Niektórzy myślą, że ktoś, kto się zbliża do Jezusa musi być doskonały i bez skazy. Ja też tak długo myślałam. Aż do dnia, gdy dotarły do mnie słowa z trzeciego rozdziału Ewangelii według św. Jana.
"Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu" J 3, 19-21
Wyobraźmy sobie sytuację, gdy ktoś zapala lampę naftową w ciemnym pokoju, w którym znajduje się kilka osób. Ludzie podchodzą do światła, ale wtedy oni sami i wszyscy wokoło widzą, że ich ręce i twarze są brudne. Więc niektórzy wycofują w cień. Żeby to ukryć...
Wszyscy zgrzeszliśmy. Brud grzechu oszpecił nasze pierwotne piękno. Ale Jezus jest światłem, które przyszło nas oświecić i przywrócić blask naszym duszom. Jest tylko jeden warunek: trzeba zbliżyć się do światła - stanąć w prawdzie o sobie i o swoim grzechu. Bez udawania i usprawiedliwiania.
Niestety, niektórzy wolą wycofać się w mrok. Na pewno łatwiej jest udawać niż "spełniać wymagania prawdy". Ciemność to idealne warunki, by się ukryć i zamaskować słabości i grzechy. W ten sposób jednka oddalamy się od Jezusa.
A do Niego naprawdę można przyjść takim jakim się jest.
Tak! Bóg widzi nas takimi jakimi jesteśmy, dlatego nie ma co zużywać energii na udawanie tzn. na udowadnianie Mu, że przecież nie jest ze mną tak źle? Jeśli jednak uparcie będziemy stosować tę taktykę unikania bądź zaprzeczać obiektywnym faktom możemy rozminąć się z Bożym Miłosierdziem, które jako jedyne pozwala człowiekowi stanąć w prawdzie, być sobą i spotkać się z Jezusem...
OdpowiedzUsuńChciałbym tak umieć. A jednak poplątana emocjonalność wciąż blokuje.
OdpowiedzUsuń(Wj 14, 15 – 15) https://www.youtube.com/watch?v=MwYG2U1tyC8
Usuń