poniedziałek, 29 grudnia 2014

Teoria bezwzględnej wartości, czyli o tym samym w inny sposób

Wyobraźcie sobie ten moment:
Świątynia, tysiące ludzi. Wszyscy zajęci pobożnymi rzeczami...
A pośród nich młode małżeństwo z niemowlęciem. Nie wyróżniają się niczym. Robią to, co inni. Modlą się i  składają w ofierze dwa młode gołębie zgodnie z nakazem prawa z Kpł 12,8.
Nikt na nich nie zwraca uwagi.
Tylko Symeon się dziwnie zachowuje. No i starsza kobieta o imieniu Anna.
W rutynie świątynnej pobożności robią wyłom. Oni zauważyli Jezusa - wartość najwyższą, swój skarb, na który czekali całe życie, spełnienie swoich marzeń, swoje wszystko!
Nie ważne co inni. Oni mają prawdziwe święto - spotkali Pana. 

A tłum idzie dalej, zajęty swoimi sprawami (nawet tak pobożnymi jak obrzędy świąteczne). Nie reaguje. Co prawda Anna "mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy", ale z dalszego opisu Ewangelii nie wynika, by to wywołało jakieś poruszenie w świątyni. Święta, święta i po świętach...

My przecież też spotkaliśmy Jezusa. I nasza radość jest pełna.
No to się radujmy!
Tak, wiem, że głupio wygląda jeden roześmiany człowiek w tłumie poważnych i statecznych ludzi. Ale Symeon i Anna nie mieli oporów, chociaż nie wypadało im ze względu na wiek.

Więc śmiało! Bóg jest z nami!





1 komentarz:

  1. Właśnie,wczoraj wieczorem przygotowując się na dzisiejsze rozważanie słowa główną uwagę zwróciłam na prorokini Annę. Dzisiaj też są osoby, które mówią o przyjściu Pana(np.siostra...) i On jest,przychodzi do mojej codzienności,ale martwię się, że kiedy przyjdzie w całej swojej okazałości czy Go rozpoznam? Czy będę przygotowana na Jego przyjście tak jak Anna? Jest jeszcze wiele pytań......?

    OdpowiedzUsuń