piątek, 11 kwietnia 2014

Coś z realu

     Dzisiaj zaczynamy weekendowe rekolekcje w Siedlcu. Jednym słowem przenosimy się z rzeczywistości wirtualnej do realu. Dla tych, którzy nie mogą przyjechać (wiem przecież, że wszyscy chcieli :-)))))) małe, rekolekcyjne resumé.
     Rzecz będzie o Krzyżu. Ludzie mają różne skojarzenia związane z krzyżem. I różne odczucia. W większości są to dość nieprzyjemne wrażenia: cierpienie, śmierć, ciężar, rany, opuszczenie i wreszcie bezwzględna Boża sprawiedliwość i kara itd. A przecież Krzyż jest przede wszystkim jednym wielkim znakiem miłości. Umierając na krzyżu Jezus całym sobą wyznaje każdemu z nas, że kocha nas bez granic. Nie da się mocniej i bardziej przekonująco wyznać miłości. 
     Dlaczego, więc to do nas nie dociera? Przyczyna jest prosta. Jest ktoś komu zależy, byśmy nie poznali miłości Jezusa. Wie, że ta miłość może nas związać z Bogiem na wieki. Szatan, bo o nim mowa, sam stracił możliwość przebywania w bliskości Boga Miłości i zazdrości nam tego szczęścia. A jest on ojcem kłamstwa. Dlatego zaciemnia, fałszuje, zniekształca prawdę. On nie lubi krzyża. Został tam zwyciężony. I jeśli nie może się go pozbyć wprost, to przynajmniej spróbuje sprawić, byśmy nie odczytali jego przesłania.
      Zatem, będziemy w tych dniach próbowali dotknąć miłości Boga ukrytej w męce i śmierci Jezusa. Módlcie się za nas, by za łaską Pana tak się stało. 
     Niech ta łaska spotka każdego, kto w tych dniach Wielkiego Tygodnia z wiarą popatrzy na krzyż. Amen
      

3 komentarze:

  1. Niech Duch Św. prowadzi, życzę powodzenia! M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za uzmysłowienie,że Krzyż to znak wielkiej Miłości Boga do mnie.
    Niech Bóg błogosławi.Pozdrawiam.O.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świadkowie Jehowy zarzucają katolikom, że czczą przedmiot zbrodni. Mówią, że to tak jakby ktoś sobie stryczek na ścianie zawiesił, na którym powieszono kogoś mu bliskiego. Tym się m.in. bardzo różnimy od wyznawców Jehowy, jeśli w ogóle ma sens jakiekolwiek porównanie. Tak Ojciec otoczył Syna chwałą, taki ciężar dał Mu na ramiona, a On go przyjął z wielkiej Miłości do człowieka, nikt Mu tego na siłę nie zrobił, On sam przyjął go na siebie, aby się wykonało - a to diametralnie zmienia postać rzeczy! Słyszałam, że na rekolekcjach było bardzo pięknie :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń