piątek, 25 kwietnia 2014

Życie duchowe

     Mam swoją prywatną definicję życia duchowego. Według mnie, rozwój w życiu duchowym polega na tym, by to, co się już wydarzyło, wreszcie do nas dotarło.
     Jezus już zmartwychwstał? Zmartwychwstał! Niebo jest otwarte? Tak. Zbawienie dokonane? Tak, wszystko się już wykonało. A ja... potrzebuję czasu, by w to tak naprawdę uwierzyć i przyjąć.

     Tak, sobie myślę, że nie tyle my mamy problem, by coś od Boga wyprosić (dał już wszystko - swojego Syna), ile On ma z nami, byśmy umieli ogarnąć i przyswoić ogrom danej nam łaski.
     Otrzymaliśmy Chrzest św., czyli całe wyposażenie do świętości w pakiecie startowym. Ale dopiero z czasem nabieramy umiejętności jego używania. Nawet rozciągnięto w czasie udzielanie I Komunii św i Sakramentu Bierzmowania, by dać nam szansę na chociażby podstawowe przygotowanie do przyjęcia tej łaski. 
A i tak całe życie zajmuje nam rozpakowywanie tego prezentu od Boga (całą wieczność będziemy się zaś nim cieszyć :-)).
     
      Tak samo było ze Zmartwychwstaniem i Apostołami. Jezus musiał się im ukazywać kilka razy, by dotarło do nich, że On żyje. Najpierw nie wierzyli świadectwu kobiet. Potem wystraszyli się, gdy Go ujrzeli, a następnie oniemieli ze zdumienia. 40 dni na to, by Dobra Nowina przedarła się do rozumu i serca! Potem 9 na ochłonięcie i dopiero aktywacja skutków Zmartwychwstania, czyli Zesłanie Ducha Świętego :-)
    To nie Bóg ociąga się w udzielaniu łaski, to my mamy zbyt ciasne rozumy i serca, by przyjąć bezmiar miłości. Dlatego mówi Pismo: "Kto uwierzy będzie zbawiony". 
Kto uwierzy! 
Czyli przejdzie przez te etapy: niedowierzania, zdumienia, a nawet przerażenia, że coś takiego jest możliwe, aż do przekraczającej wszelkie nasze pojęcia radosnej prawdy: Chrystus naprawdę zmarwychwstał! Alleluja!


      Istnieje niestety droga na skróty, która prowadzi do chrześcijaństwa powierzchownego i pozbawionego soli. Wygląda ona tak:
- "Chrystus zmartwychwstał!"
- "No, wiem" :-/ 

5 komentarzy:

  1. A jak wierzyć czy się nie czuje? Gdy nachodzi ciemność w czasie dnia, gdy przychodzi burza ale wszystko spływa. Czas pustyni mówią, że czasem łaski. Ale gdy pustynia jest w samym środku wielkiego miasta (nie nie mieszkam w wielkim mieście), ale po prostu takie to odczucie jest. I całe odpakowywania jak to Siostra nazwała "pakietu startowego" przestało cieszyć, ba nawet nie wiadomo czy dalej jest co odpakowywać. Po prostu. Teraz mogę napisać, tak idę drogą na skróty.... i jak w kazaniu w Wielką Sobotę nie w mojej parafii ksiądz przedstawił osobę zmęczoną życiem, niosącą swój krzyż, ale czerpiącą radość jak i młodą parę, która jest szczęśliwa, lecz tylko z wierzchu, nie przyjmująca sakramentów. Tak przyznaję szczerze- nie czuję tego, żeby przyjąć sakramenty, po prostu mało czaję jak i czuje. /A życie duchowe, upadło. A tu rekolekcje i bycie animatorem się zbliża.../
    Pozdrowienia z mokrego od deszczu świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pozdrawiam. Widzę, że trudne czasy nastały. Nie wiem, co jest ich przyczyną, ale może zanim się pojedzie jako animator, warto sobie samemu zafundować kilka dni rekolekcji. Może coś drgnie... Wspieram modlitwą.

      Usuń
    2. O rekolekcjach myślę i myślę już tak 2 mc, lecz tu rekolekcje weekendowe się zbliżają za 2 tygodnie i pokrywają się z terminowo ze wszystkimi innymi. Lecz może tak właśnie ma być. Temat nie będzie łatwy, lecz może właśnie w tym czasie w małej grupie prawie już dorosłej młodzieży coś drgnie.
      Cóż czas pokaże. Za modlitwę dziękuje i również gdy ogarnę się w stanie będę o Siostrze pamiętać.

      Usuń
  2. Tak, to wielka prawda, że to ja nie ogarniam łaski i daru. Może w czasie się to zmieni. Dziękuję Siostro za piękne, oryginalne posty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odkryłam ostatnio, w czasie rozmowy z s. Bogną zresztą :), coś bardzo oczywistego. Jezus nie stopniuje swojej łaski wobec nas- dziś tyle procent, jutro może więcej albo mniej. Nie. Zawsze daje pełną miarą, wszystko. To my z różnych powodów przyjmujemy trochę, częściowo, mniej lub więcej. Niesamowite jest to, że On się godzi na nasze ograniczone przyjmowanie i nie zniechęca się. Jutro znów będzie pragnął dać całą pełnię darów i łaski. Całego Siebie

    OdpowiedzUsuń