wtorek, 18 lipca 2017

Zaczepki, czyli jak zagadać do Boga na ulicy

Raz po raz spotykam ludzi, którzy może by i zaczęli się modlić, ale jakoś do tej pory nie mieli z Bogiem po drodze i nie bardzo wiedzą jak zacząć. Poza tym w sumie nie interesują ich jakieś wzniosłe rzeczy ("uwielbiać? hmmm.. ale, że dlaczego?") i wydaje się im, że pomiędzy ich światem, a Bożym światem zionie przepaść, której nikt przeskoczyć nie zdoła. 
Na szczęście, i to jest dobra nowina, przez duże D, nasz Bóg zainteresował się człowieczym światem na tyle, że nań zstąpił, stając się człowiekiem. Zatem jest punkt styczny.
Chcę zaproponować Wam zatem kilka zdań, którymi można zaczepić Boga, kiedy przyjdzie Wam na to ochota. Nie jest to jakaś zaawansowana forma modlitwy, ale ma jeden plus: jest niesamowicie uczciwa i można ją podjąć nawet wtedy, gdy ma się z Bogiem na pieńku. 
Zatem pierwsze z brzegu zdanie:
"Jezus, czy to jest ci obojętne?...
To zdanie wzięte z Ewangelii. Wypowiedzieli je..., a raczej wykrzyczeli apostołowie, gdy w czasie podróży łódką po jeziorze rozpętała się burza i sprawy wymknęły się im spod kontroli. Ale jest ono użyteczne nie tylko w chwilach śmiertelnego zagrożenia. To samo powiedziała Marta do Jezusa, gdy nawał pracy w kuchni ją przekroczył, a pomocy znikąd nie było. Jak widzicie modlitwa, to nie jest coś co się robi, kiedy człowiek znajduje się w komfortowej sytuacji ciszy i skupienia, ale właśnie w chwilach napięć, stresu i poczucia, że coś nas przekroczyło. Macie takie sprawy? To świetnie :-) Zatem można zacząć się modlić :-)

I drugie zdanie. To czerwony szlak, dla tych, którzy niby chcieliby zagadać do Boga, ale równocześnie trochę się poboczyć....
"Gniewam się śmiertelnie!". W tenże wyrafinowany sposób zwrócił się do Boga nie byle kto, bo prorok. Krnąbrny prorok Jonasz tak oto wypalił swojemu Bogu, gdy siedział sobie pod krzaczkiem rycynusowym, ale robaczek pogryzł krzaczek i słonko przypiekło Jonasza w ciemię. Wbrew pozorom, to też jest dobry punkt wyjścia do rozmowy.

Gdyby nie to, że powyższe zdania wzięłam z Biblii, można by je uznać za mówiąc delikatnie, bezczelne. Czyż można tak zwracać się do Boga? Jak widać można i Bóg w każdej z tych podanych sytuacji podjął dialog.
Oczywiście, nie jest to ideał. Celem jest pełna zaufania i wierności przyjaźń z Bogiem, który stał się człowiekiem z miłości do nas. Ale od czegoś trzeba zacząć. Choćby od takich zdań...


P.S. Pozdrawiam wszystkich wakacyjnie :-) Taka zaczepka :-)

6 komentarzy:

  1. CudneZaczepki!
    Dziękuję.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda na to, że pierwszym warunkiem dobrej modlitwy jest wejście w kontakt z własnymi uczuciami, bez względu na to jakie one są. My wbrew pozorom nie lubimy uczuć, bo są kłopotliwe, a Bóg najwyraźniej upodobał je sobie i mówi do nas przez nie, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprzez uczucia Bóg mówi do nas i o nas, to uczucia są na styku duszy i ciała, są "pomiędzy", dlatego chyba warto się im przyglądać i ewentualnie je wyrażać w sposób cywilizowany :-) p.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczucie na styku duszy i ciała...a to bardzo ciekawe! Możesz rozwinąć tę myśl? Proszę! :-)

      Usuń
  4. Relacja Marty i Marii pokazuje jak rodzą się te kłopotliwe uczucia, że powstają one z różnicy, ze ścierania się zdań i temperamentów. A zaproszony do Betanii (do tej relacji) Jezus jest Boskim Rozjemcą.../p.

    OdpowiedzUsuń