W Kościele trwa właśnie akcja pt.: "Tydzień modlitw o powołania kapłańskie i zakonne". Więc organizuje się prelekcje i kazania o kapłaństwie i życiu konsekrowanym oraz zachęca wiernych do modlitwy o nowe powołania. I dobrze.
Ale czegoś tu brakuje.
Prosimy Boga, by wezwał ludzi do swojej służby. I to jest OK, bo Jezus mówił: "Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na żniwo swoje". I Bóg te prośby wysłuchuje. On POSYŁA. Problem polega na tym, że nie wszystko od Niego zależy.
Nie wiem, czy się orientujecie w tym temacie, ale oświecę was: Nie istnieją fabryki z liniami produkcyjnymi nowicjuszek coraz nowszego typu. Nie mamy też dostaw nowych księży z Księżyca. Potencjalni kapłani i siostry zakonne chodzą po naszych ulicach i nie mają żadnych znaków szczególnych. Powołanie nie przychodzi do nich w formie listu czy maila i nie jest ani oczywiste ani determinujące. Zatem cała rzecz w tym, żeby oni USŁYSZELI I ODPOWIEDZIELI na to Boże wezwanie. I o to trzeba się modlić.
Ale to jeszcze nie wszystko. Chodzi o mentalność.
Powiedzcie mi, kto dziś zaczyna planowanie przyszłości od modlitwy: "Panie, moje życie należy do Ciebie. Co chcesz, abym czynił?"
No dobrze, może to brzmi zbyt patetycznie. Ale chodzi o postawę, o otwartość na Boże plany, w ogóle o branie pod uwagę, że Bóg może ode mnie czegoś chcieć. I bardziej konkretnie, o branie też pod uwagę, że wśród dróg życia istnieje także ta: droga życia poświęconego Bogu i że te modlitwy o powołania mogą dotyczyć akurat mnie...
Ale czegoś tu brakuje.
Prosimy Boga, by wezwał ludzi do swojej służby. I to jest OK, bo Jezus mówił: "Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na żniwo swoje". I Bóg te prośby wysłuchuje. On POSYŁA. Problem polega na tym, że nie wszystko od Niego zależy.
Nie wiem, czy się orientujecie w tym temacie, ale oświecę was: Nie istnieją fabryki z liniami produkcyjnymi nowicjuszek coraz nowszego typu. Nie mamy też dostaw nowych księży z Księżyca. Potencjalni kapłani i siostry zakonne chodzą po naszych ulicach i nie mają żadnych znaków szczególnych. Powołanie nie przychodzi do nich w formie listu czy maila i nie jest ani oczywiste ani determinujące. Zatem cała rzecz w tym, żeby oni USŁYSZELI I ODPOWIEDZIELI na to Boże wezwanie. I o to trzeba się modlić.
Ale to jeszcze nie wszystko. Chodzi o mentalność.
Powiedzcie mi, kto dziś zaczyna planowanie przyszłości od modlitwy: "Panie, moje życie należy do Ciebie. Co chcesz, abym czynił?"
No dobrze, może to brzmi zbyt patetycznie. Ale chodzi o postawę, o otwartość na Boże plany, w ogóle o branie pod uwagę, że Bóg może ode mnie czegoś chcieć. I bardziej konkretnie, o branie też pod uwagę, że wśród dróg życia istnieje także ta: droga życia poświęconego Bogu i że te modlitwy o powołania mogą dotyczyć akurat mnie...
Ten moment, kiedy uświadamiasz sobie, że to o ciebie chodzi....
Hm... a dlaczego Siostra wybrała taką drogę i czemu ten a nie inny zakon?
OdpowiedzUsuńJeśli w ogóle można zapytać :)
Po prostu miałam takie pragnienie, a zakon sam stanął na mojej drodze, bo klasztor ma siedzibę w Krakowie dokładnie na tym osiedlu, gdzie mieszkałam. Może to nie było rozeznawanie wysokich lotów, ale okazało się skuteczne :-) Cieszę się, że poznałam Duszę Jezusa :-)
Usuńskąd mam wiedzieć, ze o mnie chodzi?
OdpowiedzUsuńDobre, pytanie... Trudno krótko odpowiedzieć, ale dwa ważne słowa - klucze to pragnienie (coś człowieka pociąga) i rozeznanie (trzeba to pragnienie poddać badaniu czy pochodzi od Boga i tu pomocą może być kierownictwo duchowe, albo rekolekcje z indywidulanym prowadzeniem (u nas jest taka możliwość))
UsuńDla niektórych już za późno :|
OdpowiedzUsuńdla tych, którzy już wybrali małżeństwo za późno, chyba, że nasze dzieci...
OdpowiedzUsuńPaola