Takie czasy nadeszły, że partia miłości będzie organizować szkolenia w hejtowaniu. Nazwijmy rzeczy po imieniu, po polsku. Hate to nienawiść, a hejter to nienawistnik internetowy (dla mnie to gorszy gatunek, bo połączony z tchórzliwym ukrywaniem się w anonimowości sieci).
Jestem człowiekiem i potrafię zrozumieć, że kogoś świerzbi klawiatura i pod wpływem emocji napisze coś agresywnego - taki hejt w afekcie. Nie jest to rzecz chwalebna, ale cóż, zdarza się (swoją drogą, można by potem napisać "sorry, poniosło mnie".. Wiem, wiem, to marzenia jedynie...). Natomiast hejtowania z premedytacją, z wykształcenia (po szkoleniu) i na zimno - nie zniosę. A tym bardziej płatnego hejterstwa. Jest forma umysłowej prostytucji.
Ależ, Siostra "dała czadu"! Myślę, że to raczej "partia przewrotności", czyli "szkoła diabelskiego miotu". Mnie to nie dziwi, chodź może boleć... Pamiętajmy jednak, że nagrodą dla prześladowanych są Błogosławieństwa :) pś
OdpowiedzUsuńDzielę się świetną medytacją różańcową w temacie autorstwa br. Tadeusza Rucińskiego, pod stacją: "Cierniem ukoronowanie" pisze tak:
Usuń"Są słowa, spojrzenia, uśmieszki kłujące jak ciernie wbite w skroń czy w serce, żeby odebrać godność, ufność, nadzieję. Czy przez takie rany wycieka z nas miłość, jak krew, czy wzbiera w sobie? Czy czyjś śmiech może we mnie coś zabić, pozbawić mnie godności? Tylko z przekłutego balonu uchodzi powietrze. Ukłute serce zbiera się w sobie, niczego nie tracąc."
My tu gadu gadu w temacie hejtu, a tu nie dalej jak wczoraj zakończył się właśnie "Weekend o znakach Bożej obecności". W sobotę, w Sarajewie złamał się papieski Pastorał, który na prędce sklejono a w niedzielę w W-wie wiatr porwał Hostię ze Stołu Pańskiego, po czym Prezydent - elekt podniósł... Czy wobec tych faktów mogę prosić Siostrę o komentarz?
OdpowiedzUsuń