czwartek, 5 lutego 2015

Okrutny prorok

Miało być o czym innym, ale jeden z komentarzy sprowokował mnie do zmiany tematu. Po tekście "Co ty tu robisz Eliaszu?" ukazał się taki oto wpis:

"Zamordowanie przez Eliasza 450 ludzi nad potokiem Kiszon tak się siostrze podoba? To tak ma wyglądać miłosierdzie i miłość bliźniego? Jeśli nawet ludzie ci błądzili służąc Baalowi, to należało ich wymordować? I to siostra nazywa "załatwieniem"?

Dlaczego Eliasz nie przekonał ich do prawdziwej wiary w jedynego Boga, tylko ich wymordował? Jeśli nawet liczba tych pomordowanych zdaję się być przesadzona, to i tak scena ta budzi grozę. Nie rozumiem co tu siostrze imponuje... Antares"

Co prawda, mówiąc o "załatwieniu proroków Baala" miałam bardziej na myśli, zorganizowany i wygrany przez Eliasza "konkurs" na ofiary, a nie jatkę, która się potem dokonała, ale poruszony został tu ważny temat. Rzeczywiście, w Starym Testamencie mamy sporo przemocy i nie jest to czytanka dla grzecznych dzieci. Teksty natchnione opisują historie ludzi, plemion, wreszcie całego narodu wybranego, który w konkretnych okolicznościach dziejów, odczytuje Boże działanie pośród nich. A czasy były okrutne. My czytamy te teksty z perspektywy 2000 tysięcy lat chrześcijaństwa, a Bóg "wychowywał" swój lud stopniowo do przyjęcia prawa miłości nie przyjaciół.

Ale wróćmy do samego Eliasza. Wydawałoby się, że kto jak kto, ale prorok, powinien na tyle znać swojego Boga, żeby wiedzieć, że nie podobają mu się takie jatki. Czy na pewno? Prorok też jest człowiekiem. Czasem daje, dzięki otrzymanemu charyzmatowi innym światło na drodze, a sam pozostaje w ciemności.
Wygląda na to, że Eliasz w tej swojej akcji na górze Karmel trochę się zapędził. Pomylił sobie gorliwość płynącą z ducha Bożego z własną zapalczywością. Może to właśnie był jeden z powodów, dla którego potem doświadcza sporego dołka psychicznego. Ucieka na pustynię na dzień drogi (bez jedzenia i picia to dość ryzykowne) i mówi: "Wielki już czas, Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków" (1 Krl 19, 4). A potem przeżywa nowe objawienie Boga. Boga, który nie przychodzi w trzęsieniu ziemi, ani w wichurze, ani w ogniu, tylko w łagodnym powiewie wiatru. 

Bóg pokazuje Eliaszowi, że jego okrucieństwo było skutkiem jego zapalczywości, a nie gorliwości, bo Bóg jest inny - łagodny.
Tak łagodny, że uczy swojego proroka, cierpliwie znosząc jego ograniczenia.

I do nas podchodzi w podobny sposób, bo i my nie jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć Boskiego prawa miłości. My także ciągle jesteśmy ludźmi, którzy mieszają to, co Boskie z tym, co ludzkie. 

A Bóg cierpliwie tworzy z tego historię świętą. Tak. Świętą, bo on nawet ludzki grzech potrafi wykorzystać dla dobra. I to jest cała nasza nadzieja.


9 komentarzy:

  1. Dziękuję siostro, za poważne podejście do tego niełatwego do strawienia tematu. O ile w ogóle do strawienia.
    Wiemy o tym, że czasy były wówczas jakie były, mordy i krwawe jatki były na porządku dziennym a okrucieństwo wobec wrogów było niebywałe.
    Mało tego, wszak sam Bóg do tego okrucieństwa zachęcał Izraelitów a nawet karał za to śmiercią, jeśli Izraelici okazywali się niezbyt zdeterminowani w wycinaniu w pień pogańskich plemion ( wraz z kobietami i dziećmi).
    Prawo jakie im dał też było wyjątkowo okrutne: wet za wet, oko za oko, ząb za ząb.

    Tym niemniej Bóg zarówno wtedy jak i teraz był ten sam, niezmienny, wszechmocny, wszechwiedzący a więc z łatwością przewidywał skutki ludzkich poczynań i zapewne nie miał wątpliwości też i co do tego, jak postąpi Eliasz.
    Wszak mógł go powstrzymać przed ta rzezią, ale tego nie zrobił, pozwolił na to by się Eliasz "wyszumiał" . Przecież wtedy miał doskonała okazję, by objawić Eliaszowi jak jest miłosiernym Bogiem i miłuje wszystkie swoje stworzenia.

