Świętujemy dziś wstąpienie naszego Pana do nieba. Ale właściwie jakie jest znaczenie tego wydarzenia? Czym jest ono dla nas?
Syn Boży przychodząc na świat, stał się prawdziwym człowiekiem - z duszą i ciałem. Zmartwychwstał jako człowiek - z duszą i ciałem.
A potem właśnie taki - Bóg-Człowiek, wstąpił do nieba.
To dla nas ważne.
Człowiek w niebie!
Każdego dnia docierają do nas wiadomości jakim potworem potrafi być człowiek. Wojny, morderstwa, okrucieństwa. Tak, jako ludzie potrafimy być niewyobrażalnie okrutni i źli.
Wniebowstąpienie odkrywa przed nami jednak i drugą stronę medalu.
Możemy być też cudownie dobrzy i pełni miłości.
Możemy być tak święci, że aż wniebowzięci. Dosłownie.
Ludzka natura jest, za łaską Bożą, zdolna do wielkiego dobra, wierności, miłości i miłosierdzia.
I to jest dobra nowina dla nas.
I mały przykład. Mały, ale dla mnie wzruszający.
Jadę w niedzielę 3 maja z Torunia do Krakowa. Dzień ustawowo wolny od pracy. Nie chciałam jechać autostradą, bo wiosna piękna, a te ekrany przy drodze nie tylko zasłaniają widoki, ale i jakoś człowieka ogłupiają. Wiec jadę przez jakąś mała miejscowość. Cisza i martwota niedzielna aż miło. I nagle coś brzdęk! Samochód niby jedzie normalnie, ale jakoś tak silnik inaczej pracuje. Co robić? Do domu ok. 200 km. Wokoło żywego ducha (to znaczy byli aniołowie, ale ludzi niet), a tu problem. Pojechałam powolutku kawałek dalej i zobaczyłam napis: warsztat samochodowy. Zamknięty, oczywiście. Ale warsztat przy domku jednorodzinym, więc nieśmiało zadzwoniłam domofonem. Mechanik pewne akurat siedział przy niedzielnym obiedzie.
Nie zastanawiał się ani chwili. Powiedział tylko, że się przebierze. Po trzech minutach samochód był w warsztacie. Sprawa była poważna, bo pękła śruba podtrzymująca silnik. Ten człowiek przez półtorej godziny stawał na rzęsach, żeby naprawić mój samochód. A nie było to łatwe: urwana część śruby utknęła, a poza tym w warsztacie nie było drugiej takiej śruby.
Mógł powiedzieć "nie".
Mógł wprowadzić samochód do warsztatu i powiedzieć: "Zrobię jutro, do zobaczenia".
Mógł powiedzieć: "Nie mam śruby, proszę zostawić auto i do zobaczenia jutro".
Mógł zedrzeć ze mnie dużo kasy, bo sytuacja była podbramkowa.
A on zrobił wszystko, żeby mogła pojechać dalej i nie chciał za to pieniędzy.
I co? Nadaje się ludzka natura do nieba?
Pozdrowienia dla pana mechanika, gdzieś spod Piotrkowa Trubunalskiego :-) Trzymam ten kawałek śruby z przyspawaną końcówką (bo inaczej nie dało się tego wyciągnąć) na pamiątkę. Na pamiątkę ludzkiej dobroci.
Cudowne widać, że są na świecie jeszcze dobrzy ludzie. Radosnego świętowania ;-)
OdpowiedzUsuńCudowne widać, że są na świecie jeszcze dobrzy ludzie. Radosnego świętowania ;-)
OdpowiedzUsuńOkruchy dobra trzeba kolekcjonować :)
OdpowiedzUsuńMieliśmy kiedyś późnym wieczorem identyczną sytuację w Krynicy. Również pozdrawiamy sympatycznego mechanika z okolic Krynicy :)
OdpowiedzUsuń