaczynamy dryfować w kierunku śmierci, jak ktoś pozbawiony swojej planety, a w związku z tym grawitacji (oglądaliście "Grawitację"? No to, tak to wygląda).
Diabeł próbuje wbić nam do głów iluzję, fałsz na temat tego, jaki jest Bóg i Jego wola.
Wracając do treści komentarza, ja też jestem przeciwko opowiadaniu bzdur, że powierzenie się Bogu, oznacza jedno wielkie pasmo przyjemności i sukcesów. I to nie tylko dlatego, że takie są fakty, czyli, że żyjemy w świecie skażonym złem (to nie był pomysł Boga, ale to już inny temat). Także dlatego, że celem człowiek i tym, co mu daje szczęście, nie jest komfort psychiczny i sukces, ale miłość. A miłość czasem boli.
Ale nie zgadzam się też z wizją, że Wola Boża boli. Bo Bóg, w którego wierzę jest Dobry i chce mojego dobra. Strach jest owocem braku zaufania. Mniej lub bardziej zakorzenionej w nas (w każdym z nas po grzechu pierworodnym) podejrzliwości, że Bóg zabiera nam coś cennego (jabłko czy coś w tym rodzaju). Wola Boga jest dobra, bo Bóg, który jest Miłością może chcieć tylko dobra. Dla mnie i dla Ciebie.
Jednak ta Wola jest realizowana w konkretnej rzeczywistości. Właśnie rzeczywistości naznaczonej grzechem i jego skutkami. One są przyczyną wszelkiego cierpienia na ziemi, bo "śmierć weszła na świat przez zawiść diabła" (Mdr 2,24). Bóg zaś posłał swojego Syna, "aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli." (Hbr 2,14-15). Te skutki nazywamy Bożym dopustem (nazwa taka sobie, raczej niefortunna, ale innej nie znam. Może ktoś wymyśli coś lepszego), czyli, że Bóg nie machnął czarodziejską różdżką, by odkręcić to, co człowiek zrobił przy użyciu swojej wolnej woli (taka cena podobieństwa do Boga) i musimy się zmagać z cierpieniem i złem, które są na świecie. Dobra Nowina jest taka, że pomimo tego, a nawet poprzez to, Bóg może nas poprowadzić skutecznie do szczęścia. Oczywiście, jeśli damy się Mu poprowadzić.
I ja chcę się dać Mu poprowadzić. Ufam Mu, chociaż nieraz musi mnie przekonywać, a czasem mówi: "Bogna, nie bądź jak koń i muł bez rozumu. Wiesz, że można je okiełznać tylko wędzidłem. Inaczej nie podejdą do ciebie. A Ja nie chcę mieć z tobą takiej relacji. Zaufaj Mi" (to takie moja wolne tłumaczenie Ps 32 :-)

muł bez wędzidła :-)

17 komentarzy:

  1. o0k, ostatecznie każde zło i tak jest skutkiem grzechu pierworodnego, więc nie ma sensu się spierać o zło, które nas spotyka bez naszej winy, tak?

    i tak bardziej mi chodzi o sytuacje, w których wybór dobra (albo większego dobra) boli. To właśnie jest Boża wola, która przynosi cierpienie. Unikam grzechu i obrywam. Nie idę za pokusą i umieram :P. Dążę do czegoś dobrego i bardzo mnie to boli.

    Nie opowiadajcie mi tylko o satysfakcji, poczuciu dobrze wykonanego obowiązku i zadowolenia, że wybieram dobro. Ani o jakichś hm pociechach duchowych, pokoju, radości i takich tam. Nic takiego we mnie nie ma. OK, dzieje się coś dobrego. OK, mnie to boli. OK, może w Niebie zacznie mi się to opłacać :P.
    Ale na razie wola Boża jest czystym bólem. Co mi z tego, że mnie Kocha. Ponoć jakiś biedak powiedzial Matce Teresie: jeśli On tak całuje, że boli, to ma natychmiast przestać, tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że dotykamy tu bardzo osobistego problemu i nie ma sensu rozmawiać o tym publicznie. Zapraszam na rekolekcje. Akurat w październiku (13-15) robimy weekend o nadziei pokładanej w Chrystusie. Szczegóły na: www.domrekolekcyjnysiedlec.pl

