piątek, 10 października 2014

Cóż rzec...

  Do niedzieli zamilknę. Po prostu, oddaję Wam głos. Dziękuję za pierwsze świadectwa w komentarzach pod postem "Gdy już brak nam nadziei". One niosą nadzieję... Czekam na kolejne. A ja będę się w tych dniach modlić za tych, którzy imiennie poprosili o modlitwę tu na blogu i przez maile, ale także za wszystkich borykających się z brakiem nadziei. Wy też się módlcie. Jest Ktoś większy, kto nad nami czuwa.

5 komentarzy:

  1. Dołączam do modlitwy za tych "bez-nadziejnych". Niech Bóg wejdzie z mocą w ich życie, by nie czuli się smotni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pan jest Panem Pokoju, Miłości i Nadziei ...
    Kiedy jakiś miesiąc temu modliłam się z braku nadziei a raczej
    krzyczałam do Boga żeby mi dał kogoś kto by mnie wsparł w tej nadziei... że warto...że dam rade...
    No i On w swojej Opatrzności ... tak skombinował że przyjechała moja koleżanka z drugiej połowy Polski zupełnie nieoczekiwanie... na 2 dni... chyba właśnie po to żeby poznać mnie z s. Bogną.
    Pan dał mi siłę ... wlał bezpośrednio - że chciałam walczyć ...
    ale... w Siostrze dał mi nadzieje - czasem człowiek jest jak ,,lejek'' Jego łaski.
    To spotkanie i weekend o nadziei w Siedlcach .. otworzyły we mnie .. coś co zatruwało ... mi nadzieje...
    - straszenie mnie wszystko bolało po otwarciu tego...
    Ale... coś się pookładało we mnie... przewaliło... zostało usunięte to co gniło we mnie i zatruwało życie...
    - ten konkretny punkt...słaby ... na którym żerował zły.
    Dopiero teraz otwarło mi się serce na nadzieje ... i uwierzenie w te słowa... które są we mnie...które mówi Bóg... które mówią inni... - te słowa prawdy i nadziei.Tamte negatywne słowa... wszystko mi przysłaniały...
    Doszło do mnie w końcu że...moje życie też z tym co było trudne... co było odrzuceniem... itp. to moja historia zbawienia...
    i że dam radę .. walczyć o to co pragnę i do czego w sercu jestem przekonana.
    Chcę teraz konkretnie pracować nad tym by jak sie pojawi dołująca myśl... lęk...
    odrazu ją ucinać .. jak pokusę ... Też dziwne jest to że w tym tygodniu przyjaciółka, s.Bogna, znajomy powiedzieli mi to samo - codziennie dziękuj... - tak myślę że... to otwiera ... na Nadzieje... bo tak naturalnie przychodzi narzekać ... i widzieć zło... To trochę walka... której jestem świadoma... ale... małymi krokami ... wkońcu nie walczymy sami. Dziś mój uczeń z I klasy powiedział mi że... mówiąc ,,Ojcze nasz" nie mówimy tej modlitwy sami ale.. że z nami jest obecny Jezus i z nami wypowiada tą modlitwę - nie jesteśmy sami ... nigdy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami trudno zaufać, szczególnie wówczas, gdy robimy wszystko, co w naszej mocy, a i tak mamy wrażenie, że wszystko się rozpada. Ja też często tracę nadzieję, ale wtedy staram się przypomnieć sobie sytuacje czy zdarzenia, kiedy miałam poczucie, że Jezus jest przy mnie, umacnia mnie. Przeszłam dużo trudnych chwil w życiu, kiedy miałam wrażenie, że to już koniec, nic się nie zmieni - wtedy mówiłam - Boże , rozwiąż tę sytuację, bo ja nic nie mogę zmienić. Zawsze przychodziła pomoc, choć czasami musiałam poczekać - najtrudniejsze było to czekanie. Kilka dni temu też przeżywałam trudne chwile i czułam się strasznie samotnie, wydawał mi się, że mogę liczyć tylko na siebie, nikogo nie obchodzię i nagle kilku znajomych, skontaktowało się ze mną, by ofiarować pomoc. Było to dla mnie niezwykłe przeżycie - Pan pokazał mi, że mam obok siebie osoby, na które zawsze porę liczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Damian
    Patryk
    Sebastian
    Beata
    Zbigniew
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę o modlitwę za mojego chorego psychicznie męża. Przez jego chorobę rozpada się nasze małżeństwo, czuję się jak w więzieniu, nie mam nadziei na poprawę, każdy dzień to cierpienie.....

    OdpowiedzUsuń