Wydawało mi się, że o krzewie winnym z Ewangelii św. Jana napisano już wszystko. Że można się już jedynie zająć kontemplacją tego cudnego obrazu i, przede wszystkim, po prostu tą rzeczywistością żyć.
Ale, nie!
Okazuje się, że nie wszystko jest jasne. A nawet, dla niektórych całkiem ciemne. Mroczne wręcz! Bo są nowe odkrycia w tej kwestii. Np. takie, że głównym bohaterem tej historii jest ogrodnik sadysta, który cały czas przeznacza na wynajdywanie nowych katuszy dla biednej roślinki. Że to taki horror jest. Biedna roślinka uciec nie może, bo korzonki trzymają, a ten drań dalejże jej zadawać cierpienia. Acha, smaczku w tym wszystkim dodaje to, że gałązka ma być wdzięczna i sercem przywiązana do oprawcy. Taki tam syndrom sztokholmski.
A to wszystko na podstawie tego jednego zwrotu: "(Ojciec) każdą (latorośl), która przynosi owoc, oczyszcza" J 15,2.
Gdybym tego nie usłyszała na własne uszy, nie uwierzyłabym.
Ale słyszałam. I krew we mnie zawrzała.
Bo z tej interpretacji nie wyłaniał się obraz troskliwego hodowcy, który dba o roślinkę i ukierunkowuje jej rozwój, pomnaża jej siłę, ale koszmar sadysty, który przypala ją papierosem i wdeptuje w ziemię.
Skąd się borą te koszmary? Te diabelskie opowieści straszące Bogiem? Diabelskie, i mówię to nie w przenośni, bo to jest cel szatana: odstraszyć nas od Boga, byśmy nie poznali Jego miłości i nie poznali słodyczy przyjaźni i zaufania.
Bóg jest dobry, a jednak ciągle istnieją na tym świecie ludzie, którzy boją się powierzyć mu swoje życie. Nie dlatego, że w Niego nie wierzą, ale dlatego, że Mu nie ufają. I istnieją na świecie ludzie, którzy opowiadają te niestworzone bzdury o okrutnym bogu, który, gdy mu zaufamy zamieni nasze życie w pasmo cierpienia. I do tych mam pretensję. Wielką pretensję. WIELKĄ PRETENSJĘ. I jeszcze większą nawet. Robicie krzywdę Bogu i ludziom.
Czy możemy mieć "wielkie pretensje" do "światowej mentalności"? Oczywiście możemy, ale chyba dziwić się, to już nie możemy. Bo na ten przykład, gdy ktoś nie posiada słuchu, czy można mieć do niego pretensje, że nie łapie nut i nie umie śpiewać?
OdpowiedzUsuńPapież Franciszek w Fatimie wypowiedział takie zdanie, które jakoś we mnie wybrzmiało...
"Życie może przetrwać tylko dzięki hojności innego życia!"
Taka prawda! Chrześcijanin nie może uciec od krzyża, choć powinien rozróżniać pomiędzy cierpiętnictwem, czyli krzyżem własnej roboty i tą ofiarą, do której przyjęcia zachęca nas sam Chrystus... (por. Mt 11,28-30)
Piękny komentarz. Dziękuję. Pisałam w emocjach, a tu komentarz, żeby zostać w muzycznej symbolice, taki harmonijny. Mój tekst jak trąba na alarm, a tu symfonia :-)
Usuńporuszyła siostra chyba istotny temat myśle, że duża odpowiedzialność i wyzwanie tu spoczywa na osobach poświęconych Bogu, którzy są jego szczególnym znakiem w Świecie.
OdpowiedzUsuńTrudno zaufać Bogu gdy od osoby, która niejako jest jego przedstawicielem doświadczyło się zdrady.
Trzeba wtedy dużej chyba dojrzałości. podziwiam osoby, które choć zostały skrzywdzone np. przez księży pedofilów, a dalej chodzą do Kościoła i chcą kochać Boga, że potrafią oddzielic Boga od tego człowieka, który ich skrzywdził i jest jego przedstawicielem, że stac ich na taka wiarę. bo jak sobie z tym poradzić kiedy zostało się zdradzonym przez osobę poświęconą Bogu?
Tak, to duża odpowiedzialność. I powód do pokory. Bóg jest pośród Kościoła i działa w nim, przez nas, którzy Kościołem jesteśmy. Ale ten przejaw bywa przyćmiony naszym grzechem.
Usuńa ja się nie dziwię takiej reakcji winnego krzewu. Ma wszelkie prawo myśleć, że jest niszczony i umiera. Naprawdę trzeba wielkiej, świętej wiary, żeby dać się obcinać.
OdpowiedzUsuńLudzie, którzy szukają Boga to nie tak bardzo przejmują się światowa mentalnością. Sadzę. że bardziej przemawia do nich przykład życia
OdpowiedzUsuńmiłość wierzących "zobaczcie jak oni się miłują" tak mówiło się o chrześcijanach i po tym się ich rozpoznawało. Ja bym się tak nie przejmował tym co się o Bogu mówi, bo do ludzi zawsze przemawiają bardziej czyny niż słowa. Bardziej przemawia świadectwo życia niż tysiące płomiennych konferencji, czy artykułów w gazetach. Czytałem ostatnio o głośnej w mediach sprawie Pani Piaseckiej, nad którą znęcał się mąż. Ten sam mąż przed innymi deklarował swoje głębokie przywiązanie do wiary, wartości rodzinnych, ale niestety jego życie było tak bardzo inne. Ja sadzę, że takie sytuacje najbardziej gorszą ludzi czy demoralizują. taka podwójność w życiu. Do nas na co dzień dociera tyle informacji: internet, gazety, telewizja, że można się uodpornić na przyjmowanie informacji. Samo życie, miłość bliźniego najbardziej wskazuje na Boga.
Co prawda, to prawda. Świadectwo ponad wszystkie słowa :-)
UsuńProszę napisać konkretnie do kogo są te PRETENSJE, WIELKIE PRETENSJE? Może warto zwrócić uwagę takiej osobie? Czasami w życiu każdy z nas popełnia większe czy mniejsze błędy. Czasami jest tak ślepy, głuchy czy zwyczajnie omamiony, że nie potrafi tego dostrzec. Doceniam ludzi, którzy w duchu Prawdy i Miłości troszczą się o drugiego , także odpowiednio (konstruktywnie) krytykując! To jest ważne. To tyle.
OdpowiedzUsuńA to mnie tu przyłapano :-) i dobrze. Przecież najpierw trzeba w cztery oczy, a nie na forum :-) Trochę to było generalnie, a trochę była konkretna kropla, która przelała czarę goryczy. Chodzi mi w większości o ludzi takich jak ja: urzędowo reprezentujących Boga. I o to jaki obraz Boga tworzymy w sercach tych, którzy nas słuchają. To wszystko. Pozdrawiam :-)
Usuń