      Usuń
  2. Myślę, ze to nie kwestia osobistości problemu, bo przykładów nieosobistych mogę wytrząsnąć z rękawa kilka. Nie zgadzasz się na oszustwa w pracy, tracisz pracę. Nie chcesz in vitro, nie masz dzieci. Rwiesz złą relację, wyje w tobie wszystko. Składasz obietnicę abstynencji, obrywasz na każdej imprezie. Żadna z tych sytuacji obecnie mnie nie dotyczy. Pierwsze lepsze przykłady, jak podążanie za wolą Bożą może boleć. I jak człowiek się boi, że jeśli wybierze dobro, będzie cierpiał.

    myślę, że nie ma łatwej odpowiedzi. ani na rekolekcjach, ani w internecie, ani w realu. można coś kombinować z miłością, można mówić o Getsemani, o Krzyżu.

    a w życiu jest tyle, że wybierasz tą wolę Bożą i wyjesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem. Według mnie, w opisanych przez Panią sytuacjach, to nie wola Boga jest przyczyną cierpienia, ale struktury zła na tym świecie. Bóg daje siłę do ich przetrwania. Spróbujmy, przekornie odwrócić tę sytuację: no to, róbmy w tych sytuacjach tak, "żeby nie bolało" - kłammy, pijmy itd. Czy wtedy będzie lepiej? Raczej nie. Gdzie tu argument, że Bóg jest przyczyną naszych cierpień?

      Usuń
    2. "Kto chce iść za mną niech weźmie Krzyż swój..." Siostro tu jest WOLA Boża ! Dużo osób odrzuca KRZYŻ nawet gdy są ubrani w sutanny, czy noszą habit. Oj dużo tu można pisać.. Gdyby nie Jezus Chrystus ksiądz mógłby tylko pomarzyć o tym by być księdzem, a tak niektórzy nawet nie potrafią uszanować Krzyża. Źle się dzieje w samym środku KOŚCIOŁA!

      Usuń
  3. no dokładnie. Wygodniej jest nie być chrześcijaninem, kłamać, kraść, pić. dlatego coraz mniej chrześcijan wśród młodych ludzi. bo nie ma sensu brać tego żartem, a jak wezmę poważnie, to będzie bolało. dlatego decyzja o nawróceniu jest decyzją poważną i ma bolesne konsekwencje, których - siostra nie uwierzy -ludzie się boją. wygodniej jest żyć w grzechach i wrzeszczeć, że jestem ateistą. zwłaszcza jeśli co jakiś czas słychać na kiepskim kazaniu, że Pan Bóg i tak wszystkich zbawi. :P niestety, nie ironizuję. rozumiem tą logikę i nawet się dzieciakom specjalnie nie dziwię. chrześcijaństwo wymaga, więc lepiej dać se spokój z chrześcijaństwem.

    W tym sensie chrześcijanin (nie ateista) boi się woli Bożej - bo ona wymaga. czasem strasznie dużo.

