Kilka razy przekonałam się o tym w swoim życiu... Bóg nigdy nie spóźnia się z pomocą. Wystarczy tylko ( albo aż ... ) Go zawołać. Pozdrawiam w Nowym Roku, Monika
Teraz widzę, że w burzowym ferworze pomyliły mi się perykopy, ale to nic :)Hmm...pomyliły mi się kierunki, otóż nie tym razem masz z łodzi wychodzić, teraz Jezus chce być do twej łodzi zaproszony, "w całości i na maksa" :)
Reasumując mamy trzy możliwości: wyjść z łodzi, gdy jest duszno, przebudzić śpiącego w łodzi Jezusa, gdy woda nas zalewa [nie krew], i w końcu ze strachu nie zamknąć oczu, gdy jakimś cudem, bo w samą porę zjawia się Pan kroczący "około czwartej straży nocnej". Uff... chyba dotarliśmy szczęśliwie do drugiego brzegu :) :) :)
Kilka razy przekonałam się o tym w swoim życiu... Bóg nigdy nie spóźnia się z pomocą. Wystarczy tylko ( albo aż ... ) Go zawołać. Pozdrawiam w Nowym Roku, Monika
OdpowiedzUsuń..."chodzić po wodzie" to wznieść się z ponad dobro i zło z Nim, jeśli zrobimy to sami utoniemy w morzu relatywizmu :)
OdpowiedzUsuńTeraz widzę, że w burzowym ferworze pomyliły mi się perykopy, ale to nic :)Hmm...pomyliły mi się kierunki, otóż nie tym razem masz z łodzi wychodzić, teraz Jezus chce być do twej łodzi zaproszony, "w całości i na maksa" :)
UsuńBogu trzeba zaufać na maksa i oddać mu siebie w całości.
OdpowiedzUsuńI nie bała by się Siostra wyjść z łodzi?
Usuńbała by się ;)
Usuńbała by się ;)
UsuńJa pewnie bym się bała... Ale mam nadzieję, że jednak bym wysiadła...
OdpowiedzUsuńReasumując mamy trzy możliwości: wyjść z łodzi, gdy jest duszno, przebudzić śpiącego w łodzi Jezusa, gdy woda nas zalewa [nie krew], i w końcu ze strachu nie zamknąć oczu, gdy jakimś cudem, bo w samą porę zjawia się Pan kroczący "około czwartej straży nocnej". Uff... chyba dotarliśmy szczęśliwie do drugiego brzegu :) :) :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że morskie klimaty przypadły Wam do gustu :-) Ostatecznie pomimo naszych lęków i obaw, ważne jest to, że On ma nad cała tą wodą kontrolę :-)
OdpowiedzUsuń