Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! J 15,1-9
Podczas Ostatniej
Wieczerzy Jezus wielokrotnie powtarza to wezwanie: „trwajcie we Mnie”. Jest to
Jego gorąca prośba i przestroga. Ostatnia przed męką. Najważniejsza. Wie, że od
tego zależy nasze życie lub śmierć. Bo poza trwaniem w Jezusie nie ma życia. Można
jedynie wegetować i usychać, aż przyjdzie dzień, gdy ostatecznie zostanie się
odciętym i wrzuconym w ogień.
W Nim natomiast
jest życie w obfitości i owocowanie. I nie ma drogi pośredniej. Dlatego M. Paula
Tajber pisała do Sióstr Duszy Chrystusowej: „Jednym z głównych rysów naszej reguły jest nie tylko, żeby dążyć do
Boga, aby dojść do Niego, ale trwać w Nim wytrwale”
Trwać przy
Jezusie trzeba nie tylko w chwilach triumfu i powodzenia, ale także wtedy, gdy
wierność każe iść za Nim pogardzanym, odrzuconym i wyśmianym. Jezus także dziś
jest odrzucany. Jego nauka jest wyśmiewana. Jego postawa posłuszeństwa,
ofiarowania siebie i wierności lekceważona. Triumf święci, delikatnie mówiąc,
umiejętność zadbania o swoje interesy i radzenia sobie w życiu nawet kosztem
innych. Dlatego Jezus mówi:
„Smutna jest moja dusza aż do śmierci;
zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!” Mt 26:38
Gdy wielu
odchodzi lub wprost staje się wrogami Jezusa, On liczy na naszą bliskość i
przyjaźń. Liczy na to, że chociaż my zostaniemy w przy Nim wierni i kochający.
Że pocieszymy Jego zbolałą duszę swoich trwaniem przy Nim.
Nadciąga noc i
nadciąga Judasz. Jezus jest świadomy, że na Jego cierpliwą i delikatną miłość
odpowie brutalną przemocą i wyrachowaniem. Jego Dusza cierpi i wydaje się, że
jest wydana na pastwę nienawiści i wrogości złego ducha, który uwiódł ludzkie
dusze. Ale to nie Jezus jest ofiarą. On jest zwycięzcą, bo pozostaje wierny i
posłuszny Ojcu. I chce byśmy i my mieli udział w Jego zwycięstwie przez
wierność i wytrwanie przy Nim. Nie żąda wiele, tylko tego, byśmy przy Nim zostali
i nie odchodzili w ciemność nocy.
Jezus zna naszą
ludzką słabość. Wie, że w obliczu trudu i cierpienia mamy ochotę uciec, tak jak
uciekli Apostołowie – najpierw w sen w Ogrojcu, a potem całkiem spod krzyża.
Najpierw jest „ucieczka ukryta”. Śpiący uczniowie pozornie nie odchodzą od
Jezusa. Są na miejscu, ale ich serca uciekają w bardziej komfortowy świat
marzeń, gdzie nie trzeba wybierać między trwaniem przy cierpiącym Mistrzu, a
własną wygodą. Jezus przychodzi ich obudzić, bo wie, że ta ukryta ucieczka, jeśli
z niej nie zawrócą, skończy się prawdziwą. A poza Jezusem i trwaniem przy Nim
nie ma życia. Jest to paradoks, którego nie da się uniknąć: albo trwamy przy
Jezusie, który ofiarowuje swoje życie, oddajemy je razem z Nim i zyskujemy
życie w pełni, albo uciekamy od Jego ofiary, by zachować siebie i tracimy życie
prawdziwe.
Dlatego Jezus
póki czas, przychodzi do nas, budzi i mówi:
„Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać
ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie
ochoczy, ale ciało słabe.” Mt 26, 40-41
Jezus w tej
ostatniej godzinie nie tylko zmaga się, by sam pozostać wiernym Ojcu, ale także
walczy o nas, byśmy nie odpadli jak uschłe gałązki; by było w nas prawdziwe
życie i siła miłości, która sprawia, że zamiast tchórzliwego użalania się nad
sobą zaczniemy mówić: „Ojcze, nie jak ja chcę, ale jak Ty. Niech się stanie
Twoja wola”. Nie ma innej drogi wiodącej ku życiu.
Dlatego Jezus
mówi dalej:
„Wstańcie, chodźmy!” (Mt 26:46)
Te słowa są jak
sygnał do ataku dla wojska. Do zwycięskiego ataku na wroga zbawienia, do walki
z grzechem i z szatanem, i ze starym człowiekiem, który w nas samych walczy
przeciwko nam. Jezus pierwszy jako nasz Wódz staje na nogi i zagrzewa nas do
podjęcia boju, który przecież z Nim jest nieuchronnie zwycięski.
Jednak my sami
często przypominamy pobite wojsko, które już nie ma w sobie żaru i natchnienia
do tej bitwy. Czyż wyschłe kości wojska z wizji proroka Ezechiela nie są
podobne do uschłych gałązek odpadłych od krzewu winnego?
„Potem spoczęła na mnie ręka Pana, i
wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz, i postawił mnie pośród doliny. Była
ona pełna kości. I polecił mi, abym przeszedł dokoła nich, i oto było ich na
obszarze doliny bardzo wiele. Były one zupełnie wyschłe. I rzekł do mnie: Synu
człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia? Odpowiedziałem: Panie Boże, Ty
to wiesz. Wtedy rzekł On do mnie: Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich:
Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana! Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja wam daję ducha
po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście
obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i
poznały, że Ja jestem Pan. I prorokowałem, jak mi było polecone, a gdym
prorokował, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do
siebie. I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i wyrosło ciało, a skóra pokryła
je z wierzchu, ale jeszcze nie było w nich ducha. I powiedział On do mnie:
Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan
Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej po tych pobitych, aby ożyli.
Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i
stanęli na nogach - wojsko bardzo, bardzo wielkie. I rzekł do mnie: Synu
człowieczy, kości te to cały dom Izraela. Oto mówią oni: Wyschły kości nasze,
minęła nadzieja nasza, już po nas. Dlatego prorokuj i mów do nich: Tak mówi Pan
Bóg: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was
do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów
was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę
was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam -
wyrocznia Pana Boga. Ez 37, 1-14
Amen. Niech się tak
stanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz