czwartek, 20 marca 2014

Wreszcie słonecznie...

    Lubię słoneczne dni. A nawet podejrzewam, że wewnątrz mam zasilanie na baterie słoneczne, bo ewidentnie mój poziom życiowej energii zależy od ilości promieni słonecznych. Nie ma słońca - nie ma życia. Słonko świeci - słowo "niemożliwe" przestaje istnieć.
     I to jest dowód, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu :-) bo duchowość nasza jest wybitnie słoneczna! Najbardziej syntetyczny jej opis mieści się w jednym słowie: SOLARIS (dla niewtajemniczonych w mroczne meandry łaciny, oznacza ono "słoneczny, związany ze słońcem"). Tak, tak. To my mamy prawa autorskie do tego słowa przed Lemem, autobusami, lampkami i innej maści osprzętem solarnym. Myśl jest prosta i w sumie nie nowa w chrześcijaństwie: Jezus jest Słońcem. Bez Niego nie ma życia. On jest "Światłością Prawdziwą" i odnajdując Go przechodzimy z "ciemności do przedziwnego światła". To jasne. Chodzi jednak o to, by z tej prawdy wyciągnąć wnioski, mające wpływ na życie.
     Po pierwsze: Słońce jest.
     M. Paula po czasie błąkania się w ciemnościach niewiary, odnalazła to Słońce. Może inaczej. Została przez Nie oświecona, nawet trochę porażona jak Szaweł pod Damaszkiem. Słońce jest. I prawdziwe życie toczy się w Jego promieniach, a nie w oparach mgły i smogu (czy raczej smoka starodawnego). Jeśli wydaje ci się, że półmrok jest twoim naturalnym środowiskiem życia, to się mylisz. Zostałeś stworzony, by żyć "przyzwoicie, jak w jasny dzień".
     Po drugie.... to już następnym razem.

Zapraszam do dzielenia się swoimi przemyśleniami, odkryciami, pytaniami w komentarzach. Przecież Kościół tworzymy razem :-)

11 komentarzy:

  1. No, no, jakie tempo :) Codziennie nowy wpis :) Będę zaglądać, już polecam innym :) Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w maju! Ania Boroń

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszedłem dzisiaj na ten blog. I tak mnie siostra nie przekona, że może być duchowość "słoneczna". jak widzę te wszystkie smutne, zazdrosne siostry zakonne i księży, którzy moralizują, a sami tak nie postępują, jak każą innym.
    To chyba trochę jak w polityce gadanie sobie, a życie sobie.
    Taki kościelny PR.
    Pozdrawiam
    Antek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antkowi: Nie dziwię się, a jednocześnie dziwię się.
      Bo tak naprawdę jedyną, prawdziwą rzeczywistością "jesteś Ty i Twój Bóg". To zdanie kard. J.H. Newmana (XIX w.) - sam taki mądry nie jestem, ale bardzo mi pasuje !
      Ale też prawdę powiedziawszy mam już swoje lata ( po 60 - tce) i spotkałem w życiu kilku nieprzeciętnych księży.
      Jednego z nich będziemy właśnie wspominać w sobotę w Rudach Raciborskich /odbudowany z ruin kompleks pocysterski/ . To ksiądz Herbert Hlubek - długoletni duszpasterz akademicki z Gliwic. Określę go dwoma słowami : stawiał na samodzielność. Newana nie cytował, ale na to samo stawiał.
      Pozdrawiam
      Jacek

      Usuń
  3. jeszcze pozwolę sobie rozwinąć
    chciałbym zobaczyć radosną siostrę zakonną, księdza
    tzn. nie takich, którzy podniecają się moralizowaniem innych,
    bo sami nie mają radości w życiu,
    ale takich którzy cieszą się sobą
    są fajnymi ludźmi
    i nie muszą się od nas świeckich izolować
    może kiedyś kogoś takiego spotkam
    na pewno wtedy pojawi się we mnie wiara

    Antek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antek, cóż rzec, smutna sprawa, że nie spotkałeś do tej pory szczęsliwego Księdza czy siostry zakonnej. I pewnie nie przekonam Cię na odległość. Pozostaje mi jedno rozwiązanie: przyjedźże człowieku na nasze rekolekcje. Zobacz, że jesteśmy normalni i raczej dość zadowoleni z życia. Najbliższe rekolekcje: weekend o krzyżu. Info w linku u góry bloga. Zapraszam i pozdrawiam ciepło :-)

      Usuń
  4. Dziękuję za odpowiedź, ale nie skorzystam.
    W młodości kilka razy byłem na czymś takim.
    Czasem takie rekolekcje to takie towarzystwo wzajemnej adoracji
    Nie jest sztuką gdzieś wyjechać razem, odpocząć od codzienności i z tego powodu być szczęśliwym.
    Nie za bardzo wierzę, że to co dzieje się na takich „eventach” przenosi się potem na życie codzienne i traktowanie lepiej innych ludzi.
    Dlatego zdystansowałem się trochę do takich eventów.
    Chyba wolałbym jednak spotykać osoby tzw. poświęcone Bogu
    Szczęśliwe w swoim codziennym "naturalnym" środowisku.
    Może kiedyś tak się stanie.

    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
    Antek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i dziękuję za szczere wypowiedzi. Oby się spełniło...

      Usuń
  5. Antek zapraszam Cię na wolontariat do Kamerunu.. może jesteś lekarzem dentystą? Tu spotkasz się z codziennością Księżny i Sióstr zakonnych..

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyżby po tamtej stronie ekranu, nasza misja w Kamerunie? Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak tylko zapominałam się podpisać bo jeszcze nie umiem się dobrze w tym świecie internetowym poruszać ale jak widzę nawet mi to wyszło. Dzięki za pozdrowienia. s.Nazariusza

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś dopiero poznałam blog Dusza Jezusa, zaglądam z ciekawości tu i tam, w wielu wątkach utożsamiam się z autorką bloga. Ja też odkryłam że lepiej funkcjonuję na baterie słoneczne. Ale nie tylko.Muszę mieć kontakt z naturą, wędrować, spacerować, dotykać ziemi, roślin, przytulać się do drzew, oddychać wiatrem, czuję się cząstką natury, bo z tego samego materiału Bóg stworzył człowieka. Glina i trochę pierwiastków, bo ciało, które mam jest własnie z tego. I żeby nie tchnął w nie Ducha, to różnicy między zwierzęciem a człowiekiem by nie było. Jak przypominam sobie czas, kiedy żyłam jakby Boga nie było, przypominałam raczej nienasycone zwierzę. Zaprowadziło mnie to na skraj przepaści, zawołałam z dna rozpaczy, Boże ratuj. Wysłuchał. Dziś po latach mogę powiedzieć odnalazłam siebie, jakiej nie znałam, wiem jakie mam ograniczenia ale też w jakie talenty Bóg mnie wyposażył. Ale muszę karmić ducha, bez wspólnoty, sakramentów nie dałabym rady.Pozdrawiam serdecznie...Ula

    OdpowiedzUsuń