Może to i płytka refleksja, i zbyt uogólniająca, ale taki oto obraz tego świata wyłonił się mi z wydarzeń ostatnich miesięcy i lat.
Ludzie, póki w nich siły i witalność, krzyczą, biegają, dokazują, walczą o coś lub przeciw, nierzadko wojują nawet z Bogiem, albo przynajmniej dowodzą, że to oni rządzą, decydują, wpływają, że są "ostrzy jak brzytwa" lub mówią coś o "szwedzkim stole dla księdza".
Ale, gdy już dobiegną do kresu, na szczęście, na ostatniej prostej, jeszcze zdążą wyznać, że w obliczu życia i śmierci poza Panem nie ma Boga.
A Bóg i tak wie, że ostatnie słowo należy do Niego. I że brzmi ono: "Dziś ze Mną będziesz w raju".
I to się liczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz