czwartek, 9 kwietnia 2015

Tomasz - Uroczy pesymista

Trudno o człowieku wyrokować na podstawie kilku zdań, ale wygląda na to, że Tomasz z natury był raczej do życia nastawiony sceptycznie.

Gdy Jezus chce iść do Betanii w Judei, gdzie nie tak dawno Żydzi usiłowali Go ukamienować, uczniowie protestują. Tomasz zaś mówi z rezygnacją: "Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć" (J 11, 16). Kiedy czytam te słowa, na myśl... przychodzi mi Kłapouchy z jego filozoficzną akceptacją przeciwności losu.
Czyż nie są do siebie podobni? Ale jest też w Tomaszu (w osiołku też?) coś pociągającego - jego przywiązanie do Jezusa. Chce iść Nim, nawet wtedy, gdy sprawy przybierają ponury (lub mu się tak tylko zdaje) obrót.

Tomasz nie jest niewierny. Nie jest też zimnym sceptykiem, typem naukowca, który chce sprawdzić. Jest kimś kto stracił Przyjaciela, Mistrza i Kogoś, w kim złożył nadzieję. A że ten czarny scenariusz jakoś pasował do jego typu charakterologicznego, to trudniej mu niż innym wydostać się z dołu rozpaczy. 

I Jezus to rozumie. Nie tylko przychodzi, by pomóc mu przejść na "jasną stronę" życia. Zaprasza go, by włożył rękę do Jego Przebitego Boku.

A nie każdemu pozwala się dotykać ran. Tylko przyjaciołom.

Caravaggio „Niewierność św. Tomasza"

3 komentarze:

  1. "Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć" - to zdanie odbieram inaczej, otóż dla mnie jest ono proroczym błyskiem Tomasza, które jest adresowane do uczniów, przyjaciół, a więc do dusz w pewnym sensie konsekrowanych. Przeczuwam nawet, że śmierć o której Tomasz niejasno mówi jest właśnie tą rzeczywistą konsekracją, a więc wejściem w tajemnicę ran zmartwychwstałego Pana? Dzięki Siostro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet, jeśli sam Tomasz nieświadomie wypowiedział to "proroctwo", to na pewno świadomie użył go Jan - mistyk. Tak, by zmartwychwstać z Jezusem, trzeba umrzeć z Nim.

      Usuń
    2. Tak, "świadomie" - słuszna uwaga! Jan był umiłowanym uczniem Pana i zapewne wiedział "o co biega"!

      Usuń