    Siostra daruje, ale dla mnie jest to nie do pogodzenia z bożym nieskończonym miłosierdziem.
    Czy ci poganie nie byli Jego dziećmi? Może zbłąkanymi, czy raczej nieświadomymi tego, że jest Jeden i Prawdziwy Bóg - no bo niby skąd mieli to wiedzieć, wszak Bóg objawił się jedynie Izraelowi.
    Czy ich wina była aż tak wielka, by ich zbiorowo wymordować? A Bóg przyglądał się biernie temu, co jego gorliwy prorok wyczynia w Jego imię i zabawia się w rzeźnika?

    Siostra daruje, ale mało mnie to przekonuje.

    Czy bezmiar zła na tym świecie rodzi jakieś dobro? Odnoszę wrażenie, że zło rodzi jeszcze gorsze zło, że zło się pleni jak chce i nikt nad tym już nie panuje.
    Pozdrawiam: Antares ( wróg Marsa)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba, że całą tę scenę potraktujemy symbolicznie, jako ostateczne zwycięstwo Boga i Jego sługi nag Baalem i jego sługami a tę masakrę uznamy jako wyłącznie "literacką".
    No bo jak to się w dodatku ma do słów Jezusa: "Nie chce śmierci grzesznika, lecz by się nawrócił i żył".
    Bóg Nowego Testamentu jest zupełnie inny . Jest "rewolucyjny" wobec Boga Starego Testamentu a przecież Bóg jest niezmienny.
    Chrystus głosił naukę absolutnie nie do przyjęcia dla ówczesnej ortodoksji, przyzwyczajonej od wieków do władczego i okrutnego Boga i twardego prawa oraz pogardy dla pogan, nieprzyjaciół i innowierców. A tu im jakiś syn cieśli z Galilei głosi, że mają wręcz nieprzyjaciół miłować...
    Nic zatem dziwnego, że Jezus skończyć dobrze nie mógł. Musieli go wyeliminować, bo zagrażał "czystości" ich doktryny.
    Oskarżyli Go fałszywie a Rzym mimo swej tolerancji dla różnych form wierzeń i rozlicznych zabobonów, nie mógł być obojętny w stosunku do wichrzyciela, który rzekomo uzurpował sobie prawo do bycia żydowskim królem i wrogiem cezara.
    Ukrzyżowano Go zatem, na "wszelki wypadek", choć Pilatus miał daleko idące wątpliwości o Jego rzeczywistej winie. Antares

    OdpowiedzUsuń
  3. Obecność zła na tym świecie zawsze będzie dla nas tajemnicą. Także teraz, po przyjściu Jezusa. Gdy zło zdaje się triumfować, wołamy: "Gdzie byłeś, Boże?!" Ostatecznie wszystko będzie zależało nie od naszego zrozumienia tej tajemnicy, ale od naszego zaufania Bogu, że wie, co robi i chce naszego dobra. Może trzeba Mu po prostu zaufać, jak Hiob "Choćbyś mnie zabił będę Ci ufał". Ale nie dzieje się to bez walki. Tylko patrząc na Krzyż Jezusa możemy ocalić nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto pamiętać, że te pogańskie dzieci Boże na łamach Starego Testamentu - selekcjonowali i zabijali rytualnie swoje małe dzieci na ofiary dla swoich bożków. Oczywiście to kropla w morzu zbrodni przez nich dokonywanych. Dla mnie Stary Testament to niezbity dowód na to, że nie miłość bez sprawiedliwości. Pełnia miłości nie może sięez tego dokonać.
    Z całym szacunkiem, ale Ten Bóg ma nie tylko jaja, ale jeszcze większe serce dla tych, którzy powiedzieli Miłości Nieskończonej - błogosławione TAK. A kto w sercu ma diabła, nie zna litości dla bliźniego - sam jak diabeł ginie - jak ścierwo rzucone na bruk. I tylko Bóg wie, co w sercu każdego się znajduje. Bóg sam nikogo nie potępia. To my sami to robimy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Postanowiłam na potwierdzenie powyżej napisanych przeze mnie słów - pozwolić sobie na zacytowanie: "Ach, [ten] Asyryjczyk, rózga mego gniewu i bicz w mocy mej zapalczywości ! Posyłam go przeciw narodowi bezbożnemu, przykazuję mu, aby lud, na który się zawziąłem, ograbił i złupił doszczętnie, by rzucił go na zdeptanie, jak błoto na ulicach. Lecz on nie tak będzie mniemał i serce jego nie tak będzie rozumiało: bo w jego umyśle plan zniszczenia i wycięcia w pień narodów bez liku...Gdy Pan dokona całego dzieła swego na górze Syjon i w Jerozolimie, ukarze owoc pysznego serca króla Asyrii i bezczelność jego wyniosłych oczu". Z tego już tekstu wnioskuję - jaki diabeł jest naprawdę i jego dzieci - które diabła mają za ojca. Dlaczego sprawiedliwość musi być, a jego dzieci mu oddane ? Chociażby dlatego, że diabeł wyciąłby w pień wszystkie narody i wszystkich ludzi tych dobrych jak i tych złych ! Ot, cała tajemnica poliszynela. Co jak co, ale mnie więcej przekonywać nie trzeba ;-) ... Nawrócona poganka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę wyjaśnić swoje rozumowanie do końca.... bo nie zasnę dziś :-)

