wtorek, 3 lutego 2015

Mówię jak jest

Poświętowaliśmy, a teraz czas wrócić do codzienności, a z nią do codziennego zmagania z własną słabością. Taki komentarz znalazłam pod postem "Spowiedź - miłość urealniona":

"Spowiedź .... , a ja nie potrafię wzbudzić w sobie żalu za grzechy. Idę do spowiedzi, wychodzę i nadal jestem w grzechu.
Spowiedź ... ze strachu przed potępieniem ? Nie. Chcę coś zmienić ale nie potrafię wzbudzić w sobie żalu. I co ? I na pytanie spowiednika czy żałuję mogę powiedzieć prawdę i nie uzyskać rozgrzeszenia lub skłamać i popaść w grzech już w czasie spowiedzi ... Co więc mi pozostaje ? Mój przewodnik nie ma dla mnie czasu. Pozostali kapłani w mojej parafii nie mają czasu. przeczytałem już ze setkę książek i publikacji, wysłuchałem tysiące świadectw, wykładów i seminariów ... na próżno. Wołałem do Niego i .... nic. Więc co robić ? Czy samo pragnienie żałowania wystarczy ? Dla tych co mnie spowiadają nie wystarcza. Nie wystarcza, na pytanie czy żałuję, stwierdzenie, że nie potrafię w sobie wzbudzić żalu ale nie przyszedłem do konfesjonału po podpis na karteczce, że chcę znaleźć pokłady żalu. I co dalej ? I walka trwa."

Rzeczywiście, jest to walka. Walka z tym, który chce nas pozbawić nadziei. I ona trwa, bo autor tego wpisu się nie poddał - chodzi do spowiedzi! I chwała mu za to. Nie jest źle! 
Ale jest też w tej sytuacji jakaś mętna woda, w której zły duch probuje coś ułowić. Półprawdy i subtelne zafałszowania to jego metoda. Chodzi o to, byśmy zgubili orientacje w terenie. I autor tego wpisu nie jest jedyną ofiarą tej próby manipulacji. To dotyczy nas wszystkich.

"Idę do spowiedzi, wychodzę i nadal jestem w grzechu". Dlaczego? Bo do rozgrzeszenia potrzebne jest spełnienie warunku dobrej spowiedzi nr 2 - żalu za grzechy. Nie czuję żalu - przegrana sprawa.
W tym pozornie logicznym wywodzie jest ukryty haczyk.
A gdzież to jest powiedziane, że żal za grzechy trzeba czuć?
Kiedy czytam ten komentarz to ogarnie mnie złość wobec podłości złego ducha, który rozgrywa człowieka przy pomocy jego wewnętrznej uczciwości! 

To jest życie duchowe. A rzeczy duchowe dzieją się w duchu. Nasza popaprana psychika (po grzechu pierworodnym jest tam niezły zamęt), najczęściej nic nie wie o sprawach ducha. Działa na poziomie dla niej dostępnym, czyli "przyjemne-nieprzyjemne". I to jest jej sposób dekodowania rzeczywistości.
Chwile, gdy czujemy "zgodnie z wiarą" należą do porządku niezasłużonej łaski, a nie do normy (w niebie to będzie norma, ale my żyjemy na ziemi).

A zatem,  jeśli uczucia działają w logice przyjemności, to grzech może im podobać, nawet wtedy, gdy żałujemy za niego w duchu.
Prawdziwy żal za grzechy nie rodzi się bowiem w uczuciach człowieka, ale z jego rozumnej i wolnej decyzji. I coś mi mówi, że ten człowiek, który wyrzuca sobie "brak żalu" to ma.

Owszem, zdarza się, że za łaską Bożą rozpłaczemy się z powodu naszych grzechów. I jest to dar.
Ale nie na co dzień tak jest. Zdani na własne możliwości, możemy rozpaczać nad jakąś małą słabością, tylko dlatego, że nas bardzo zawstydza, a pić wielkie grzechy jak wodę, bo akurat nie zadrasną naszego dobrego samopoczucia.
Uczucia nie są dobrą miarą ani do grzechów, ani do niczego, co dotyczy życia duchowego.

Więc idąc do spowiedzi, rozsądźmy nasze uczynki według rozumu oświeconego wiarą i decyzją woli odrzućmy je od siebie, żałując za nie. A uczucia? Mogą w tym czasie nawet mówić:" Oj, szkoda, że już trzeba do spowiedzi, pogrzeszyłoby się jeszcze". To nic. Można to przekuć na akt pokory: "Spójrz, Panie, co mogę sam z siebie i przyjmij, mnie takim jakim jestem". I jest dobrze.
A wtedy, słysząc słowa: "Ja odpuszczam Tobie grzechy", wiedz, że to się stało autentycznie, a nie w sferze emocji. 

Mówię, jak jest.


5 komentarzy:

  1. Jakże często zwodzą mnie moje uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  2. To coś jak ..ja... cały czas brak pewności czy jestem dobrze wypowiadanych czy nie, czy skrucha i żal prawdziwe i ta niepewność..... .

    OdpowiedzUsuń
  3. To coś jak ..ja... cały czas brak pewności czy jestem dobrze wypowiadanych czy nie, czy skrucha i żal prawdziwe i ta niepewność..... .

    OdpowiedzUsuń
  4. Mniemam, że to co Siostra pisze o "żalu za grzechy" dotyczy też "postanowienie poprawy"? Bo ja tak chyba mam przy postanowieniu poprawy - niby chce, ale tak bez przekonania, bo wiem, że nic z tego (znowu!) nie będzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze Siostra tę wątpliwość wyjaśniła. Mnie też się przyda.

    OdpowiedzUsuń