Niekompletny ewangelizator to przypowieść po trosze o nas wszystkich.
Jeśli uważnie przyjrzymy się postawie Apostołów po zmartwychwstaniu Jezusa, to widzimy facetów, którzy siedzą nieco skołowaceni i ciągle niepewni (zamknęli się na cztery spusty!), pomimo tego że spotkali żywego Jezusa. Wierzą już, ale nie wiedzą jak to sobie poukładać w głowie i co to znaczy dla nich i dla świata.
Jeśli uważnie przyjrzymy się postawie Apostołów po zmartwychwstaniu Jezusa, to widzimy facetów, którzy siedzą nieco skołowaceni i ciągle niepewni (zamknęli się na cztery spusty!), pomimo tego że spotkali żywego Jezusa. Wierzą już, ale nie wiedzą jak to sobie poukładać w głowie i co to znaczy dla nich i dla świata.
Wszystko zmienia się dopiero wtedy, gdy otrzymują dar Ducha Świętego. Moc jest z wysoka. Nie z nas.
Zawsze będziemy glinianymi naczyniami (i dobrze), aby nie z nas była(o) moc(ne przekonanie).
Poczucie słabości jest zawsze świetnym punktem wyjścia do tego, by o tę moc wołać i prosić.
A Pięćdziesiątnica niebawem!
W piątek, gdy przyglądałem się malowidłu na ścianie przedstawiających uczniów Jezusa oczekujących w Wieczerniku... Dostrzegłem tam centralną postać Maryi, na którą jako pierwszą zstępuje Duch Święty, by zaraz potem udzielić się Apostołom. Uświadomiłem sobie, że bez Maryi Pięćdziesiątnica nie była by możliwa, Ona jest tą ISKRĄ MIŁOSIERDZIA, od której zajmują się łatwopalne umysły Apostołów. Maryja uruchamia lawinę ewangelizacyjną, dlatego myślę, że dopóki KK nie ogłosi Ją WSPÓŁODKUPICIELKĄ to z tego, tylko "męskiego kłosa" chleba nie będzie, a więc i Zesłania Ducha Świętego :) Testament Jezusa trzeba uszanować i wypełnić: "Od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie" (J 19, 27).
OdpowiedzUsuńMaryja modli sie i jest z każdym kto głosi Dobrą Nowinę o Jej Synu. I myślę, że malo dba o to, czy będzie jeszcze jedno wezwanie z Nia związane.. Od 2000 lat Duch Święty zstępuje i Ewangelia jest przeciez gloszona. Inaczej dziś nie dzielilibyśmy sie na tym " roczkowym blogu" Pięknej Niedzielii Miłosierdzia
OdpowiedzUsuńTeoretycznie tak jest, jednak z obserwacji wynika coś zupełnie innego, marazm i apatia. Czyż mam nie dowierzać własnym zmysłom? Nie ma żaru, wszystko jest letnie, a to znaczy, że nijakie. Można oczywiście sobie wmawiać, że jest inaczej, ale to już inna bajka... Dzięki :)
UsuńTeoretycznie? Nie interesuje mnie teoria, która nie działa. Ja mam tak w życiu. Pośród mojej bylejakości w samym środku pali się żar. I nie ja jestem jego źródłem.
UsuńDziękuję Siostrze za to świadectwo!
UsuńMiło mi, Siostro, że moje pytanie stało się inspiracją do kolejnego wpisu.
OdpowiedzUsuń