    OdpowiedzUsuń
  4. a, żeby było wyraźnie. nigdzie nie piszę, że Bóg jest przyczyną naszych cierpień.
    BÓG NIE JEST PRZYCZYNĄ NASZYCH CIERPIEŃ.
    ale. nasz wybór Bożej woli jest przyczyną naszych cierpień. w skrócie: wola Boża bywa bolesna. dlatego wolimy jej nie wybierać = boimy się ją wybierać. ale to nie wina Boga, tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisała Pani: "Wygodniej jest nie być chrześcijaninem, kłamać, kraść, pić. dlatego coraz mniej chrześcijan wśród młodych ludzi. bo nie ma sensu brać tego żartem, a jak wezmę poważnie, to będzie bolało. dlatego decyzja o nawróceniu jest decyzją poważną i ma bolesne konsekwencje" - ja tego zupełnie tak nie widzę...
      Wygodniej jest robić co się chce - ale czy lepiej? Gdzie tu sens i logika, tych młodych i nie tylko młodych ludzi? To jest wyraźnie to, o czym Ewangelia mówi, że synowi ciemności boją się światła, bo nie chcą by ich uczynki wyszły na jaw. Chcą sobie dalej kłamać, "używać życia" czy kraść bez konsekwencji - ale konsekwencje są tak czy siak! Każdego bez wyjątku czeka Sąd. Niebo lub piekło. Jaka tu logika że tu w życiu niby mniej będzie bolało, skoro to może oznaczać wieczność w piekle?...
      Poza tym, lepiej się bać chyba piekła niż czyśćca na ziemi?
      Wybieranie zła daje pustkę duchową, chaos i inne ponure konsekwencje jeszcze za życia. Choć obawiam się, że są tacy ludzie o tak zatwardziałym sercu, że nie wiedzą, że umarli.
      Odwrotnie, konsekwentny wybór dobra - czy to na imprezie będąc abstynentem, czy nie korzystanie z in vitro (a adopcji to nie można?), zrywanie toksycznej, czy grzesznej relacji - ale co ważniejsze z tymi wyborami MUSI iść życie w Bogu, dla Boga. Sakramenty (zwłaszcza częsta spowiedź i Komunia Św) i modlitwa, lektura duchowa, zwłaszcza żywoty świętych, lektura Pisma Świętego, UNIKANIE OKAZJI (czyli takich jak ta impreza), to powoli prowadzi do ogromnego, nieziemskiego pokoju serca. Tego świat nie daje. Świat daje tzw "święty spokój" i to źle, że on tak się nazywa, ale trudno - wiemy o co chodzi. Jak się dojdzie przynajmniej do tego, że się umie przyjąć Bożą Wolę z rezygnacją, to już jest w życiu spokojniej. Przecież zgoda wewnętrzna z Wolą Bożą to jest to co daje szczęście, mimo bólu. Jak ząb, który boli, ale nas właśnie wielkie szczęście spotkało. To co tam ząb! Pokój serca, pokora, tędy droga. A nie wybieranie tego, co dobre, ale z wewnętrznym buntem. To jak ma nie boleć? To wynika z przywiązania do grzechu. Taki przykład - Kościół mówi, że antykoncepcja i seks przedmałżeński są złe - a tu jakiś młody człowiek chciałby móc się nie ograniczać. I się wścieka. I zaczyna myśleć nawet, że przecież on wie lepiej co dla niego dobre itp itd. Albo rezygnuje z tego co chce, i się potwornie męczy - tak? Ale to przecież NIE JEST bycie pogodzonym z Wolą Bożą. To chyba wynika z zafałszowanego obrazu Boga - trzeba mieć ciągle w świadomości, że Bóg nas kocha. Jak matka swoje niemowlę, tylko milion razy bardziej... I człowiek, któremu pasuje cokolwiek Bóg dla niego wymyśli, jest najszczęśliwszy. Uległość więc daje pokój i szczęście, a bunt wręcz przeciwnie. A jak przyjmować chętnie Wolę Bożą, lub choćby z rezygnacją? Prosić o tę łaskę na modlitwie. Bo "wszystko jest łaską".

      Usuń
  5. Znalazłam przed chwilą...
    "Chrystus na krzyżu jest Królem, jest wywyższony, jest Królem. Przeżywa akt największej wolności i jest Arcykapłanem: Jego śmierć na krzyżu jest ofiarą z siebie. Odda ducha w absolutnej wolności. Jako akt miłości do każdego z nas, ofiary samego z siebie, kapłaństwa, w którym się składa na ofiarę nie martwe zwierzęta, tylko siebie żyjącego. Oczywiście to jest to, co z krzyża potrafi uczynić Jezus, i On to potrafi uczynić ze swojego krzyża, i On to potrafi uczynić z naszego krzyża. On to naprawdę potrafi uczynić z naszego krzyża. To znaczy Jego Łaska jest taka, że ten krzyż, który na co dzień odbieramy jako przekleństwo - i słusznie, którego nie rozumiemy - i słusznie, który nas niszczy i gwałci, także niszczy nas pytaniem - dlaczego? - i my nie znamy odpowiedzi na to pytanie – dlaczego? - więc ten krzyż Jezus potrafi uczynić sensownym, kiedy czerpiemy od Niego Łaskę, żeby ten krzyż uczynić miejscem miłości do drugiego, oddania życia, ofiary kapłaństwa, które jest nam zadane we chrzcie.
    Człowiek sam z siebie nie jest w stanie tego zrobić. Ale w Jezusie tak! W Jezusie tak!"
    bp Grzegorz Ryś

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaufaj mi, bo i tak na próżno wierzgasz przeciw ościeniowi :-).

