Początek i koniec szóstego rozdziału Ewangelii według św. Marka to jakby obrazek żywcem ściągnięty z naszych parafii i kościołów.
W jednych siedzą sobie z nogą na nodze ludzie, którzy nie od dziś znają Jezusa (ich rodziny są katolickie od czterech tysięcy lat :-)). Więc, nic szczególnego po spotkaniu z Nim w Eucharystii się nie spodziewają. Po prostu nadszedł szabat (o, pardon, niedziela), więc udali się do synag... do kościoła, znaczy się i słuchają Jezusa. Owszem, przysłuchają się, trochę dziwią i... powątpiewają (por. M 6, 1-4). Skutek jest oczywisty: Jezus "nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu." (Mk 6, 5)
Są też inne kościoły (a nawet czasem, ku zgrozie porządnych ludzi stadiony! :-O), gdzie tłumy biegają (też ku zgrozie!), biegają i znoszą chorych, wszędzie, "gdziekolwiek, jak słyszeli, przebywa" Jezus. Skutek? "wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie." (Mk 6, 54-56).
Czyli nic nowego pod słońcem....
Tylko te proporcje mnie niepokoją. Nazaret to było jedno małe miasteczko, a ziemia Genezaret to nazwa bardziej ogólna dotycząca wielu miejscowości nad jeziorem Tyberiadzkim. Czyżby dziś było więcej Nazaretów?
Proporcje są chyba te same. Tylko trzeba się oddalić od Nazaretu, żeby zobaczyć resztę :)
OdpowiedzUsuńW Polsce Nazaret bardzo popularny...
Dziękuję za pocieszającą podpowiedź :-)
UsuńMam pytanie czy to zle ze sie szuka Boga i chodzi na Msze Sw. z uwolnieniem i uzdrowieniem.i nie mowie tu o stadionie.
OdpowiedzUsuńCzy tam jest jakies zagrozenie???
OdpowiedzUsuńMnie natomiast przerażają ci pierwsi - katolicy z pokolenia na pokolenie, różaniec z nogą na nodze, cwaniactwo pod pachą, a w rodzinie patologia goni patologię. To zaobserwowałam najpierw na wsi, a potem szok bo w mojej Warszawce Np., pani psycholog tzw. chrześcijańska psycholog - o zgrozo - gdy pomagała wstawiać się za mną pomagając księdzu egzorcyście, odmawiając różaniec z nóżką na nóżce. Do dziś nie wiem kto tych egzorcyzmów potrzebował. Najpierw szok, niedowierzanie, potem niesmak, a potem myśl - czy to jakieś nowe standardy dla głęboko wierzących katolików czy Bóg takich ludzi słucha ? Niesmak pozostał do dzisiaj, i tak sobie myślę, że Nasz Kochany Bóg ma Boską cierpliwość do swojego stworzenia i po lekturze Starego Testamentu szczególnie - nic od tylu lat się nie zmieniło - tylko tło. Natomiast te drugie zbiorowisko ludzi prawie zawsze mnie zachwyca, w szczególności, w czasach gdy byłam niewierząca. Powalało mnie wręcz na kolana i powala do teraz. Pozdrawiam. Anna - Nawrócona poganka.
OdpowiedzUsuńA Jezus Ten sam i w Nazarecie i w Genezaret. Nawet jesli wypomina niedowiarstwo to tylko z miłości. Tak naprawdę granica tego, co zostało nazwane w tym poście "Nazaretem" i "Genezaret". przebiega przez serce każdego z nas. Cud Jezus czyni na mocy wiary zarówno kogoś, kto w swoim parafialnym kościele odmówi różaniec, jak i na stadionie pelnym ludzi wychwalających Jego Imię.
OdpowiedzUsuńMogę do wypowiedzi Mariolki dodać jedynie pełne głębokiego znaczenia: o to, to...
Usuń