Byłam w sobotę na Targach Książki. Szczerze mówiąc, chociaż mieszkam w Krakowie od zawsze, oglądałam to zjawisko na własne oczy po raz pierwszy. Bo to było zjawisko! Obserwowałam je uważnie, trochę z dystansu, bo bezpiecznie chroniąc się na gościnnym stoisku wydawnictwa eSPe, gdzie występowałam w roli "przynęty", czyli autora, który podpisuje książkę. A ponieważ, jak się domyślacie, w tej plejadzie znakomitości, które nawiedziły Targi, nie byłam gwiazdą pierwszej wielkości, mogłam patrzeć spokojnie, bo niewątpliwie trudno powiedzieć, by do mojej książki ustawił się tłum czytelników walczących zażarcie o autograf :-)
Tysiące odwiedzających, którzy najpierw w długiej kolejce czekali do kasy, a potem krok za krokiem w tłumie i gwarze przechodzili od stoiska do stoiska, były żywym zaprzeczeniem kryzysu czytelnictwa w Polsce. I to było niesamowicie budujące.
Ale jest jedno "ale".
Chodzi o ilość wrażeń. O hałas, wytwarzany nie tylko przez tłumy ludzi, ale przede wszystkim przez towarzyszące Targom wydarzenia oraz o nadmiar bodźców wzrokowych, jak w hipermarkecie.
No, jednym słowem, nie była to biblioteka.
Chodzi o ilość wrażeń. O hałas, wytwarzany nie tylko przez tłumy ludzi, ale przede wszystkim przez towarzyszące Targom wydarzenia oraz o nadmiar bodźców wzrokowych, jak w hipermarkecie.
No, jednym słowem, nie była to biblioteka.
I może dziwna jestem, ale była to dla mnie bariera i przeszkoda w spotkaniu z książką. Na mój gust stężenie bodźców słuchowo-wzrokowych przekraczało normy środowiska naturalnego dla słowa pisanego.
Nie byłam w tych spostrzeżeniach chyba odosobniona, skoro zakonnik, który na stoisku obok promował swoje wydawnictwo, powiedział, że po tych trzech dniach Targów ma za sobą noc ciemną czynną i bierną :-)
Lubię gdy: ŚWIECI słońce, MIGA gwiazdka nad szopką betlejemską, wiatr zimą HUCZY pomiatając śniegiem, WYJE moja tęsknota za Panem. A inni pewnie lubią coś innego
OdpowiedzUsuńDziś wczesnym rankiem widziałem Trzy Siostry z podobnym daszkiem na bazarze kwiatowym:) Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń...po chwili nocnej ciszy chciałbym dokonać małej korekty w tekście: to nie był bazar ani giełda, ale Targi Kwiatowe! Jeśli zaś o wrażenia książkowe chodzi to chętnie przeczytam Siostry nową pozycję, to znaczy dam się odnaleźć Bogu...
Usuń... jeszcze o daszkach nie dodałem; ileż tam Sióstr widziałem z przeróżnymi nakryciami głowy, ależ rozmaitość, myślę, że to nie dowolność... :-)
UsuńLubię ale jest to na pewno męczące. Trzeba się po tym porządnie wyciszyć ;)
OdpowiedzUsuńWitam Siostrę, Szczęść Boże :-)
OdpowiedzUsuńMam podobne spostrzeżenia, zdecydowanie jest to doświadczenie jak w hipermarkecie przez świętami ;-). Dlatego nie chodzę na targi książki te tradycyjne, a jedynie dla dzieci, bo atrakcje i zabawy dla nich przygotowane są zazwyczaj dość ciekawe, a i hałas na godzinkę, dwie do wytrzymania :-) Pozdrawiam :-)