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się nigdy diabłowi nie dam. Jestem osobą bardzo spokojną i cierpliwą. Staram się być bardzo fajny. Tak powinno być :)
    Jak byłem na rekolekcjach ministranckich. Ktoś mi powiedział że jak się śnią złe rzeczy to się ma nie czyste sumienie. Nie wiem czy to prawda. Mnie jakoś się nic nie śni, nawet jakbym chciał.

    OdpowiedzUsuń
  8. CZYSTOŚĆ. CELIBAT . DZIEWICTWO . To są tematy bardzo na czasie! I chciałoby się o tym usłyszeć zarówno od księdza jak i siostry zakonnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za propozycję. Myślę, że to dobry pomysł.

      Usuń
  9. Na prośbę autora usunięto komentarz i cały wątek związany z duchownymi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochane Siostry, Kochani Bracia. Tytułuję tak po raz pierwszy. Patrząc na komentarze, a przede wszystkim treści jakie są tu na blogu śmiem twierdzić, że takie tytułowanie jest jak najbardziej na miejscu. Zatem ponownie Kochane Siostry, Kochani Bracia. Zwracam się do Was z takim pytaniem, które mocno nurtuje mą duszę, przygnębia moje serce. Proszę odpowiedzcie mi w jaki sposób człowiek powinien przebaczać. W jaki sposób powinien wybaczyć by zapanował pokój w jego sercu? W jaki sposób powinien wybaczyć tym wszystkim, którzy skrzywdzili, zranili, opluwali, szydzili. Często za nic, a może czasem za wyświadczone dobro. Powiedzcie proszę jak unieść ten ciężar gdy za dobro człowiek dostaje zło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że siostra Bogna najlepiej odpowie, ale ja też spróbuję... Po pierwsze, tak po ludzku to jest to bardzo trudne. Po drugie, "u Boga nie ma nic niemożliwego" - trzeba się więc do Niego zwrócić o tę Łaskę. To jest bowiem Łaska. "Panie spraw, bym umiał przebaczać tak jak Jezus przebaczył swoim oprawcom - Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą co czynią".
      Ponadto, przebaczenie jest decyzją, zapomnienie już nie (często się nie da), i Bóg oczekuje Twojej decyzji, dobrej Woli, On zrobi resztę. Na koniec pomaga uporczywe modlenie się w intencji naszych wrogów czy prześladowców i to jest to, co nakazał nam Jezus. A na koniec, wiem, że to zabrzmi trochę strasznie - ale nie jest: ludzie, którzy nas krzywdzą są w GORSZEJ sytuacji niż my. ZAWSZE - ponieważ oni krzywdząc bliźniego grzeszą i ryzykują swoje dusze, osoba krzywdzona zaś, jeśli przebacza - zyska nagrodę w Niebie.
      I tutaj tekst do poczytania: http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_54.htm w kontekście cytatu z Ewangelii św. Jana "Jeżeli mnie prześladowali, to i Was prześladować będą".
      I jeszcze taka myśl: naszym wrogiem jest tak naprawdę szatan... (w podlinkowanym tekście jest i o tym), a wiadomo jaka jest najlepsza broń przeciwko niemu. Z Bogiem. Będę się modlić w Twojej intencji.

      Usuń
    2. Specjalny wpis, dla Ciebie, bo tutaj nie mogę zamieścić plików jpg, i to w większej ilości (to teksty z książki Francesca Bersiniego "Mądrość Ewangelii"; wybrałam sekcje o przebaczeniu i o cierpieniu. Pozdrawiam ciepło!

      https://christianpearls.wordpress.com/2017/09/20/francesco-bersini-madrosc-ewangelii/

      Usuń