    Czym różni się poganin od wierzącego ? Który mniej zbrodni dokonał ? Czy może rangą się różnią ? Otóż niczym się nie różnią. Obaj to zbrodniarze. Jak wskazuje na to omawiany tutaj prorok. No dobra, ale czymś różnić się muszą, skoro jeden zbrodniarz zostaje zbawiony, a drugi nie... Otóż ten drugi okazał skruchę, a ten drugi podmiot - nie ! Ale dlaczego nie okazał skruchy skoro ma wolną wolę ? Otóż diabeł podczas buntu i jego upadli aniołowie - jak to ujął Jan Paweł II - zbuntował się mimo, że miał światło w pełni od Boga- jemu Bóg wszystko objawił - to była ich - absurdalnie beznadziejna decyzja bo wiedzieli, jaka jest prawda, ale poszli za absurdem, tak jak idą dzieci diabła - idą za absurdem bo tylko liczą się ich pożądliwości i własne ja, idą za tym choć wiedzą dokładnie i czują, że coś się im tam nie zgadza, wiedzą że to złe, ale idą za tym, z czasem coraz bardziej ślepo… - nie mają nawet na względzie drugiego swego brata również diabła...ot diabelska logika jest absurdalna, czyli chaotyczna, a jak chaos to nie ma żadnego porządku ! żadnego sprawiedliwego prawa !
    Ok, tu już wyjaśniłam więc pójdę dalej. Przykład - Judasz. Co z nim ? Skoro miał szansę zbawić się, dlaczego tego nie zrobił, a jak pojął swój błąd - dlaczego poszedł i się powiesił ? Dlaczego nie zawołał do Boga - Ratuj ! Przecież mógł ! Otóż nie mógł bo było już za późno ! Ale dlaczego ? Bo był już tak związany swoimi haniebnymi czynami, że diabeł już miał nad nim całkowitą kontrolę, a ten powiedział do Judasza, a teraz idź się powieś bo gnidą jesteś i Bóg cię nienawidzi, nic ci już nie pomoże. Ten poszedł i się powiesił. Uwierzył diabłu - kłamcy, zabójcy od początku, nie uwierzył, że jest jeszcze szansa dla niego póki żyje, i to że zdradził Jezusa wcale nie zdeterminowało jego potępienia !!! Diabeł go oszukał. A Bóg mówi - jest 10 Przykazań Bożych, dałem sobie przebić ręce, ciało abyś mi uwierzył ! Dlaczego mi nie wierzysz !? Gdyby uwierzył, trzymałby się przykazań, a skoro by się ich trzymał - diabeł nie miałby nad nim władzy, więc diabłu by nie uwierzył..."bo moje owce znają głos swego pasterza". W Starym Testamencie Bóg jest Sprawiedliwy, w Nowym Miłosierny- daje nam Jezusa i tylko przez Niego, Jego ofiarę którą złożył z samego siebie - na dowódswojej miłości do człowieka – daje szansę na życie z Nim - wystarczy okazać skruchę, a On przybiegnie i będzie płakałze szczęścia i ucztę wyprawi swojemu synowi marnotrawnemu - choćby była jego dusza jak szkarłat...(Dz.s. Faustyny).
    Dlaczego Bóg pozawala nam błądzić ? bo szanuje naszą wolną wolę i odmawia sam sobie - Ten Wszechmogący - sam sobie ! jakiejkolwiek interwencji bez naszej zgody, bez pozwolenia. Święty, Święty, Święty - żadne inne słowa nie są w stanie Go opisać. Amen.

    Nawrócona Poganka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętajmy o tej prostej zasadzie: Kościół ogłasza, że ktoś jest święty, ale nigdy nie ogłosił i nie ogłosi, że ktoś jest potępiony. Sąd należy do Boga, któy jedyny zna ludzkie serca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście zgadzam się z siostrą i nie zamierzałam w ogóle temu zaprzeczać. Jednak słowa Jezusa wskazują za tym, iż wybór Judasza nie był dobry, bowiem:
    "Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził."
    [Mk 14, 21]

    Anna. NP

    OdpowiedzUsuń